[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale on jej nie chciał, więc włoży spodnium.- Chora jesteś? - zapytała Louisa, recepcjonistka Perfect-NY, kiedypojawiła się Izzie, groznie wyglądająca w męskim stroju.- Tak.I zmęczona.- Na biurku masz osiem wiadomości.Ludzie z katalogu Zest chcą, byśzadzwoniła, najlepiej wczoraj, a Carlę dopadł wirus, więc dziś jej niebędzie.Izzie odetchnęła z ulgą.Carla miała w oczach rentgen, który potrafiłwykryć wciskany kit.Nieszczęśliwie zakochana Izzie miała przynajmniejnadzieję, że powie innym, iż po prostu kiepsko spała.Utrzymywaniezwiązku z Joem przekształcało ją w kłamczuchę i nie znosiła tego.Joe zadzwonił o dziesiątej.- Muszę z tobą porozmawiać.126- Odpieprz się.- To miłe z twojej strony - odparł łagodnie.- Nie mam zamiaru być miła - odparowała.- Rozłączę się teraz i zadzwonię ponownie, kiedy będziesz mniej namnie wkurzona?- Proszę bardzo.Izzie pierwsza się rozłączyła, co dało jej pewną dziecinną satysfakcję,trwającą sekundę.Jęknęła.Kochała go, do diaska.Potrzebowała go.Czyon nie wiedział, że ona tylko mówi te wszystkie rzeczy? %7łe pragnęła, bypotrzebował jej tak bardzo, aby pomimo jej gniewu zjawił się natychmiastw Perfect-NY, na oczach wszystkich padł na kolana i oświadczył, że jąkocha? %7łe Elizabeth będzie się z tym musiała pogodzić.%7łe jego dzieci - iBóg jeden wie, że podziwiała to, co robił dla swych dzieci, aleją i tak tobolało - pogodzą się z rozstaniem rodziców.Dzieci nie były głupie.Wiedziały, kiedy ich rodzicom się nie układa, prawda? Czytała o tym wjakimś czasopiśmie psychologicznym.Lepiej dla dzieci, by widziały, jakrodzice stawiają czoło problemom, a nie je ukrywają, udając, że wszystkojest w porządku.Ale nie mogła powiedzieć tego Joemu, ponieważ nieuchodziła za eksperta od dzieci.Sam musiał do tego dojść.Jej komórka ponownie zadzwoniła.- Tak? - Wcisnęła przycisk, nim sygnał zdążył rozbrzmieć po razdrugi.- Izzie, z tej strony Amanda z Zest. Nie blokuj mi, cholera, telefonu, bo może mój kochanek próbuje sięze mną teraz skontaktować!!!" - tak Izzie miała ochotę zawołać.Zamiasttego przybrała ton profesjonalistki.- Witaj, Amando.Doszłaś już do siebie po Nowym Meksyku? A Ivanprzesłał zdjęcia z sesji? - zapytała spokojnie.Podczas przerwy na lunch Izzie celowo wyszła i kupiła sobie kanapkęw taniej restauracji, którą Joe znał jako jej ulubio-127ną, na wypadek gdyby na nią czekał i chciał się z nią zobaczyć.Usiadła w jednej z wnęk blisko wyjścia, zmuszona dzielić ją z trzemaodzianymi w garnitury mężczyznami, ponieważ panował tam spory ruch.Udawała, że czyta gazetę, jednocześnie do bólu pragnąc, by zjawił się Joei wyciągnął ją na ulicę. Kocham cię, nic innego mnie nie obchodzi.Chcę z tobą być" - tak bypowiedział i wszyscy by się uśmiechali, słysząc ten dowód istnieniaprawdziwej miłości na ulicach Nowego Jorku i wszystko ułożyłoby sięidealnie, ponieważ wybrał ją. Poczekaj" - błagałby.- Poczekaj na mnie, proszę, Izzie.Wszystkosię ułoży, przyrzekam".Nie pojawił się.Izzie wróciła do biura, ale na niczym nie mogła się skoncentrować,dopóki nie zabrała się za przeglądanie Post", gdzie natrafiła na artykuł oimprezie dobroczynnej w Muzeum Historii Naturalnej, która miała sięodbyć dziś wieczorem. Post" donosił jednym tchem, że zjawią się tam wielcy i dobrzy,włącznie z Elizabeth Hansen, która wchodziła w skład komitetudobroczynnego, i jej mężem, Joem, który był głównym dobroczyńcą.Izzie czuła, jak z głowy odpływa jej krew.Jeszcze nigdy w życiu niezemdlała, ale mogło się to stać teraz.Joe wybierał się z Elizabeth na tęgalę dobroczynną, po tym jak przysięgał, że powiedział żonie, iż musząprzestać to robić.Izzie tak bardzo bolało, kiedy wybrał się na tę imprezęna rzecz AIDS dzień po tym, jak się kochali.- Musiałem - rzekł jej wtedy.- Skoro prowadzicie osobne życie, to nie musisz! - zawołała.- Wiem, przepraszam.Powiem jej, że nie możemy już tego robić.Poprostu.ona jest w wielu komitetach i odbywa się tyle różnychuroczystości.- Joe, jeśli związek twój i Elizabeth jest zakończony, to w porządku -oświadczyła zimno Izzie.- Jeśli nie, to wynoś się z mojego życia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]