[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym chciał przejąć władzę nad Luną, zacząłbym od naszej trójki.Wybralibyśmy spośród siebie przewodniczącego.Nie bawilibyśmy się w głosowanie, wybór byłby oczywisty - chyba że źle się dobraliśmy.Znalibyśmy następnych dziewięciu, trzy komórki.ale każda komórka znałaby tylko jedno z nas.- Wygląda to jak wykres komputerowy - logika trójkowa.- Czyżby? Na następnym poziomie łączność można zorganizować na dwa sposoby: Ten towarzysz, na drugim poziomie, zna szefa swej komórki i dwóch pozostałych członków swej komórki, a na trzecim poziomie zna trzech członków swej podkomórki - podkomórki swych kolegów może znać albo nie.Pierwsza metoda sprzyja bezpieczeństwu, druga umożliwia dwukrotnie szybszą odbudowę struktury po wsypie.Powiedzmy, że nasz przyjaciel nie zna podkomórek swych kolegów - Manuelu, ilu może on zdradzić? Nie mów, że nie zdradzi; w dzisiejszych czasach każdego można poddać praniu mózgu, włącznie z krochmaleniem i prasowaniem, i przerobić, na co się chce.A więc, ilu?- Sześciu - odpowiedziałem.- Swego szefa, dwóch kolegów, trzy osoby z podkomórki.- Siedmiu - poprawił Profesor - zdradza też siebie.Pozostaje do odbudowy siedem ogniw na trzech poziomach.Jak?- To chyba niemożliwe - sprzeciwiła się Wyoh.- Wszystko będzie tak poszatkowane, że rozleci się na kawałki.- Manuelu? Ćwiczenie dla ucznia.- Cóż.chłopcy z dołu muszą przesłać jakoś wiadomość o trzy poziomy wzwyż.Nie muszą wiedzieć do kogo, wystarczy, że wiedzą dokąd.- Właśnie!- Ale, Profesorze - mówiłem dalej - można urządzić to lepiej.- Doprawdy? Manuelu, ten problem wałkowało wielu teoretyków rewolucji.Ufam im na tyle, że założę się z tobą - powiedzmy, dziesięć do jednego.- Nie przyjmę, bo nie jestem rozbójnikiem.Weźmy te same komórki i ustawmy je w otwartą piramidę czworościanów.W miejscach, gdzie stykają się wierzchołki, jeden facet zna drugiego, z sąsiedniej komórki - wystarczy, jeśli będzie wiedział, jak przesłać mu wiadomość.Łączność nigdy się nie zerwie, bo odbywa się nie tylko pionowo, ale i poziomo.Trochę jak w sieci neuronowej.Dlatego można zrobić człowiekowi dziurę w głowie i wyjąć kawałek mózgu, a on będzie myśleć prawie równie sprawnie, jak przedtem.Nadmierna objętość, bocznikowanie wiadomości.Zniszczona część nie zostaje odbudowana, ale całość nadal działa.- Manuelu - rzekł z powątpiewaniem Profesor - czy mógłbyś to naszkicować? Brzmi to nieźle, ale stoi w takiej sprzeczności z tradycyjną doktryną, że muszę to zobaczyć.- Cóż.lepiej by to wyszło na holoploterze.Ale spróbuję.- Jeśli myślicie, że to tak łatwo narysować płęciopoziomową otwartą piramidę ze stu dwudziestu jeden czworościanów na tyle wyraźnie, aby zilustrować zależności - to sami spróbujcie!Wreszcie powiedziałem:- Proszę spojrzeć na układ podstawy.Każdy wierzchołek każdego trójkąta styka się z jednym lub z dwoma innymi trójkątami, albo z żadnym.Jeśli z jednym, to jest to jego kontakt, jedno - lub dwukierunkowy, choć dla wieloredundantnej sieci łączności wystarczą kontakty jednokierunkowe.Na narożnikach, gdzie wierzchołki nie stykają się z niczym tor skręca w prawo, na sąsiedni bok.Jeśli wierzchołek styka się z dwoma trójkątami, tor znowu skręca w prawo.A teraz obsadźmy siatkę ludźmi.Weźmy poziom czwarty, D jak dzięcioł.Na tym wierzchołku mamy towarzysza Dana.Albo nie, zejdźmy poziom niżej i sprawdźmy, co się stanie, gdy zerwie się łączność na trzech poziomach - wybieramy towarzysza Egberta, poziom E jak elegancja.Szef Egberta to Donald, jego koledzy to Edward i Elmer, a pod nim jest trójka: Frank, Fred i Fatso.Egbert wie, jak przesłać wiadomość do Ezry, który jest na tym samym poziomie, ale w innej komórce.Nie wie, jak Ezra się nazywa, jak wygląda, gdzie mieszka, w ogóle nic - zna tylko sposób, np.numer telefonu, by porozumieć się z Ezrą w razie niebezpieczeństwa.Zobaczmy, jak to działa.Casimir, z poziomu trzeciego, zaczyna sypać i zdradza Charlie’ego i Coxa ze swej komórki, swojego szefa Bakera oraz Donalda, Dana i Dicka z podkomórki, przez co odcina Egberta, Edwarda i Elmera oraz wszystkich poniżej nich.Wszyscy trzej meldują o wsypie - redundancja niezbędna dla każdego systemu - ale zobaczmy, jak wędruje Egbertowe wołanie o pomoc.Egbert dzwoni do Ezry.Ale Ezra podlegał Charlie’emu i teraz sam jest odcięty.Nie szkodzi.Ezra przekazuje obie wiadomości swojemu kontaktowi, Edmundowi.Niestety, Edmund podlegał Coxowi, więc i on przekazuje je poziomo, przez Enwrighta.i oto wiadomości wychodzą z obszaru spalonego i wędrują wzwyż, przez Dovera, Chambersa i Beeswaxa, do Adama, przewodniczącego.który przesyła swą odpowiedź po innej ścianie piramidy, ta zaś na poziomie E jak elegancja zaczyna wędrować poziomo, przez Esther do Egberta, a od niego do Ezry i Edmunda.Dwie wiadomości, ta do przewodniczącego i ta od niego, nie tylko przekazywane są szybko, ale same, przez swą trasę, definiują przewodniczącemu rozmiary i lokalizację strat.Organizacja nie tylko nadal działa, ale i natychmiast zaczyna się odbudowywać.Wyoh przesuwała palcem po wykresie, przekonana już, że mój schemat jest coś wart - oczywiście, że był co nieco wart, był to tzw.obwód “idioty”.Gdyby Mike zastanowił się przez parę milisekund, mógłby wymyślić lepszą, bezpieczniejszą i prostszą siatkę.A zapewne.na pewno - także i sposoby na uniknięcie wsypy i jednoczesne przyśpieszenie przekazu wiadomości.Ale ja nie jestem komputerem.Profesor niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w wykres.- O co chodzi? - spytałem.- Ten plan zadziała, moja w tym głowa.- Manuelu, mój chł.Przepraszam: Seńor O’Kelly.czy pokieruje pan tą rewolucją?- Ja? Wielki Boże, n i e t! Nie jestem męczennikiem straconej sprawy.Opowiadałem tylko o obwodach.Wyoh spojrzała na mnie.- Mannie - powiedziała trzeźwym głosem - wybieramy cię na wodza.Już postanowione.ROZDZIAŁ VIPostanowione, akurat.- Rozwagi, Manuelu - powiedział Profesor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]