[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki szkłom kontaktowym udało mu się zmienić jch kolor z brązowych na szare.Tego jednak nie lubił.Czuł się tak, jakby zmienił duszę.W lustrze nie mógł już rozpoznać Fossa Gly'a.Wreszcie włosy; obiema rękami mocno wcisnął brązową perukę aż na kark, tak jakby to była korona.Tak zmieniony odsunął się nieco od lustra i począł starannie badać swoją twarz, oświetlając się z różnych stron małą lampką.Niemal idealnie - ocenił.Tak doskonale, jak to tylko było możliwe w warun­kach brudnej łazienki zapchlonego hotelu, w którym się zatrzymał.Wyszedł nie zauważony: nocnego recepcjonisty akurat nie było.Minął dwie boczne ulice i szeroką aleję i wsiadł do mercedesa.Ukradł go tego dnia wczesnym popołudniem z bankowego parkingu; oczywiś­cie zmienił numery rejestracyjne.Jechał starą dzielnicą Quebec City, zwaną Starym Miastem.Mercedes z trudem mieścił się'w wąskich i krętych uliczkach.Przypad­kowi przechodnie na dźwięk klaksonu usuwali się na bok z oburzeniem w oczach.Było parę minut po dziewiątej.Światła Quebecu skrzyły się w lodowej krze na Rzece Świętego Wawrzyńca.Gly przejechał poniżej słynnego hotelu Chateau Frotenac i włączył się w ruch na autostradzie biegnącej wzdłuż rzeki.Po chwili był już przy Battlefield Park na Wzgórzach Abrahama, gdzie w 1759 Brytyjczycy pokonali Francuzów, zyskując tym samym Kanadę dla swojego Imperium.Skręcił w eleganckie przedmieście Sillery.Wielkie kamienne domy, prawie fortece, wyglądały na ponadczasowe.Tu właśnie chroniły się wszystkie finansowe i społeczne potęgi prowincji.Gly nie cenił tej rodzaju bezpieczeństwa.Dla niego domy te przypominały racz monstrualne krypty zamieszkane przez ludzi, którzy nie zdawali sot sprawy, że już są martwi.Zatrzymał się przed ciężką żelazną bramą i przedstawił się < domofonu.Nie było odpowiedzi, ale brama się otworzyła.Spokoj, podjechał pod imponujący granitowy pałac otoczony kilkoma akrafl trawnika.Zaparkował samochód przed frontowym wejściem i zadzwc nil do drzwi.Szofer i zarazem goryl premiera zaprosił Gly'a do wnętr- Dobry wieczór, panie Yillon, co za miła niespodzianka.Gly ucieszył się.Jego nowa twarz zdała egzamin.,- Byłem z wizytą u przyjaciół w Quebecu i postanowiłem przj okazji złożyć uszanowanie panu premierowi.Słyszałem, że nie czuje si| dobrze.- Ciężka grypa - odparł szofer, biorąc płaszcz od Gly'a - al najgorsze już ma poza sobą.Temperatura spadła, niemniej musi min trochę czasu, zanim będzie mógł znów wrócić do swoich zajęć.- Jeśli nie jest usposobiony do tak późnej wizyty, nie będę dziś przeszkadzał.Zadzwonię jutro.- Nie, proszę wejść.Premier Guerrier właśnie ogląda telewizją Wiem, że ucieszy go pana wizyta.Zaprowadzę pana do jego pokoji Gly powstrzymał go ręką.- Niech pan się nie trudzi.Znam drogę.Wszedł wielkimi krętymi schodami na pierwsze piętro.Na same górze zawahał się.Nauczył się na pamięć planu całej willi; miał w głowie każde wyjście na wypadek konieczności ucieczki.Jeśli dobrza pamiętał, sypialnia Guerriera była za trzecimi drzwiami na prawo.Wszedł spokojnie, nie pukając.Jules Guerrier siedział rozparty w ogromnym, miękkim fotelu z nogami umieszczonymi na kanapie.Oglądał telewizję.Miał na sobie jedwabny szlafrok niedbale narzucony na piżamę.Zwrócony plecami do drzwi, nie zauważył nawet wejścia Gly'a.?Gly bezszelestnie przeszedł po dywanie w kierunku łóżka.Podniósł dużą poduszkę i podszedł z tyłu do Guerriera.Zaczął już przybliżać poduszkę do jego twarzy, kiedy nagle się powstrzymał.|Musi mnie zobaczyć, pomyślał.Domagała się tego jego ambicja.Chciał dowieść samemu sobie, że rzeczywiście może stać się Villonem.Guerrier wyczuł czyjąś obecność; obrócił się powoli.Jego wzrok |znalazł się na wysokości pasa Gly'a.Potem podniósł oczy na jego twarz i znieruchomiał; nie ze strachu, lecz ze zdumienia.- Henri?- To ja, Jules.- To niemożliwe - głucho zabrzmiał głos Guerriera.Gly stanął za telewizorem i spojrzał premierowi prosto w twarz.- Ależ to naprawdę ja.Na ekranie twojego telewizora.Był tam rzeczywiście.Twarz Henriego Yillona wypełniała cały ekran [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl