[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ukryty związek.Teraz jednak jest na to o wiele za wcześnie.Oczy Daory złagodniały, kiedy zobaczyła, jak Shuden niezgrabnie upuszcza miecz.Zwykle pełen rezerwy Jindo teraz śmiał się bez opamiętania ze swojej niezgrabności. Poza tym, dziecko  ciągnęła Daora  on jest przeznaczony komuś innemu. Myślisz. zaczęła Sarene.Daora poło\yła jej dłoń na ramieniu, uścisnęła i uśmiechnęła się lekko. Widzę to spojrzenie w twoich oczach przez ostatnie kilka dni, widziałam te\frustrację.Te dwa uczucia razem występują razem częściej, ni\ się spodziewa młodzieńczeserce.Sarene pokręciła głową i zaśmiała się. Zapewniam cię, cioteczko  szepnęła czule, ale stanowczo  \e zupełnie nie jestemzainteresowana lordem Shudenem. Oczywiście, kochanie  odparła Daora.Poklepała ją po ramieniu i odeszła. Sarene podeszła do dzbana, \eby się napić.Co to były za  znaki , które widziałau niej Daora? Kobiety są zwykle spostrzegawcze, jakim cudem mogła się tym razem a\ takpomylić? Sarene lubiła Shudena, oczywiście, ale nie było w tym nic romantycznego.Był zaspokojny i, podobnie jak Eondel, za sztywny jak na jej gust.Sarene wiedziała, \e potrzebujemę\czyzny, który będzie wiedział, kiedy dać jej pełną swobodę, ale który tak\e nie pozwolijej się wodzić za nos.Sarene wzruszyła ramionami i odsunęła od siebie mylne zało\enia Daory, po czymusiadła, zastanawiając się, jak poprzekręcać ostatnią, bardzo szczegółową listę \ądań Ducha. Rozdział 27Hrathen przyglądał się papierowi długo, bardzo długo.Był to wyciąg z finansów królaIadona, przeliczonych przez szpiegów Derethi.Iadon w jakiś sposób zdołał stanąć na nogi po stracie ładunku i statków.Telrii niebędzie królem.Hrathen usiadł przy biurku, wcią\ w zbroi, którą miał na sobie.Papier le\ałnieruchomo w jego zdrętwiałych palcach.Mo\e gdyby nie miał innych problemów, wieści niewstrząsnęłyby nim tak mocno  w \yciu wiele razy miał okazję \egnać się z planami.Podkartką jednak le\ał list od lokalnych artethów.Ka\demu z nich zaoferował ju\ stanowiskogłównego artetha i wszyscy odmówili.Pozostał tylko jeden człowiek, który mógłby objąć tostanowisko.Sukces handlowy Iadona był tylko jednym z kolejnych kamieni, jakie odpadały odkruszącego się muru kontroli Hrathena.Dilaf właściwie rządził w kaplicy, nie informowałnawet Hrathena o połowie spotkań i kazań, jakie organizował.Odbierał mu władzę z jakąśzłośliwą mściwością.Mo\e arteth wcią\ czuł urazę o ten incydent z elantryjskim więzniem,a mo\e Dilaf tylko przenosił na Hrathena swój gniew i frustrację spowodowaną humanizacjąElantris przez Sarene.Niezale\nie od wszystkiego, Dilaf powoli przejmował władzę.Było to subtelne, alewydawało się nieuniknione.Sprytny arteth twierdził, \e drobne kwestie organizacyjne były niewarte czasu mego lorda hrodena  i było to do pewnego stopnia prawdziwei usprawiedliwione.Gyornowie rzadko zajmowali się codziennymi praktykami w kaplicy,a Hrathen nie mógł wszystkiego robić sam.Dilaf zajął się wypełnianiem luk.Nawet gdybyHrathen się nie złamał i nie mianował go głównym artethem, wynik byłby zapewne ten sam.Arelon wymykał się Hrathenowi z rąk.Szlachta szła do Dilafa zamiast do niego,a choć liczba członków Derethi wcią\ rosła, nie działo się to dość szybko.Sarene jakimścudem udaremniła plan przejęcia tronu przez diuka Telrii, a po wizycie w Elantris lud Kaeprzestał postrzegać Elantrian jako demony.Hrathen miał wyjątkowego pecha w swoichdziałaniach w Arelonie.Do tego zdawał