[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szejk rozkazał strażnikom nie opuszczać posterunków pod żadnym pozorem.- Szejk Sa'ar jest mądrym człowiekiem - odrzekł Kadumi, wspinając się na swojego klęczącego wielbłąda.Pierwsze pięćset jardów zbocza było strome.Wielbłądy, chcąc uchronić się od upadku ześlizgiwały się po stoku niemal galopując i wzbijały wielkie tumany czarnego popiołu, który pokrył jeźdźców drobnym, pylistym całunem.Przy każdym gwałtownym szarpnięciu Ruha zaciskała zęby i mocniej ściskała siodło, oczekując upadku na hebanowe stożki w wirze bukłaków, kuerabiche i ryczących wielbłądów.Kilka chwil później zwierzęta przeszły w trzęsący kłus.Tumany popiołu wznosiły się na wysokość wielbłądzich garbów, ale trójka mogła podjąć wśród wstrząsów rozmowę.- Nie powiedziałeś wartownikowi o magii, prawda Kadumi? - zapytała Ruha.- Możliwe, że powiem szejkowi - odparł chłopak, starannie unikając jej spojrzenia.- Mężczyzna musi robić to, co uważa za słuszne - zgodził się Lander.Stwierdzenie Harfiarza oddaliło od nich Ruhę, zaczęła się zastanawiać, czy nie osądziła błędnie charakteru Landera.Zanim mogła go skrytykować, Harfiarz podjął:- Oczywiście męski obowiązek wobec żony swego brata jest dużo ważniejszy.Młodzieniec groźnie zmierzył Ruhę.- Mój brat nie mógł wiedzieć, że żeni się z wiedźmą.Lander skinął.- Chyba nie, jednak Ruha była jego żoną - Harfiarz niczego nie dodając pozwolił słowom przeminąć.Podążali w ciszy.Niedługo potem Kadumi spytał: - Co powiesz szejkowi Sa'arowi, Harfiarzu?- Nie wiem - odrzekł Lander ściskając podskakujące siodło dwoma rękami - A wydaje ci się, że co powinienem powiedzieć?- Zhentarimczycy niewątpliwie przyrzekli mu wiele darów w zamian za sprzymierzenie się z nimi - zaczął Kadumi.- I zagrozili rychłą zagładą w razie odmowy - dodała Ruha.- Ręczę za obie możliwości.- A co z twoimi Harfiarzami? - zapytał Kadumi wskazując na wciąż ukryty nad sercem Landera znaczek.- Co oni dadzą Sa'arowi za przyłączenie się do nich?Lander potrząsnął głową.- Oni nie działają w ten sposób - powiedział.- Gdybym nawet był z nimi w kontakcie, niewiele by mu przyrzekli - wolimy subtelniejsze metody.- Subtelnością nie wypędzicie Zhentarimczyków z Anauroch - rzekła Ruha.- Do tego potrzeba wojowników.- Beduińskich wojowników - odrzekł Lander.- Nie wojowników Harfiarzy.Jeśli Beduini nie będą walczyć o swoją wolność, Harfiarze nie zrobią tego za nich.- Więc dlaczego cię tu przysłali? - naciskał Kadumi, ryzykownie odwracając się na grzbiecie wielbłąda.- Straciłem trzy dobre wierzchowce przywożąc cię tutaj, a ty nie masz Sa'arowi nic do zaoferowania?- Mogę mu zaoferować wolność - odparł Lander.Mimo pewnego siebie tonu głosu Ruha wiedziała, że Harfiarz nie ma racji.- Nie znamy szejka Sa'ara - powiedziała.- On nas też nie.Zagłada Qahtanów i Mtair Dhafirów nic dla niego nie znaczy.Nie możesz oczekiwać, że odprawi Czarne Szaty tylko dlatego, że zniszczyli dwa khowwan, z którymi nie miał związków.Dotarli wreszcie na dno basenu.Kiedy teren wyrównał się, wielbłądy przeszły w trucht.- Zhentarimczycy są silni - rzekł Kadumi, ciągle starając się nie mówić wprost do Ruhy.