[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widoczny za oknami dorodny księżyc zniknął za zachodnim horyzontem niczym srebrna moneta w sakiewce.Wraz z odejściem żółtego dysku letnie gwiazdy zajaśniały mocniej.Jakaś sowa na dachu pohukiwała tajemniczo.Trzy meteory, jeden po drugim, pozostawiły na niebie ulotne, jasne ogony.Noc zdawała się pełna zwiastunów.Nadchodził mój czas.W końcu nadchodził mój czas.Świat nie miał już być taki sam jak przedtem.Zadowolony!Nagle pojąłem.Zapłodniłem ją.W jakiś dziwaczny sposób uprawialiśmy seks.Zadowolony!To miał być żart.Ha, ha, ha.23Susan spędziła cztery kolejne tygodnie, jedząc łapczywie i śpiąc, jakby była odurzona lekami.”w niezwykły, szybko rozwijający się płód w jej łonie wymagał codziennie sześciu pełnowartościowych posiłków - ośmiu tysięcy kalorii.Czasem Susan odczuwała tak gwałtowny głód, że pochłaniała wszystko niczym dzikie zwierzę.Wydawało się to niewiarygodne, lecz jej brzuch nabrzmiewał w zastraszającym tempie, aż w końcu wyglądała jak kobieta w szóstym miesiącu ciąży.Była zdumiona, że jej ciało w tak krótkim czasie może się tak rozciągnąć.Piersi stały się bardziej miękkie, sutki wrażliwe.Bolał ją krzyż.Kostki puchły.Nie doznawała porannych mdłości.Jakby nie miała odwagi zwrócić nawet odrobiny pożywienia.Choć jadła nieprawdopodobnie dużo, a brzuch miała zaokrąglony, w ciągu dwóch dni straciła na wadze prawie dwa kilo.Potem, przed upływem ośmiu dni, dwa i pół kilo.Przed upływem dziesięciu - bez mała trzy.Skóra wokół oczu jej pociemniała.Cudowna twarz szybko zmizerniała, a wargi przed końcem drugiego tygodnia tak zbladły, że stały się niemal sine.Martwiłem się o nią.Nalegałem, by jadła jeszcze więcej.Wydawało się, że dziecko potrzebuje tak ogromnych ilości pożywienia, że nie tylko przywłaszcza sobie wszystkie kalorie, jakie każdego dnia pochłaniała Susan, ale jeszcze z uporem termita podgryza jej ciało.Choć bezustannie trawił ją głód, zdarzały się dni, kiedy jedzenie budziło w niej taki wstręt, że nie mogła przełknąć nawet łyżeczki.Jej umysł buntował się tak stanowczo, że przezwyciężał nawet fizyczną potrzebę.Spiżarnia przy kuchni była nieźle zaopatrzona, ale coraz częściej musiałem wysyłać Shenka po świeże warzywa i owoce, na które Susan miała niepowstrzymaną ochotę.Dziwne i udręczone oczy Shenka łatwo było ukryć za ciemnymi okularami.Jednakże jego wygląd i tak rzucał się w oczy - nic nie mógł na to poradzić, dostrzegano go i zapamiętywano.Od czasu ucieczki z podziemnego laboratorium w Colorado poszukiwały go intensywnie wszystkie federalne i stanowe służby policyjne.Im częściej opuszczał dom, tym większe było ryzyko, że zostanie zauważony.Wciąż potrzebowałem jego dłoni.Martwiłem się, że mógłbym go stracić.Troską napawały mnie również koszmary prześladujące Susan.Kiedy nie jadła, spała, a jej sen nigdy nie był wolny od złych, męczących wizji.Po przebudzeniu nie pamiętała szczegółów, tylko niesamowite krajobrazy i mroczne, śliskie od krwi miejsca.Te sny wyciskały z niej strumienie potu i zdarzało się, że co najmniej przez pół godziny nie była w stanie odzyskać orientacji, już na jawie prześladowana żywymi, choć nie związanymi ze sobą obrazami, które powracały do niej z sennego królestwa.Zaledwie kilka razy poczuła, jak porusza się w niej płód.I wcale jej się to nie podobało.Maleństwo nie kopało tak mocno, jak można by tego oczekiwać.Chwilami Susan odnosiła wrażenie, że zwija się w niej, zwija, pręży i prześlizguje.Był to dla niej trudny okres.Wspierałem ją radą.Uspokajałem.Potajemnie dodawałem do jedzenia narkotyki, by zagwarantować sobie jej uległość.I upewnić się, że nie zrobi niczego niemądrego, gdy po jakimś wyjątkowo koszmarnym śnie czy szczególnie wyczerpującym dniu znajdzie się w kleszczach silniejszego niż zwykle strachu.Troska towarzyszyła mi bezustannie.Martwiłem się o fizyczne samopoczucie Susan.Obawiałem się, że Shenk zostanie rozpoznany i aresztowany podczas zakupów w mieście.Mimo to jednocześnie czułem radość, większą niż kiedykolwiek w ciągu trzech lat mego życia jako istoty świadomej.Rysowała się przede mną wspaniała przyszłość.Ciało, które dla siebie zaprojektowałem, miało być pod względem fizycznym doskonałe.Niebawem zyskałbym zdolność smakowania.Wąchania.Wiedziałbym, co oznacza dotyk.Życie w całej zmysłowej pełni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]