[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stałrozkraczony nad swym pojazdem i studiował mapę.Na głowie miałhełm, a twarz zasłaniały mu gogle i kolorowa chustka.- Hej, kolego, czy może mi pan pomóc? - krzyknął.Nutkin był człowiekiem uprzejmym, więc podszedł do motocyklistyi pochylił się nad jego mapą.- Dawaj tę paczkę, Nutkin! - syknął tamten.Nutkin poczuł ostre szarpnięcie i jego paczka znalazła się w mgnie-niu oka w koszyku pod kierownicą motocykla.Potem rozległ się rykmotoru i po chwili motocykl znalazł się na zatłoczonej Albert BridgeRoad.Wszystko to stało się błyskawicznie.Nawet gdyby ich obser-wował jakiś policjant, nie zdołałby zatrzymać motocyklisty.Nutkinpotrząsnął ze smutkiem głową i powrócił do City, do swojego biura.Minął tydzień.Pewnego wieczoru do drzwi domku SamuelaNutkina zadzwonił człowiek o długiej, końskiej twarzy i brązowych,smutnych oczach.Stał w progu w długim czarnym płaszczu i na tlepochmurnego wieczornego nieba jego sylwetka wyglądała jak sylwetkaprzedsiębiorcy pogrzebowego.- Pan Nutkin?- Pan Samuel Nutkin?- Tak, to ja.- Sierżant detektyw Smiley.Czy mógłbym prosić pana o kilkachwil rozmowy? - Człowiek wyciągnął legitymację, ale Nutkin niepatrząc na nią skinął głową na znak zgody.- Proszę, niech pan wejdzie.Sierżant Smiley był wyraźnie zmieszany.- Chciałbym z panem pomówić o bardzo osobistej i może nawetambarasującej sprawie.- zaczął.110- Mój Boże - przerwał Nutkin - nie musi się pan krępować,sierżancie.Smiley patrzył zdziwiony.- Nie muszę się krępować.?- Oczywiście, że nie.Chodzi panu o bilety na bal policji, prawda?W klubie tenisowym zawsze kupujemy kilka.Będąc w tym rokusekretarzem klubu, spodziewałem się nawet.Smiley odchrząknął z zażenowaniem.- Obawiam się, że tym razem nie chodzi o bal policji.Jestem tuw związku z pewnym dochodzeniem.- To jeszcze nie powód, żeby się pan czuł nieswojo.Mięśnie szczęk sierżanta drgały pod napiętą skórą.- Miałem na myśli, że może to pana będzie krępować, nie mnie -wyjaśnił cierpliwie.- Czy żona jest w domu?- Tak, ale leży w łóżku.Jej zdrowie.Właśnie w tej chwili rozległ się z góry rozdrażniony głos:- Kto tam przyszedł, Samuelu?- Pan z policji, kochanie.- Z policji?- Bądź spokojna, kochanie - odpowiedział Nutkin.- Chodzio zbliżający się turniej tenisowy z policyjnym klubem sportowym.Sierżant Smiley ze zrozumieniem skinął głową i przeszedł zaNutkinem do salonu.- Może powie mi pan teraz, o co panu chodzi i dlaczego miałbymbyć skrępowany? - spytał Nutkin po zamknięciu drzwi.- Przed kilkoma dniami - zaczął sierżant Smiley - moi koledzyz policji stołecznej odwiedzili pewne mieszkanie w centrum Londynu.Przeszukując je, natrafili w zamkniętej na klucz szufladzie na paczkękopert.Samuel Nutkin patrzył na policjanta z dobrotliwym zaintere-sowaniem.- Każda z tych kopert - a było ich około trzydziestu - zawierałakartkę z nazwiskiem i adresem jakiegoś mężczyzny, w niektórychwypadkach był również adres miejsca pracy.Poza tym w każdejz kopert znajdowało się około tuzina negatywów, przedstawiającychpanów w średnim wieku w towarzystwie kobiety w pozycjach, któremożna by nazwać bardzo kompromitującymi.Samuel Nutkin zbladł i nerwowo zagryzł wargi.Smiley spojrzał naniego surowo i ciągnął dalej:- Na wszystkich fotografiach była ta sama kobieta.Jestznana policji jako zawodowa prostytutka, kilkakrotnie karana.111Niestety muszę panu powiedzieć, że na jednej z tych kopert widniejepańskie imię, nazwisko i adres, a sześć negatywów przedstawia pana.w różnych sytuacjach z tą kobietą.Ustaliliśmy, że zajmowała onaprzez jakiś czas wraz z pewnym osobnikiem mieszkanie, w którympolicja dokonała rewizji.Czy pan mnie słucha?Samuel Nutkin siedział z pochyloną głową i wpatrywał się w dywan.Wreszcie westchnął głęboko.- O mój Boże - wyszeptał - fotografie.Więc robili zdjęcia.Coza wstyd, gdyby to wyszło na jaw.Przysięgam panu, panie sierżancie,nie wiedziałem, że to, co robię, jest nielegalne.Sierżant Smiley zatrzepotał powiekami.- Panie Nutkin, niech mnie pan dobrze zrozumie.To, copan robił, nie jest nielegalne.Pańskie życie prywatne należy dopana i policja nie interesuje się nim, dopóki działa pan w ramachprawa.A odwiedziny u prostytutki nie są przez żadne prawozabronione.- Nie rozumiem.przecież pan mówił, że toczy się dochodzenie?- Nie dotyczy ono pana - oświadczył zdecydowanie sierżant.-Czy mogę mówić dalej? Dziękuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]