[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Luiza, dość bystra, ażeby ocenić szlachetność jej intencji, wprzypływie wdzięczności łagodnie machała ogonem i z rozkoszą prężyła kark, kiedydziewczę kładło dłoń na łbie swej nowej towarzyszki.W końcu Holkar dał znak i niewolnicy usunęli się, pozostawiając go sam na sam z córką iKorkoranem. Kapitanie przemówił Holkar i wyciągnął rękę ku niemu. Ocaliłeś mi życie i koronę.Jakże zdołam ci się odwdzięczyć? Korkoran, zdumiony, uniósł głowę. Ależ książę odezwał się przysługa, którą wyświadczyłem Waszej Wysokości, tak jestskromna, że pragnąłbym nie mówić o niej więcej.Tak czy inaczej, największy udziałprzypada tu Luizie, która przejawiła takt i subtelność godne najwyższej pochwały.Prawie żenie jadła śniadania.Była głodna.Jakkolwiek jest tygrysicą, była w pieskim nastroju.NadtoWasza Wysokość strzelił do niej z pistoletu.Nie robię tu wymówki, gdyż był to wynikpomyłki wielce usprawiedliwionej.Książę chybił i Luiza szybko mogła się uwinąć z WasząWysokością.Umiała wszak pohamować apetyt i poskromić swe krwiożercze instynkty, co niejest rzeczą błahą, gdy się zważy, jak kiepskie wychowanie odebrała w dżunglach Jawy.I otokiedy tak sprawy stoją, pewien niegodziwiec podburza sipajów przeciwko Waszej Wysokości(co jak mi się wydaje, nie jest nazbyt trudne).Wówczas Wasza Wysokość chce wyjść zpałacu, aby znalezć pewną zgubę, lecz Luiza, w przeczuciu tych zamiarów, rzuca się nawroga, chwyta nieszczęsnego Rao z tyłu, w okolicy pasa, na skutek czego biedak nie zdołachyba nigdy usiąść, i składa go u stóp Waszej Wysokości.Doprawdy, jeżeli ktokolwiek jesttu dobroczyńcą, to tylko Luiza.Co do mnie, to jedynie postępowałem ścieżką przez niąwytyczoną. Panie Korkoranie rzekła piękna Sita zawdzięczam ci życie i cześć.Nigdy ci tego niezapomnę.I wyciągnęła do kapitana dłoń, którą ten ujął i z szacunkiem pocałował. Kapitanie powiedział Holkar wiem, że jesteś synem szlachetnego narodu i żeodmówisz zapłaty za oddaną przysługę.Czyż jednak ja z kolei nie mógłbym być ci w czymśużyteczny? Użyteczny? zawołał Korkoran. Ależ pomoc Waszej Wysokości jest dla mnie wprostniezbędna.Muszę bowiem wyznać, że przybyłem tu w poszukiwaniu pewnego staregorękopisu; na samą myśl o nim wszyscy uczeni Francji i Anglii drżą z radości.Trzeba też24księciu wiedzieć, że na moją wyprawę łoży Akademia Nauk w Lyonie, tak więc Luiza i jaodbywamy podróż w służbie nauki, otoczeni opieką rządu francuskiego.Mamy pismapolecające do wszystkich dostojników angielskich w Indiach.Również dla Waszej Wysokościmam pismo od znakomitego Williama Barrowlinsona, przewodniczącego ,,Geographical,Colonial, Statistical, Geological, Orographical, Hydrographical and Photographical Society" zsiedzibą w Londynie, 183, Oxford Street.Oto ów list.To mówiąc wyjął z pugilaresu pismo zalakowane dużą czerwoną pieczęcią, zdobne herbem12uczonego baroneta i dewizą: Regi meo fidus, która (jak Barrowlinson zapewnia) sięgaczasów jego dziadka, towarzysza broni Wilhelma Zdobywcy.(I prawdę rzekłszy, sir William Barrowlinson miał sto powodów, ażeby w myśl owejdewizy być ,,wiernym swemu królowi", albowiem rzeczony król uczynił rzeczonegoBarrowlinsona, w wieku zaledwie lat dwudziestu, jedną z najznakomitszych osobistościKompanii Indyjskiej oraz obdarzył go tyloma godnościami i urzędami tak znacznej wagi, żegdyby żałosny katar żołądka nie był stanął na przeszkodzie, sir William mógłby okołotrzydziestki zostać wicekrólem Indii, czyli niemal absolutnym władcą stu milionów ludzi.Ioto katar żołądka kazał mu wracać do Anglii z dożywotnią rentą trzystu tysięcy franków.Lecz dzięki temu został członkiem Parlamentu, przełożył, jak umiał, kilkanaście stron Wed,polecił sekretarzowi tłumaczyć dalej pod swoim nazwiskiem, łaskawie przyjął prezydenturę Geographical, Colonial, Statistical, Geological, Orographical, Hydrographical andPhotographical Society" oraz został członkiem korespondentem Instytutu Francuskiego).Otóż od tego potentata pochodził list polecający, który kapitan Korkoran wręczył księciuHolkarowi.List brzmiał, jak następuje:Londyn.1857Niżej podpisany sir William Barrowlinson ma zaszczyt powiadomić Jego Wysokość księciaHolkara o przyjezdzie młodego francuskiego uczonego, pana Korkorana, który kierując sięwskazaniami Akademii Nauk w Lyonie, jak również naszymi własnymi, postawił sobie za celodnalezienie oryginalnego rękopisu Ramabhagawatany.Podejrzewa się, iż księga owazostała schowana w okolicy zródeł Narbady, w kryjówce, która jak mniemam, winna byćznana Jego Wysokości księciu Holkarowi lepiej niż komukolwiek.Niżej podpisany ośmiela siętuszyć, iż zażyłe i wielce przyjazne stosunki dobrosąsiedzkie, które z dawna istniały i jak sięspodziewa, nigdy istnieć nie przestaną pomiędzy Jego Wysokością księciem Holkarem awielce szanowną, dostojną i niezwyciężoną Kompanią Indyjską, zobowiążą Jego Wysokość dootoczenia wszechstronną opieką badań naukowych kapitana Korkorana, którymi obarczonyzostał przez Akademię Nauk w Lyonie, z upoważnienia miłościwie nam panującej JejKrólewskiej Mości Wiktorii, pierwszej tego imienia monarchini trzech zjednoczonychkrólestw.Anglii, Szkocji i Irlandii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]