[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Iwanienko podnamiotem tlenowym nie wydaje się już takgroźny.Sir Nigel wziął teczkę z biurka i podał ją Ferndale'owi.- Chciałbym, żebyś pojechał z tym do Waszyngtonu, Barry.Oczywiście tylkona rozmowy towarzyskie.na przykład prywatny wieczór z Benem Kahnem.Wymienicie swoje spostrzeżenia na ten temat.Ta cholerna zabawa zaczyna sięrobić zbyt niebezpieczna, żeby grać w pojedynkę.- Naszym zdaniem - mówił Ferndale dwa dni później, po kolacji w domuKahna w Georgetown - Maksym Rudin spaceruje po linie, mając połowęczłonków Biura przeciwko sobie, i ta lina robi się corazcieńsza.Wicedyrektor CIA wyciągnął stopy w stronę kominka z czerwonejcegły, w którym paliła się gruba kłoda, i patrzył na ogień przez złocistykoniak w kieliszku.- Trudno nie zgodzić się z tą opinią, Barry - powiedział z zatroskaniem.- Uważamy też - ciągnął Ferndale - że jeśli Rudin nie przekonaPolitbiura o konieczności dalszych ustępstw w Castletown, może upaść.Gdybytak się stało, walka o sukcesję przeniesie się na forum całego KomitetuCentralnego.A tutaj, niestety, Jefrem Wiszniajew ma wieluprzyjaciół i ogromne wpływy.- To prawda, ale w podobnej sytuacji jest Wasyl Pietrow, możenawet w lepszej niż Wiszniajew.- Niewątpliwie - zgodził się Ferndale - i zapewne właśnie PietroWzapewniłby sobie sukcesję, głównie dzięki poparciu Rudina.Ale Rudina abdykującego z własnej woli, na własnych warunkach i w dogodnym dla158siebie terminie, a także dzięki poparciu Iwanienki.KGB równoważyłobywtedy wpływy armii i Kierenskiego.- Posunął pan naprzód dużo pionków, Barry.Jak się nazywa ten gambit? -zażartował Kahn.- Och, to tylko wymiana spostrzeżeń.- No dobrze, niech będzie: wymiana spostrzeżeń.W istocie nasze opinie, tu wLangley, w dużej mierze pokrywają się z waszymi.Zgadza się z nimi takżeLawrence z Departamentu Stanu.Natomiast Poklewski wolałby mocniejprzycisnąć Sowietów w Castletown.A prezydent stoi, jak zwykle, pośrodku.- Ale przecież zależy mu na Castletown?- Nawet bardzo.To ostatni rok jego urzędowania.Już za trzynaście miesięcybędzie nowy prezydent elekt.Bili Matthews chciałby odejść w wielkim stylu,pozostawiając po sobie wszechstronny traktat rozbrojeniowy.- Doszliśmy do wniosku, że rozmowy w Castletown niewątpliwie się załamią,jeśli Rudin straci kontrolę nad sytuacją.Gdyby dostał pewne wsparcie z naszejstrony, łatwiej przekonałby niepewnych ludzi z własnej frakcji, że ma szansę nasukces w Castletown, a więc warto na niego stawiać.- Ma pan na myśli jakieś ustępstwa? Ostateczna analiza radzieckich zbiorów,a mamy ją od tygodnia, dowodzi, że to oni są w sytuacji zmuszającej do ustępstw.Tak przynajmniej ocenia to Poklewski.- I ma rację.Ich sytuacja jest bardzo trudna, tak trudna, że grozi niekontrolowanym wybuchem.A na to właśnie czeka kochany towarzysz Wiszniajewze swoim planem wojny.Obaj wiemy, co to by oznaczało.- Ma pan rację - zgodził się po namyśle Kahn.- Zresztą moja własnainterpretacja raportów "Słowika" idzie w podobnym kierunku.Przygotowujemywłaśnie dokument na ten temat dla prezydenta.Będzie miał te dane już za tydzień,na najbliższym spotkaniu z Bensonem, Lawrence'em i Poklewskim.