- Sa'ar będzie chciał się z nimi sprzymierzyć.- Myślę, że Beduini kochają wolność - ciągnął Lander, rozluźniając uchwyt na łęku siodła.Ruha podprowadziła swojego wielbłąda do Harfiarza.- To prawda, ale pustynia zawsze tu była i żaden Beduin nie wyobraża sobie łańcuchów, które mogłyby powstrzymać go od ucieczki na nią.Lander smętnie pokręcił głową.- Zhentarimczycy nie zakuwają swoich niewolników w łańcuchy.- Zatrzymują ich przy pomocy zakładników, szantażu, strachu i gorszych rzeczy - odparła Ruha.- Ale Sa'ar tego nie wie.Będzie myślał wyłącznie o korzyściach, jakie uzyska od Zhentarimczyków, a nie o stratach.- Jeżeli nie możemy obiecać darów od Harfiarzy - rzekł Kadumi kierując wielbłąda ku przeciwnemu bokowi Landera.- Chyba powinniśmy skoncentrować się na tym, co możemy ukraść Zhentarimczykom.Przy tak dużej armii muszą posiadać mnóstwo wielbłądów i majątek w stalowych ostrzach.Najazd jest czymś, co Sa'ar zrozumie.To był najlepszy pomysł Kadumiego od bardzo dawna, ale Ruha powątpiewała w jego skuteczność.- Po co napadać, kiedy można po prostu poprosić? Czy Zhentarimczycy nie obiecają wszystkich tych rzeczy w zamian za przymierze?- Dostać zapłatę, to nie to samo co wziąć - zaperzył się Kadumi zwracając się w końcu wprost do Ruhy.Ona jednak nie słuchała, nagle olśniło ją.- Nigdy nie będziemy mogli obiecać więcej, od Zhentarimczyków - rzekła.- Powinniśmy zatem pozbyć się zhentarimskich agentów zanim szejk wyrazi zgodę.Lander i Kadumi zmarszczyli czoła.- Popraw mnie jeśli się mylę - rzekł Harfiarz, przekręcając szyję, by na nią spojrzeć.- Ale czy szejka nie oburzy mord na jego gościach?- My nie zamierzamy zabijać Zhentarimczyków - zaśmiała się Ruha wskazując na Landera.- To oni zamierzają zabić ciebie.Harfiarz przysunął się do Ruhy na tyle blisko, by Kadumi nie mógł usłyszeć, co mówi:- Zaczynam rozumieć dlaczego twoje wizje zawsze się sprawdzają.- Nie martw się - odpowiedziała Ruha na głos, żeby Kadumi nie pomyślał, iż ukrywa się przed nim jakieś tajemnice.- Po prostu musisz tak rozwścieczyć Zhentarimczyków, by spróbowali cię zabić.Kadumi uśmiechnął się.- Honor nakaże Sa'arowi cię chronić - będzie musiał wygnać albo zabić człowieka, który nastawał na życie jego gościa.Zjednasz sobie szejka.- Akurat na czas, by przestrzec go przed zhentarimskim atakiem - zakończyła Ruha, Przysunęła się do Landera i dodała.- Nie martw się o napaść, którą widziałam na zboczu Rahalat, w wizji byłeś najwyraźniej zaskoczony napaścią z tyłu.Kadumi obrzucił wdowę chmurnym spojrzeniem, więc wyprostowała się i rzekła:- Lander, jeśli plan się powiedzie, oczekuj zhentarimskiego uderzenia.Nie masz powodów do obaw, Kadumi będzie tam, by osłaniać twoje plecy - Zesztywniał słysząc taki komplement.Po chwili namysłu Lander kiwnął głową.- Mogę to zrobić.Resztę drogi do obozu przebyli w milczeniu.Kiedy dotarli do złotej trawy otaczającej szmaragdowe jezioro, poganianie wielbłądów stało się bezcelowe, spętali więc zwierzęta i resztę drogi pokonali na własnych nogach.Obóz Sa'ara był zwyczajny: wszystkie rodziny rozbiły swoje khreima wejściem w stronę środka okręgu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]