[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, wciąż nacierające siły Gromady nijak nie chciały ułatwić im tego zadania.Ampliturowie chętnie wynieśliby się gdzieś dalej od obszaru walk, ale wiedzieli, jak demoralizujący wpływ miałoby to na podwładnych.Ucieczka nie wchodziła w grę, pozostało jakoś inaczej zadbać o swoje bezpieczeństwo.Ampliturowie byli przecież nieliczni we wszechświecie i tym samym bezcenni.Towarzyszący im w schronie krygoliccy i aszregańscy oficerowie zdradzali daleko posunięty brak opanowania.Niektórzy już dobrą chwilę temu wpadli w panikę.– Co mamy zrobić? – spytał pewien Aszregan, zapominając o przyjętych formach grzecznościowych.Ampliturowie potraktowali go z wyrozumiałością.Wiedzieli, że mało który gatunek potrafi zapanować nad swym systemem dokrewnym.Poza tym chwila nie była stosowna na wymianę uprzejmości.– Mamy pewien plan – odezwał się Krygolit, rozkładając wydruk.– Najpierw skoncentrujemy nasze siły, bo tego chyba po nas oczekują.– Nie sądzę, by to cokolwiek zmieniło – wtrącił się Pobrużdżony.Krygolit zmieszał się, ale nie przerwał.–.jednak w ten sposób uśpimy ich czujność i zmylimy.Pomyślą, że czeka ich łatwe zwycięstwo.– Oni już tak myślą – sarknął Amplitur.Krygolit zaszeleścił i zagwizdał, co oznaczać miało zmieszanie.– Ale to nie wszystko, szanowny Nauczycielu.Proszę, tutaj mamy oddział specjalny z Kossut.Szczęśliwie nie zostali jeszcze odesłani na tyły.Trzymamy ich na chwilę, gdy nieprzyjaciel przypuści ostatni atak.Gdy reszta naszych sił odpierać będzie ten szturm, oddział specjalny zaatakuje wroga od tyłu.Zgadzam się, że w normalnych okolicznościach byłby to zapewne daremny manewr, jednak obecnie nawet Ziemianie muszą odczuwać zmęczenie, na dodatek ich linie zaopatrzenia rozciągnęły się na tyle, że nawet nieduży, ale doborowy oddział może odnieść znaczący sukces.Zapadła chwila ciszy.Ampliturowie naradzali się między sobą.– To ryzykowne posunięcie.Jeśli oddział z Kossut niczego nie wskóra, wtedy nie dość, że osłabimy nasz potencjał obronny, to jeszcze poświęcimy ich nadaremno.– No, to może skoncentrujemy nasze siły tutaj – podpowiedział Krygolit.– Tego też nie uczynimy – stwierdził Pobrużdżony.– Nie będziemy bronić tej placówki.Raczej oddamy ją przeciwnikowi.Obecni nie dowierzali własnym uszom.– Szanowni Nauczyciele, prosimy was, abyście rozważyli tę decyzję – powiedział wyższy stopniem Aszregan.– Od głównej kwatery planetarnej dzieli nas pięć dni drogi ślizgaczem.W trakcie przemarszu nie będziemy mogli użyć ciężkiej broni, nasze możliwości obronne też będą ograniczone.Jednostki pościgowe dostaną wielu spośród nas.– Przecież możemy się tu bronić! – wykrzyknął adiutant aszregańskiego oficera.– I to niezależnie od wykorzystania grupy z Kossut.Niech Ziemianie i Massudzi nas obiegną.W dżungli może są dobrzy, ale połamią zęby na tej górze.Zmęczeni i pozbawieni zapasów.– Od czasu, gdy Ziemianie dołączyli do Gromady, niezmiennie popełniamy jeden i ten sam, nader kosztowny błąd – powiedział Wyzuty głośno.W obecnej sytuacji wolał zaufać logice argumentacji niż „sugestiom”.– Nie doceniamy ich możliwości, przeceniamy zaś naszą umiejętność przewidywania ich poczynań.Być może zdołamy się obronić, jednak po uważnej analizie doszliśmy do wniosku, że szansę porażki są równie duże.Pół na pół.To niekorzystny wynik.Jeśli zaś skoncentrujemy wszystkie siły na obronie i przegramy, wtedy cały ten sektor wpadnie w ręce wrogów Celu, co zagrozić może nawet utratą planety.– A czy nasz odwrót nie doprowadzi to tego samego? I to szybciej? – spytała pewna Aszreganka.– Nie wiem, co takiego zyskamy dzięki odwrotowi.– Zaraz wyjaśnię – powiedział Amplitur i przywołał stosowny fragment mapy.– Stawimy minimalny opór i opuścimy nasze pozycje, ale nie wycofamy się całkowicie.– Nie rozumiem – mruknął aszregański dowódca.– Poniekąd macie rację.Przeciwnik będzie zmęczony, ale nie znaczy to jeszcze, że będzie słaby.Już wielokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, jak odporni na stres bywają Ziemianie.Zupełnie jakby cierpienie i ból tylko zagrzewały ich do jeszcze większych wyczynów.Pewien pojmany ludzki psycholog, gdy spytano go o sprawę, odwarknął, że „cierpienie uszlachetnia”.Cokolwiek to znaczy, pozostaje uznać fakt istnienia takiego właśnie endemicznego mechanizmu obronnego, pomagającego przetrwać w prymitywnym środowisku.Możemy uznać, że to przejaw szaleństwa, ale nasze oceny niczego nie zmienią.Fakty pozostaną faktami.Jedynym wyjściem jest poszukanie takiego rozwiązania, które uwzględni owe fakty.– Przepraszam, szanowny Nauczycielu – odezwał się Aszregan – ale nie rozumiem, co to ma wspólnego z naszą obecną sytuacją.– Z powyższego wyjaśnienia wynika, że im gorzej, tym lepiej.W sytuacji kryzysowej Ziemianie będą sprawować się szczególnie dobrze – wyjaśnił Wyzuty.– Najmniej czujni i bitni są wtedy, gdy wszystko idzie swoim torem.Wcale nie musimy rozumieć tego mechanizmu, by go wykorzystać.Ostatecznie Ziemianie, chociaż są wspaniałymi żołnierzami, nie są jednak nadistotami.Też mają swoje słabostki.Jeśli dobrze je poznamy, wtedy zaczniemy z nimi wygrywać.To pewniejsze niż próba osiągnięcia tego samego poprzez narzucenie im naszego systemu wartości.Ampliturowie poczuli, że logiczna skądinąd przemowa wywołała jedynie krańcowe zdumienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]