- Czy te liczby - spytał Matthews - obejmują rzeczywiście wszystko, coRosjanie zgromadzili w spichrzach w tym roku?Rozejrzał się po twarzach ludzi siedzących po drugiej stronie biurka.wodległym kącie pokoju wesoło trzaskał ogień w marmurowym kminku, dodającoptycznie wrażenie ciepła do, i tak już wysokiej, ^mperatury utrzymywanej przezgrzejniki.Rozpościerający się za kulo-řdpornymi szybami trawnik pokrył siępierwszym w tym roku porannym Gronem.Pochodzący z Południa WilliamMatthews cenił sobie ciepło.159Benson i dr Fletcher przytaknęli unisono.Lawrence i Poklewski w milczeniustudiowali kolumny liczb.- Zaangażowaliśmy wszystkie nasze środki, aby uzyskać te liczby inadzwyczaj starannie konfrontowaliśmy wszystkie informacje - rzekł Benson.-Mogliśmy się pomylić o pięć procent, ale nie więcej.- A według "Słowika" nawet Politbiuro zgadza się z naszą oceną -.wtrąciłsekretarz stanu.- A więc tylko sto milionów ton, nic więcej.- zamyślił się prezydent.-To im wystarczy zaledwie do końca marca, a i to pod warunkiem, że będą mocnozaciskać pasa.- Już w styczniu będą wyrzynać bydło - odezwał się Poklewski.- Dlategomuszą za miesiąc pójść na duże ustępstwa w Castletown, jeśli w ogóle chcąprzeżyć.Prezydent odłożył na bok raport o zbożu i sięgnął po specjalny dokumentprzygotowany przez Bena Kahna, a przedstawiony w tym gronie przez dyrektoraCIA.Wszyscy obecni zdążyli się już z nim zapoznać.Benson i Lawrenceakceptowali go w całości; wojowniczy jak zwykle Poklewski nie zgadzał się;doktora Fletchera nie pytano o opinię w tej kwestii.- Wiemy równie dobrze jak oni, że znaleźli się w sytuacji rozpaczliwej -przerwał milczenie Matthews.- Pytanie tylko, jak mocno możemy ichprzycisnąć.- Jak sam pan zauważył parę tygodni temu - odezwał się Lawrence - jeślinie naciśniemy dostatecznie mocno, nie uzyskamy rozwiązanianajkorzystniejszego dla Ameryki i dla całego wolnego świata.Jeśli naciśniemyzbyt mocno, Rudin zerwie rozmowy, by obronić się przed atakami swoichwłasnych jastrzębi.Jest to więc kwestia znalezienia punktu równowagi.Myślę, żew tej chwili moglibyśmy zrobić jakiś gest dobrej woli pod ich adresem.- Jaki? - spytał prezydent.- Trochę paszy dla zwierząt, aby mogli zachować przy życiu choć częśćstada podstawowego - zaproponował Benson.- Doktorze Fletcher.- zwrócił się Matthews do przedstawicielaDepartamentu Rolnictwa.Ten wzruszył ramionami.- Możemy sobie oczywiście na to pozwolić - powiedział.- A i Rosjaniesą chyba na taki gest przygotowani: trzymają w portach znaczną część swojej flotyhandlowej.Przy swoich dumpingowych cenach frachtu mogliby pracować terazpełną parą.a nie pracują'.Ich statki stoją w ciepłych portach Morza Czarnego iPacyfiku.Na pierwszy znak z Moskwy ruszą w stronę naszych brzegów.- Kiedy najpóźniej musielibyśmy podjąć taką decyzję? - spytał Matthews.160- Przed Nowym Rokiem - odparł Benson.- Powstrzymają się odwyrzynania stad, jeśli w porę dowiedzą się, że nadchodzi pomoc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]