X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma go. Jak to?!  zawołała mniszka. Coście z nim zrobili?Jakow Michajłowicz skierował pospiesznie rurkę na przebierańca i ujrzał, jak ów wskazuje ręką w stronę morza. Odpłynął kutrem do Ain-D\idi.Ju\ o świcie, zanimzaczęło przypiekać. Chwała Bogu!  zawołała nie wiedzieć czemu mnisz-ka. Ain-D\idi to oaza na północ od Bet-Kebiru? Przeje\-d\aliśmy tamtędy. Tak, stamtąd prowadzi droga do Jerozolimy. To on kieruje się do Jerozolimy?Pederasta rozło\ył ręce. Pojęcia nie mam.Mówił o jakimś ogrodzie. Bo\e, proszę sobie przypomnieć!  krzyknęła mniszka. To bardzo wa\ne!Jakow Michajłowicz tak\e zamienił się w słuch  nawetrurkę przystawił do ucha.Herodiada odrzekł niepewnie: Zdaje się, \e mówił tak:  W nocy z czwartku na piątekmuszę koniecznie być w pewnym ogrodzie".Nu\e, nu\e, zachęcał go w duchu Jakow Michajłowicz.No, przypomnij sobie. To wszystko.Niczego więcej na ten temat nie mówił. Ach!  zawołała Ruda.Obserwator czym prędzej przystawił szyjkę dzbanka dooka.Mniszka zakryła usta dłonią, a jej brwi uniosły się omaldo połowy czoła.Coś ją zdziwiło? A mo\e w czymś się połapała?334 Co to za ogród, Jakow Michajłowicz, rzecz jasna, wie-dzieć nie mógł, ale to niewa\ne. Najwa\niejsze, \e ty, mojazłociutka, zrozumiałaś"  szepnął pod adresem Rudej i wy-pluł kolejnego robaka.Noc z czwartku na piątek  to jutro czy pojutrze? W tymcałym palestyńskim błądzeniu dni tygodnia przemieszały sięw głowie.I zdaje się, \e nie tylko jemu. Co dzisiaj mamy? Zrodę?  zapytała mniszka. Nie wiem, kochana, my tutaj \yjemy wedle kalendarzaantycznego.Dzisiaj jest dzień Księ\yca, jutro będzie dzieńMarsa, pojutrze. Tak, tak, środa!  przerwała mu Ruda. Proszę mipowiedzieć, czy nie mogłabym skorzystać z waszego kutra? Co te\ pani! Musi pani czym prędzej unosić nogi, boinaczej panią aresztują.Ju\ pobiegli po stra\e.To własnośćprywatna, chroniona w dodatku bardzo pilnie. Jak daleko stąd do Jerozolimy?  Mniszka zdawała sięjej nie słuchać. Nie wiem, doprawdy.Jakieś sto, sto pięćdziesiąt wiorst. Salach, na jutro wieczór dowieziesz? Konie padną  warknął Arab. Cały tydzień praco-wać nie będą. Ile wart jest tydzień twojej pracy? Dwieście frank. Rozbójnik! Jak dla \ona, bezpłatnie  odrzekł tajemniczo Arab. Dobrze.Jedziemy! Co dobrze?  zapytał Salach. Dwieście frank do-brze czy \ona dobrze? Zobaczymy! Jedzmy!Tu mniszka zniknęła z pola widzenia.Pół minuty pózniejrozległ się stukot kopyt i skrzypienie kół.Wyruszyli do Jero-zolimy.Pora była wyłazić z obrzydłego wozu.Półtorasta wiorstprzez pustynię, i to na własnych nogach.No nic, damy sobieradę.W Bet-Kebirze mo\na będzie zdobyć dwukółkę.Z \aglo-wą osłoną, czymś w rodzaju namiotu.No i zabrać ze sobą335 kilka tych namiocików w rozmaitych kolorach.Zmieniać jeod czasu do czasu, \eby nie zauwa\yli obserwacji.No, ju\ cię tu nie ma, popędził Jakow Michajłowicz pe-derastę.Ten zaś jak na złość zwlekał.Po kilku następnych minutach zastukały wojskowe buty,brzęknęły szable.Przybiegli dwaj tureccy \ołnierze, a wraz znimi woznica furgonu, który przywiózł do Sodomy na gapęJakowa Michajłowicza.Coś po swojemu zagadali.Sodomita odpowiedział im gład-ko, uspokajającym tonem.Na pewno nakłamał, \e nie było tu-taj \adnej baby, bo jeden z \ołnierzy wymierzył woznicy poli-czek  a w dodatku nawymyślał mu.Jakow Michajłowicz,rzecz jasna, po ichniemu nie rozumiał, ale odgadnąć nie byłotrudno: o\e\ ty taki owaki szajtanie, naplotłeś byle czego i bie-gaj tu dla ciebie po upale.śołnierze odeszli, ukarany Arab tak\e, a obrzydły sodomi-ta wcią\ sterczał obok krzewów.Nie wiadomo po co macałkwiaty i liście i ze smutkiem kiwał głową.No, diabli by cię nadali, czasu szkoda!Zniecierpliwiony Jakow Michajłowicz poruszył się i z furyposypała się ziemia.Baba-chłop, zaskoczona, zbli\yła się do wozu  wydawa-ło się, \e patrzy prosto w rurkę, dokładnie w oko Jakowa Mi-chajłowicza.�w ostrzegł go w duchu po dobremu: Odsuń się, bałwa-nie.Mo\e prze\yjesz.A ten nie, podszedł.Był tak blisko, \e przez dziurkę widać było tylko pół biu-stu (patrzajcie go, waty napchał) i gładko wygoloną rękę.Naga dłoń rozwarła się i całkowicie zasłoniła widok. Co to za szmata?  rozległo się mamrotanie i w następ-nej sekundzie pociągnięto Jakowa Michajłowicza za rękaw.Có\, miej \al do siebie.Pochwycił głupka za nadgarstek i uniósł się gwałtownie.Ujrzawszy, jak z ziemi wyłania się czarny człowiek, staryzboczeniec wytrzeszczył oczy, a potem wywrócił je białkamiku górze i osunął się miękko.Zupełnie jak baba.Zemdlał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.