[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Langdon był zdumiony.– I celnik to przyjmie?– Nie od każdego, ale mnie tam znają.Nie jestem handlarzem bronią, na Boga! Otrzymałem tytuł szlachecki.– Teabing uśmiechnął się.– Członkostwo w klubie daje pewne przywileje.Podszedł teraz do nich Rémy i stanął w przejściu między fotelami z pistoletem marki Heckler Koch w ręku.– A moje zadanie, sir?Teabing spojrzał na służącego.– Poproszę cię, żebyś został na pokładzie z naszym gościem.Nie możemy go ciągnąć ze sobą po całym Londynie.– Leigh, mówiłam poważnie o tym, że zanim wylądujemy, francuska policja znajdzie samolot – powiedziała Sophie niespokojnie.Teabing zaśmiał się głośno.– Tak, proszę sobie wyobrazić ich zaskoczenie, kiedy wejdą na pokład i znajdą tam Rémy’ego.Sophie zdziwiła jego ułańska fantazja.– Panie Teabing, przewiózł pan związanego zakładnika przez granicę.To nie żarty.– Moi adwokaci też nie są skłonni do żartów.– Podnosząc głos, zwrócił się do tyłu, gdzie leżał mnich.– To zwierzę włamało się do mojego domu i omal mnie nie zabiło.To fakt, a Rémy to potwierdzi.– Ale go związałeś i przewiozłeś samolotem do Londynu! – powiedział Langdon.Teabing podniósł prawą dłoń, jakby do przysięgi.– Wysoki Sądzie, proszę wybaczyć ekscentrycznemu staremu szlachcicowi jego głupie przywiązanie do brytyjskiego systemu sądownictwa.Zdaję sobie sprawę, że powinienem był wezwać francuską policję, ale jestem snobem i nie wierzę, że Francuzi z ich laissez-faire zdołają właściwie go osądzić.Ten człowiek o mało mnie nie zamordował.Tak, rzeczywiście, poniosło mnie, kiedy zmusiłem służącego, by pomógł mi przywieźć go do Anglii, ale działałem w stanie silnego stresu.Mea culpa.Mea culpa.– W twoich ustach, Leigh, brzmi to dość przekonująco – zauważył Langdon zdziwiony.– Sir?! – zawołał z kokpitu pilot.– Właśnie dostałem wiadomość z wieży.Mają jakiś problem techniczny, coś się stało w pobliżu pańskiego hangaru i proszą mnie, żebym posadził samolot bezpośrednio na terminalu.Teabing latał na lotnisko Biggin Hill prawie przez dziesięć lat i coś takiego nigdy mu się nie zdarzyło.– Wspominali może, na czym polega ten problem?– Kontroler nie wypowiadał się jasno.Jakiś wyciek benzyny przy stacji pomp? Prosili mnie, żebym zaparkował na wprost terminalu i żeby nikt nie wysiadał z samolotu, dopóki nie otrzymamy dalszych instrukcji.Względy bezpieczeństwa.Mamy nie schodzić na płytę, dopóki nie otrzymamy pozwolenia od władz lotniska.Teabing był nieufny.To musiałby być naprawdę niezły wyciek.Stacja pomp była ponad sześćset metrów od hangaru.– Sir, to mi wygląda wysoce podejrzanie – zaniepokoił się Rémy.– Przyjaciele, mam wrażenie, że będziemy mieli powitanie – zwrócił się Teabing do Sophie i Langdona.– Fache chyba wciąż uważa, że to mnie należy ująć – westchnął ciężko Langdon.– Albo – powiedziała Sophie – za głęboko w to zabrnął, żeby się teraz przyznać do błędu.Teabing nie słuchał.Niezależnie od nastawienia Fache’a, trzeba było szybko podjąć jakieś decyzje.Nie trać z oczu ostatecznego celu.Graal.Jesteśmy tak blisko.Usłyszał gdzieś pod sobą odgłos otwierających się klap i szczęk kół samolotu ustawiających się we właściwej pozycji.