sobie sprawę ze swej słabnącej wiary.Nie miał teraz czasu, byanalizować egzystencjalne pytania, i doskonale to rozumiał.Rozumienie jednak w przeciwieństwie do uczuć  stanowiło zródło jego problemu.Teraz, kiedy ziarnoniepewności zapuściło korzenie w jego serce, nie mógł ich tak łatwo wyrwać. To było zbyt wiele.Nagle wydało mu się, \e pokój wali się na niego.Zciany i sufitkurczyły się, były coraz bli\ej i bli\ej, jakby chciały go zgnieść.Hrathen potknął się, próbującuciec, i upadł na marmurową podłogę.Nic nie pomagało, nic nie było w stanie go uratować.Jęknął, czując ból w miejscach, gdzie zbroja wbiła mu się w skórę pod dziwnymikątami.Przetoczył się na kolana i zaczął się modlić.Jako kapłan Shu-Dereth Hrathen spędzał na modlitwach wiele godzin.Była to jednakcałkiem odmienna modlitwa  raczej jak medytacja, zamiast komunikacji, jak sposób naorganizację myśli.Tym razem błagał.Po raz pierwszy od lat zaczął błagać o pomoc.Hrathen sięgnął ku Bogu, któremusłu\ył tak długo, \e prawie o Nim zapomniał.Bogu, którego upychał pomiędzy zamęt logiki i zrozumienia, i któremu odmówiłwpływu na swe \ycie, choć próbował wykorzystywać Jego wpływy.Po raz pierwszy Hrathen poczuł, \e nie da rady ju\ działać sam.Po raz pierwszyprzyznał, \e potrzebuje pomocy.Nie wiedział, jak długo klęczy, \arliwie modląc się o pomoc, współczucie i litość.Wreszcie z tego błagalnego transu wyrwało i go stukanie do drzwi. Wejść  rzekł z roztargnieniem. Przepraszam, \e przeszkadzam, jaśnie panie  rzekł kleryk, uchylając drzwi.Właśnie coś do pana przyszło.Kleryk wsunął do pokoju małą skrzynkę, wycofał się i zamknął za sobą drzwi.Hrathen chwiejnie stanął na nogi.W pokoju było ciemno, choć zaczął się modlićprzed południem.Czy naprawdę błagał o litość tak długo? Nieco oszołomiony podniósłskrzynkę i poło\ył na biurku, podwa\ając pokrywę sztyletem.W środku, otulony słomą,znajdował się stojak z czterema fiolkami, a obok niego tkwił list:Mój lordzie Hrathenie, tu jest trucizna, której \ądałeś.Wszystkie skutki sądokładnie takie, jak opisałeś.Ciecz nale\y spo\yć, a ofiara nie odczuje \adnychobjawów wcześniej ni\ po ośmiu godzinach.Chwała lordowi Jaddethowi, teraz i po wsze czasyForton, aptekarz i lojalny sługa WyrnaHrathen podniósł fiolkę, z zachwytem spoglądając na jej ciemną zawartość.Prawiezapomniał o tej nocnej rozmowie z Fortonem.Jak przez mgłę przypomniało mu się, \e chciałotruć Dilafa.Ten plan ju\ nie ma sensu.Potrzebował czegoś bardziej spektakularnego.Hrathen kilkakrotnie zamieszał truciznę w fiolce, po czym wyjął korek i wychyliłzawartość jednym haustem. Część drugaZEW ELANTRIS Rozdział 28Najtrudniejsze było podjęcie decyzji, od czego zacząć czytanie.Raoden czuł, \ewskazówki, których poszukiwał, muszą być ukryte w tym ogromnym morzu stronic, ale ichznalezienie wydawało się zbyt wielkim wyzwaniem.To Karata dokonała odkrycia.Znalazła niską półkę pod ścianą pokoju przeciwległą dowejścia.Le\ało na niej około trzydziestu ksią\ek, wszystkie pokryte grubą warstwą kurzu.Zawierały system katalogowania dzieł, z numeracją odnoszącą się do kolumn i rzędóww bibliotece.Dzięki temu Raoden bez trudu zlokalizował ksią\ki dotyczące AonDor.Wybrałnajmniej skomplikowany tom, jaki znalazł, i zasiadł do pracy.Raoden ograniczył osoby, które wiedziały o bibliotece, do siebie, Galladona i Karaty.Nie tylko obawiał się powtórki z gotowania ksią\ek przez Aandena, lecz równie\ wyczuwałświętość budowli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl