[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję pani.Chcę powitać was w Hudson City i byłbym wdzięczny, gdybym mógł zadać państwu parę pytań.Jej uśmiech znieruchomiał, jak na fotografii.- W jakim celu?- Chciałbym o was napisać.Przybysze w milczeniu wyszli na ulicę.House pobiegł za nimi.- Czy może mi pani opowiedzieć coś o waszej organizacji? Mężczyźni otoczyli ją, tak że Tom musiał iść przodem i oglądać się stale, żeby usłyszeć jej odpowiedź.- Jesteśmy ruchem, panie House.Nie organizacją.Reporter otworzył notes.Zazwyczaj ludzie oczekują, by robił notatki, i wtedy mówią dalej.- Jaki jest cel waszego ruchu?- Jesteśmy uczniami Michała Archanioła.Jego cel jest naszym celem.- A jaki jest jego cel? - House potknął się o krawężnik, a jeden z mężczyzn mocno złapał go za ramię.- Jego celem - odparła kobieta, ignorując ciekawe spojrzenia, którymi ich obrzucano - jest oczyszczenie ziemi przed przybyciem Pana naszego, Jezusa Chrystusa.- A w jaki sposób chcecie to zrobić?- Zrobimy to - powiedziała takim tonem, jakby podobne pytanie było truizmem.House oczekiwał, że rozwinie tę myśl, ale kobieta milczała.- Jak? - zapytał.- Pomagamy ludziom, jeśli starają się oczyścić.- Konkretniej: w jaki sposób?Nauczamy tych, którzy postanowili się oczyścić.- Nagle zwróciła się ku niemu: - A pan postanowił? Dziennikarz poczuł się speszony siłą jej spojrzenia.- Ja tylko zbieram materiały do artykułu - powiedział pospiesznie.- A więc, jak nauczacie takiego kogoś? - Osoba, która zadeklarowała gotowość oczyszczenia swojej duszy, ciała, umysłu dla zamiarów Michała i chwały Chrystusa, potrzebuje jedynie naszego wsparcia.- Zatrzymała się i wycelowała palcem w mężczyznę, który cały czas trzymał House'a za ramię.- Mark oznajmiła - właśnie przyjechał z Wybrzeża.Będzie prowadził dzisiaj wieczorem Zgromadzenie Modlitwy.Może opowiedzieć panu o pomocy, którą otrzymał, w czasie gdy ja wejdę na chwilę do tego sklepu.Zniknęła w sklepie Lewisa, a reporter zaczął pospiesznie notować.- Zgromadzenie Modlitwy? Co to jest?Mark uśmiechnął się machinalnie; jego oczy znieruchomiały, jak gdyby przyglądał się odległemu zjawisku.- Zanim odnalazłem Michała, byłem zagubiony.- Czy mogę zanotować pańskie nazwisko? - przerwał House.- Brałem cały czas narkotyki i ćpałem.Byłem zepsuty, zdemoralizowany, nieczysty.Załamany.Nie miałem żadnych celów, żadnych dążeń, poza osiąganiem chwilowej przyjemności.I nie byłem szczęśliwy.Michał dał mi wszystko, czego potrzebuję.- Co dałeś mu w zamian?- Wyrzekłem się Szatana.A teraz służę Michałowi.- Co dla niego robisz?- Wszystko, o cokolwiek poprosi.Tylko poprzez służbę możemy naprawdę kochać.Jego towarzysz skinął głową na znak zgody.- Myślałem, że rozmawialiśmy o oczyszczeniu - powiedział House.- Oczyszczenie jest miłością - stwierdził Mark.- A miłość jest oczyszczeniem - dokończył drugi.- Kochamy tych, którzy są czyści i kochamy tych, którzy nie są czyści.jeszcze.Reporter poczuł się zbity z tropu ich prostymi odpowiedziami, ale starał się zachować pewność siebie.- Chcecie powiedzieć, że kochacie wszystkich.Czy kochacie mnie, w tej chwili?Oczywiście.Jest pan dzieckiem bożym.Kocham pana.- A jeśli się nie oczyszczę?- Oczyści się pan.House szukał w twarzy przybysza kpiny, czy błysku ironii Znalazł jedynie niewinny uśmiech i dziwnie puste spojrzenie.- Słuchaj Mark - rzekł, zniżając głos do konspiracyjnego szeptu - zanim ona wyjdzie ze sklepu, wprowadź mnie troszkę w mechanizm tego wszystkiego.Co wy konkretnie robicie?Mark roześmiał się i zwrócił się do swego towarzysza:- On wkrótce będzie z nami.- Wiem.- Co pan ma na myśli? - spytał House.- Pan jest taki zainteresowany, taki podekscytowany.Jest pan prawie gotów.- Gówno prawda - przerwał dziennikarz.- Jestem reporterem.Po prostu robię, co do mnie należy.Kobieta wróciła.Usłyszała ostatnią wymianę zdań i powiedziała:- Każdy ma na początku jakiś powód.Niektórzy mówią, że chcą opowiedzieć przyjacielowi, albo napisać o nas.Tak naprawdę, pragną dołączyć do Michała, ale boją się porzucić swoje puste życie.Widzi pan, otacza ich pustka, więc traktują nas przyjaźnie, a dzięki temu są otwarci.- Idiotyczne - skwitował House.- Masz rację - stwierdził Mark.- Jest prawie gotowy.- Otoczyli Toma, poklepując go delikatnie po ramionach; śmieli się i rozmawiali.Opuścił ich towarzystwo, skrobiąc coś w notatniku.Odetchnął z ulgą, gdy niebieskie kombi sekty podjechało do krawężnika i przybysze wgramolili się do środka.Kobieta opuściła szybę i podała mu plik druków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]