[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może wrócić, jeszcze pokopać, poniszczyć wszystko aż do środka!38 A mówiłem, że tu były bandziory wytknął Januszek z satysfakcją. Ja się nie zgadzam, żeby stróżować i pilnować! przerwała gwałtownie Okrętka,od razu zdenerwowana. Wiem doskonale, że za chwilę coś takiego wymyślicie.Za-wsze macie takie potworne pomysły! Ja się nie zgadzam! Toteż mówię, trzeba natychmiast zawiadomić archeologów. A raki.? przypomniał znów Januszek.Okrętka z jękiem usiadła na kupie ziemi.Zygmunt z namysłem przyjrzał się całemuotoczeniu. Tych facetów to ja w ogóle nie rozumiem oznajmił niechętnie. %7łeby ich pio-run strzelił, zapaskudzili całą sytuację.Kopali tu nie wiadomo po co, zasypywali w ta-jemnicy, on mówi, że się czaili na siebie, zostawili samochód, jednemu dali wycisk niez tej ziemi.O co tu chodzi? No właśnie, i nie wiadomo, co jeszcze wykombinują.Tu się coś dzieje, nie może-my dopuścić do zniszczenia skarbów kultury, to są nasze własne skarby naszej własnejkultury, trzeba kogoś zawiadomić.! A raki.?Tereska otworzyła usta i zamknęła, zatroskana i zdenerwowana niebotycznie.Okręt-ka z cichutkim jękiem rozczochrała sobie wszystkie włosy na głowie.Zygmunt zezmarszczonymi brwiami patrzył w ziemię, intensywnie rozmyślając.Januszek miał ra-cję, problem był niesłychanie kłopotliwy.Z jednej strony raki, jedyna okazja w życiu,z drugiej wykopalisko, niewątpliwie również sztuka na raz, nie trafia się na coś takiegocodziennie.Ponadto wykopalisko zagrożone zniszczeniem.Należało się zdecydować,albo utrata raków, albo utrata bezcennych skarbów przedhistorycznej kultury.Po dość długiej chwili przedhistoryczna kultura zwyciężyła.Kategoryczny protestOkrętki wykluczał możliwość zabezpieczenia znaleziska przed nieznanymi barbarzyń-cami we własnym zakresie.Przez noc mogli narobić szkód niewyobrażalnych.Stanę-ło zatem na tym, że Zygmunt nie spocznie, dopóki nie dopadnie jakiegoś archeologa,przed udzieleniem informacji zbada stosunek swego rozmówcy do raków, następniezaś postawi warunek.Powie wszystko, ale w nocy zostawią ich w spokoju i pozwolą ła-pać.Ewentualni strażnicy, obojętne jakiej profesji, będą zachowywać się cicho i trzymaćz daleka od rzeczki.Tylko do jutra, rzecz jasna, jutro już mogą sobie robić, co zechcą.Zygmunt wsiadł na rower i odjechał na poszukiwanie wsi i komisariatu MO, nie ma-jąc pojęcia, gdzie może znalezć jedno lub drugie.Tereska, Okrętka i Januszek pozosta-li na gospodarstwie, niezmiernie przejęci, pełni emocji, zdenerwowani, to snując przy-puszczenia natury historycznej, to niepokojąc się możliwością powrotu destruktywnienastawionych złoczyńców.Januszek na wszelki wypadek sporządził procę, co przyszłomu z łatwością, ponieważ odpowiednią gumę zawsze nosił przy sobie.39 Jakby co, to ja w nich z ukrycia zaraportował. Nie zobaczą mnie, nie maobawy, ona daleko niesie.Nie mówię, że ich zaraz pozabijam, na to nie liczcie, ale niktnie wytrzyma, jak co i raz będzie, dostawał w ucho kamieniem.Gdzie indziej, też możedostać. Całkiem niezła myśl pochwaliła Tereska. W razie gdyby Zygmunt nic nie za-łatwił, możesz do nich strzelać przez całą noc.W takich warunkach niewiele zrobią. Złapią go i zamordują przepowiedziała ponuro Okrętka. E tam, złapią.Ucieknie.A jeśli będą go ganiać w ciemnościach po lesie, tym bar-dziej nic nie rozkopią.Będziemy ich mylić, szeleścić albo warczeć, albo cokolwiek. Po prostu cudownie.My będziemy warczeć po lesie, a raki złowią się same.Zda-wało mi się, że zależy nam na rakach.Tereska doznała olśnienia. Same.:.! Wiesz, że to jest świetna myśl! Oczywiście, że same! Zastawimy na nie pu-łapkę, mówiliśmy o tym wczoraj, dobrze, że mi przypomniałaś.Ta ruina kosza bardzodobrze się nada, Januszek, skocz po kosz!Kosz istotnie okazał się znakomity.Należało tylko zatkać jakoś dziurę w dnie, umo-cować haczyk, umieścić na haczyku żabę i całość zatopić na dnie rzeczki.Potem wystar-czał jeden ruch, żeby wydobyć cały łup, kłębiący się na przynęcie.Efekty powinny byćbez porównania okazalsze niż przy posługiwaniu się wędką i siatką. Szkoda, że nie znalazłeś dwóch koszy! westchnęła z żalem Okrętka. Nie wymagaj za wiele.Szkoda, że nie znalazł go zaraz na początku, mielibyśmy jużtyle raków, że nie byłoby problemu z wykopaliskiem i z milicją.Bo obawiam się, że mi-licja też przyjedzie, chociażby z uwagi na ten samochód. Ciekawe, czy jeszcze stoi. Na pewno stoi, bo nie warczał.Nie wiem, czy by go nie zepsuć, żeby nie odjechał,zanim przyjadą, bo może jest ważny. Mam wrażenie, że i bez psucia do jazdy się nie bardzo nadawał? Nie miał kół, wielkie rzeczy.Koła można przykręcić.Nie zwróciliśmy uwagi nanumer, gdyby odjechał, powinniśmy przynajmniej znać numer! Mogę sprawdzić zaofiarował się Januszek. Przy okazji popatrzę, czy tam sięco nie dzieje.Wy przez ten czas zatykajcie kosz. To leć, tylko nie siedz długo i na nic się nie narażaj.Januszek zabrał procę i udał się na drugi brzeg.Zanim wrócił, Tereska i Okrętka zdą-żyły zatkać połowę dziury w koszu gęstą siatką, uplecioną z wikliny i sznurka.Januszekwydawał się bardzo zadowolony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]