[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jak długo byłem.nieprzytomny?– Wystarczająco długo.Miasto odzyskano, z Niewolnika zabrano kości naszych założycieli, Panniończyków popędzono prosto w paszczę Brooda i twoich malazańskich kuzynów.Ominęła cię najlepsza zabawa.Przynajmniej na razie.To jeszcze nie koniec opowieści.– Miło byłoby to wszystko zobaczyć – mruknął czarodziej, wciągając grubą pikowaną bluzę – ale biorąc pod uwagę, że jestem w tej chwili bezsilny.– Ach, jeśli już o tym mowa.Szybki Ben zerknął na sznurołapkę.– Mów dalej.– Chcesz pokonać Okaleczonego Boga, a nie jesteś nawet w stanie korzystać z własnych mocy.Jak więc zamierzasz tego dokonać?Sięgnął po nogawice.– Coś wymyślę.Oczywiście uważasz, że możesz mi odpowiedzieć na to pytanie, tak?– Mogę.– No to słucham.– Moi bogowie się obudzili, czarodzieju.Węszą uważnie, by się zorientować, pogrążeni w niespokojnych myślach i ponurej kontemplacji.Benie Adaephonie Delat, wybrałeś sobie dobrą sprawę.Wystarczająco śmiałą, by przyciągnąć ich uwagę.Prowadzącą do jednoznacznych rozstrzygnięć.Potrzebne będą poświęcenia.Dla twojej sprawy.Będziesz musiał wejść do grot.Dlatego trzeba ci dać.odpowiednią zbroję.Ona ochroni cię przed truciznami Okaleczonego Boga.Szybki Ben potarł czoło.– Talamandas, jeśli ty i twoi bogowie uszyliście dla mnie jakiś nieprzepuszczalny płaszcz, pendent albo coś w tym rodzaju, to po prostu mi to powiedz.Proszę.– Nic tak.zwyczajnego, czarodzieju.Nie, samo twoje ciało musi stać się odporne na infekcję.Również twój umysł nie może być podatny na gorączki i inne tego rodzaju dolegliwości.Trzeba cię nasycić ochronnymi mocami, które z samej swej natury oprą się wszelkim atakom Okaleczonego Boga.– Talamandas, to co opisujesz, jest niemożliwe.– Zgadza się.– Sznurołapka wyprostowała się i wstała.– Spójrz.Przed tobą stoi ten, kto się poświęci.Gałązki i sznurki nie chorują.Dusza, która zaznała śmierci, nie zapadnie na gorączkę.Ochronne moce, które mnie więżą, są potężne i starożytne.To czary najwyższego stopnia, dzięki którym zostałem uwięziony wewnątrz siebie samego.– Ale raz już tobą zawładnięto.Wyrwano z kurhanu.– To byli nekromanci, niech zgnilizna pochłonie ich ohydne serca.To już się nie powtórzy.Zadbali o to moi bogowie.Użyli mocy własnej krwi.Pójdę z tobą, Benie Adaephonie Delat.Do grot.Jestem twoją tarczą.Zrób ze mnie użytek.Zabierz mnie tam, dokąd się wybierasz.Szybki Ben przyjrzał się uważnie sznurołapce.– Nie zwykłem chodzić prostymi drogami, Talamandas.I bez względu na to, jak mało sensowne wydadzą ci się moje poczynania, nie będę tracił czasu na wyjaśnienia.– Moi bogowie ci zaufali, śmiertelniku.– Dlaczego?– Dlatego że cię lubią.– Na oddech Kaptura! O czym właściwie gadałem w malignie?– Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego ci zaufali, czarodzieju, tak jednak się stało.Nie do mnie należy kwestionowanie podobnych decyzji.Gdy dręczyła cię gorączka, ujawniłeś, w jaki sposób funkcjonuje twój umysł.Utkałeś sieć, pajęczynę, i nawet ja nie byłem w stanie prześledzić wszystkich połączeń jej nitek.Twoje zrozumienie przyczynowości wykracza poza możliwości mojego intelektu, Benie Adaephonie Delat.Być może moi bogowie dostrzegli coś w twoich planach.Być może był to tylko przebłysk, który wzbudził w nich instynktowne podejrzenie, że to właśnie ty możesz pokrzyżować plany Okaleczonego Boga.Szybki Ben wstał i podszedł do swej skórzanej zbroi oraz munduru Podpalaczy Mostów, które leżały przy wejściu do namiotu.– Taki przynajmniej mam plan.No dobra, Talamandas, umowa stoi.Przyznaję, że nie miałem pojęcia, jak sobie poradzę bez grot.– Przerwał i znowu spojrzał na sznurołapkę.– Może ty również mógłbyś mi odpowiedzieć na kilka pytań.W tej grze uczestniczy ktoś jeszcze, i ten ktoś również usiłuje przeszkodzić Upadłemu.Czy wiesz, kto albo co to jest?Talamandas wzruszył ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]