[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwykle dzwoni, gdy brakuje jej pieniędzy albo mężczyzn, gotowych finansować jej zwa-riowanie rozrzutny styl życia.Ciężki ze mnie frajer, bo zwykle zaciskam zęby i sięgampo książeczkę czekową dlatego tylko, żeby nie rozpoczynać wojny z matką mojej córki.Po tym pełnym emocji dniu na rozmowę z nią miałem taką ochotę jak na nagłyzgon, ale dziewięć telefonów to był rekord i zawsze istniało prawdopodobieństwo, żecoś przydarzyło się Cass.Więc nie ściągając nawet płaszcza i ignorując pełne wyrzutuspojrzenie psa z drugiego końca pokoju, podniosłem słuchawkę i wystukałem numer. Czy ona jest z tobą? Jej głos miał takie natężenie, że o mały włos nie popękałymi bębenki. Jaka ona? Ta kobieta doprowadzała mnie do furii tym, że zaczynała rozmowęod środka, po czym kazała mi się domyślać, o co też może jej chodzić. Cassandra, Sam.Czy Cassandra jest z tobą?Przez twarz przebiegł mi skurcz.Niewątpliwie w moim głosie zabrzmiało przeraże-nie. Nie.A czemu? Dlaczego miałaby być ze mną? Bo nie ma jej tutaj.Wyszła wczoraj wieczorem i nie wróciła na noc.Iwan jest zemną i on też nie wie, gdzie ona może być.Gdzie ty się podziewałeś? Wydzwaniam dociebie cały dzień! Dlaczego nie działał twój telefon w samochodzie? Bo go wyłączyłem.Pojechałem na pogrzeb i nie miałem ochoty na żadne rozmo-wy.Teraz już wiesz? No to daj mi Iwana.Wtedy rozdarła się wariackim, ptasim falsetem, który tylko pogorszył sytuację: Nie zachowuj się jak ostatni dupek! Nasza córka zaginęła! Nie odzywaj się domnie w taki sposób! Masz rację, przepraszam.Czy mógłbym porozmawiać z Iwanem?Powiedziała coś do niego i usłyszałem szmer, gdy przekazywała mu słuchawkę.149 Pan Bayer? Cześć, Iwan.Co się dzieje? Jeszcze nim zdążył odpowiedzieć, dziękowałemBogu, że tam jest. Nie wiem.Mieliśmy dzisiaj wyjść razem.Przyszedłem i cały czas na nią czekamy.To do niej niepodobne.Ona nigdy się nie spóznia.Nie wróciła na noc i zupełnie niewiemy dlaczego.Zawsze daje mi znać, jeżeli coś się zmienia. A jak myślisz, co się zdarzyło? Pokłóciliście się? Nie, nic takiego! Ostatnio między nami było nawet lepiej niż dobrze.Powiedziałami, że rozmawiała z panem i od tej pory była wręcz słodka.Nie, między nami wszystkow porządku.Właśnie dlatego to jest takie dziwne.Po prostu zniknęła.Rozmawialiśmy przez kilka minut, a potem Iwan przekazał telefon mojej eksmał-żonce.Próbowałem ją uspokoić, ale napięcie w moim głosie zdradzało, że sam nie wie-rzę w to, co mówię.Cass zniknęła.Była najbardziej niezawodną i godną zaufania osobą, jaką znałem.Nosiła nie jeden, lecz dwa kalendarzyki i wszystkie sprawy zapisywała w nich starannie,drukowanymi literami.Niezwłocznie wysyłała wszystkie podziękowania.Gdy się zja-wiała, można było ustawiać zegarki, bo zawsze była idealnie na czas.Rozłączywszy się, zatelefonowałem do McCabe a i Duranta z prośbą o radę.Franniepowiedział, że na razie trzeba czekać, bo nawet policja rozpoczyna poszukiwania do-piero po upływie dwudziestu czterech godzin. Gówno mnie obchodzi ta cała procedura, Frannie! Moja córka zniknęła.Ona nierobi takich numerów, więc nie mów mi, żebym czekał.Powiedz, co mogę zrobić. Spokojnie, Sam.Chcesz, żebym przyjechał do ciebie?Omal nie wpadłem w furię.Oblizałem kilkakrotnie usta i przełknąłem ślinę, bo mia-łem ochotę sięgnąć przez druty i urwać mu głowę. Pomóż mi, Frannie, przecież jesteś gliniarzem.Zrób, co możesz. Dobra jest.Poczekaj, a ja zabieram się do dzieła.Daj mi tylko trochę czasu.Oddzwonię, jak coś załatwię.Odłożyłem słuchawkę i potarłem rękoma twarz.Przede wszystkim musiałem sięuspokoić, jeśli chciałem w ogóle coś zrobić, ale było to trudne.W umyśle pojawił misię przerażający obraz i uparcie tam tkwił sprawozdawca w wiadomościach o szó-stej wieczorem.W tle wielka fotografia Cassandry.On sam uroczyście opisuje te wszyst-kie straszne rzeczy, które się jej przydarzyły.Dopiero pózniej zdałem sobie sprawę, że tewizje brały się stąd, iż zbyt dużo czasu spędziłem na rozmyślaniu nad życiem PaulineOstrovej, innej dziewczyny, która wyszła pewnego wieczoru i nigdy już nie wróciła.Zawsze nienawidziłem tych zdjęć pokazywanych w wiadomościach.Telewizja bowiemniezmienne wybiera takie, na których ofiary są piękne, robią coś odświętnego albo do-mowego ozdabiają choinkę na Boże Narodzenie albo jedzą kurczaka na pikniku.150W przeciwieństwie do McCabe a Durant zachował się jak anioł stróż.Gdy opisa-łem mu, co się stało, błyskawicznie zakończył rozmowę, mówiąc, że musi zadzwonićdo kilku osób.Oddzwonił pół godziny pózniej: w tym czasie zmobilizował wszyst-kich możliwych ludzi oraz wyczytałem to niejako między wierszami uruchomiłwszystkie znajomości, które mogły okazać się przydatne.Nietrudno było sobie wyobra-zić, jak niesamowity musiał być w sądzie.Jego głos był opanowany i władczy.Czuło się,że ten człowiek zatroszczy się o wszystko.On dokładnie wiedział, co trzeba zrobić.Pózniej zadzwoniła matka Cassandry, pytając ze wzburzeniem, kim jest ów EdwardDurant i co on sobie, do cholery, myśli, że śmie urządzać jej przesłuchanie.Próbowałemwyjaśnić, ale była tak rozwścieczona, że docierała do niej tylko część tego, co mówi-łem.Jeszcze raz musiałem poprosić, żeby dała mi Iwana.Kazałem mu powiedzieć jejwszystko o Durancie i wytłumaczyć, że jest to jeden z niewielu ludzi, którzy mogą nampomóc w tej sytuacji.Gdy rozmawialiśmy, słyszałem w tle jej wrzaski. Dlaczego tylko rozmawiasz? Zapytaj go, czemu go tu nie ma i czemu jej nieszuka? Sam, dlaczego ty nic nie robisz?Gdy moja matka znalazła się w szpitalu, by stoczyć ostatnią, beznadziejną bitwę z ra-kiem, zaczęła się zachowywać w sposób charakterystyczny dla ciężko chorych ludzi.Niepamiętam naukowej nazwy tego sposobu zachowania, ale to nieistotne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]