– Leigh – powiedział Langdon w poczuciu winy.– Powinienem się oddać w ich ręce i wyjaśnić to wszystko lege artis.Nie powinienem cię w to wszystko mieszać.– Dobry Boże, Robercie! – Teabing odsunął tę sugestię zniecierpliwionym gestem dłoni.– Naprawdę uważasz, że wszystkich poza tobą wypuszczą? To ja cię tutaj nielegalnie sprowadziłem.Panna Neveu pomagała ci w ucieczce z Luwru, a z tyłu samolotu mamy tego związanego mnicha.Daj spokój! Wszyscy tkwimy w tym po uszy.– Może jakieś inne lotnisko? – podsunęła Sophie.Teabing potrząsnął głową.– Jeżeli teraz poderwiemy maszynę, to wszędzie, gdzie dostaniemy pozwolenie na lądowanie, w naszym komitecie powitalnym będą czołgi.Sophie opadła ciężko na fotel.Teabing czuł, że jeśli w ogóle istnieje jakaś szansa odsunięcia chwili konfrontacji z przedstawicielami władz brytyjskich o tyle, ile potrzebują, by znaleźć Graala, polega ona na śmiałym działaniu.– Dajcie mi chwilę – powiedział, kuśtykając w kierunku kokpitu.– Co chcesz zrobić? – spytał Langdon.– Pogadać o interesach – powiedział Teabing, zastanawiając się, ile go będzie kosztowało przekonanie pilota, by wykonać pewien bardzo nieregulaminowy manewr.Rozdział 81Hawker nareszcie podchodził do lądowania.Simon Edwards, kierownik obsługi ruchu pasażerskiego na lotnisku Biggin Hill, spacerował nerwowo po wieży kontrolnej, niecierpliwie mrużąc oczy i starając się wypatrzyć coś na zadeszczonym pasie startowym.Nigdy nie lubił być budzony wcześnie w sobotni ranek, ale dziś szczególnie było mu nie w smak, kiedy się dowiedział, że wzywają go, by nadzorował aresztowanie jednego z najlepszych klientów lotniska.Sir Leigh Teabing płacił na lotnisku Biggin Hill nie tylko za utrzymywanie prywatnego hangaru, ale opłatę za każde lądowanie, a latał często.Lotnisko było zazwyczaj zawiadamiane z wyprzedzeniem o zmianie planów i można było zastosować się do ściśle ustalonego protokołu podczas jego wizyt.Teabing miał taki styl i tak lubił załatwiać sprawy.Specjalnie dla niego zbudowany jaguar o wydłużonym profilu, którego trzymał w hangarze, miał być zatankowany do pełna, wypolerowany, a aktualny London Times miał leżeć na tylnym siedzeniu.Oficer służby celnej miał czekać na samolot w hangarze i przeprowadzić niezbędną kontrolę dokumentów i bagażu.Niekiedy celnicy przyjmowali spore napiwki od Teabinga za to, że przymykali oczy na przewożenie nieszkodliwych produktów organicznych – głównie luksusowych produktów spożywczych – francuskich ślimaków, dojrzałych serów typu roquefort prosto z farmy i świeżych owoców.Istniało przecież wiele absurdalnych przepisów celnych i gdyby zarząd Biggin Hill nie wsłuchiwał się w prośby swych klientów, z pewnością chętnie wysłuchałyby ich konkurencyjne lotniska dla prywatnie czarterowanych i prywatnych samolotów.W Biggin Hill Teabingowi dawano to, czego chciał, a pracownicy lotniska spijali śmietankę.Edwards, patrząc, jak odrzutowiec nadlatuje, czuł, że ma nerwy napięte jak struny.Zastanawiał się, czy czasem skłonność Teabinga do rozdawnictwa nie wpędziła go w jakieś kłopoty, skoro władze francuskie tak bardzo chciały go zatrzymać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]