[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pamiętam.To ty węszyłeś dla Deciego dzisiejszej nocy, myszkując w łazniachSeniusza i tych wszystkich paskudnych miejscach wokół Circus Maximus.Owszem, doszłymnie o tym słuchy.Mam własnych informatorów.Po co tutaj przyszedłeś?- Zastanawiam się, co powinienem powiedzieć twojemu mężowi.Przez chwilę taksowała mnie wzrokiem.- A co ci się wydaje, że wiesz?- Decymus Brutus sądzi, że ty i woznica Diokles jesteście kochankami.- A co ty o tym myślisz, Poszukiwaczu?- Myślę, że to prawda, ale nie mam na to żadnych dowodów.Pokiwała głową.- Czy to wszystko?- Twój mąż sądzi, że chcieliście go dzisiaj zabić.Sempronia się roześmiała.- Drogi stary mól książkowy! - westchnęła.- Małżeństwo z Decym to najlepsza rzecz,jaka mnie w życiu spotkała.Jestem żoną konsula! Dlaczego, na Hades, miałabym chcieć jegośmierci?Wzruszyłem ramionami.- yle zrozumiał zaszyfrowaną wiadomość, którą zamieściłaś w Aktualiach.- Którą.wiadomość?- A zatem było ich więcej? No tak, to oczywiste.Trudno o lepszy sposóbkomunikowania się z kochankiem, kiedy ty jesteś tu zamknięta, a on ma zakaz wstępu dowaszego domu.Nie rozumiem tylko, w jaki sposób udało ci się w ogóle przekonać Dioklesa,by ustawił dzisiejsze wyścigi.Skrzyżowała ramiona i patrzyła na mnie badawczo.- Diokles mnie kocha - odrzekła po chwili.- Obawiam się, że bardziej niż ja jego, aleczy Wenus kiedykolwiek była sprawiedliwa? Zrobił to z miłości, jak sadzę.No i dlapieniędzy.Diokles zdobył dzisiaj majątek, podobnie jak pozostali zawodnicy, którzyprzyłączyli się do naszego układu.Nie wyobrażasz sobie nawet, o jakich sumach mówię.Wgrę wchodzą miliony.Pracowaliśmy nad tym miesiącami.Zorganizowaliśmy krąg zakładów,przekupiliśmy zawodników.- My? Chcesz powiedzieć, że wszyscy twoi przyjaciele brali w tym udział?- Niektórzy.Ale większość zrobiliśmy we dwójkę, ja i Diokles.- Zmarszczyła brwi.-1akurat wtedy Decy musiał mieć ten swój napad zazdrości.Trudno wyobrazić sobie gorszymoment.Do wyścigów został niecały miesiąc! Musiałam znalezć jakiś sposób, bykomunikować się z Dioklesem.I wymyśliłam ogłoszenia w Aktualiach.- Musisz mieć niesamowitą siłę.- Perswazji?- Miałem raczej na myśli twoje zorganizowanie.- Jak mężczyzna? - Sempronia się roześmiała.- Jednak ciągle jest jeszcze coś, czego nie mogę zrozumieć.Co zamierzasz zrobić zmilionami sestercji, Sempronio? Nie uda ci się przecież ukryć takiej ilości pieniędzy przedmężem.Będzie chciał wiedzieć, skąd się wzięła taka fortuna.Spojrzała na mnie przenikliwie.- A ty jak uważasz, co z nimi zrobię?- Myślę, że.chcesz się ich pozbyć.- W jaki sposób?- Podejrzewam, że.wyślesz je za granicę.- Dokąd?- Do Hiszpanii.Dla Kwintusa Sertoriusza, tego zbuntowanego wodza.Sempronia nagle pobladła; jej twarz zrobiła się niemal równie biała jak perły zdobiącejej włosy.- Ile żądasz, Gordianusie? Potrząsnąłem głową.- Nie przyszedłem tutaj, by cię szantażować.- Nie? Skorpus przyszedł właśnie po to.- Szpieg twojego męża? Czy i on odkrył prawdę?- Wiedział tylko, że wyścigi miały być ustawione.Zdawało mu się, że to goupoważnia do partycypowania w zyskach.- Musi być ich sporo do podziału.Pokręciła głową.- Skorpus nigdy nie miałby dosyć.- I dlatego utonął.- Diokles się tym zajął.W pobliżu cyrku nie brakuje ludzi, którzy zgodzą się zrobićcoś takiego za marne pieniądze, zwłaszcza dla kogoś takiego jak on.Szantażyści na niclepszego nie zasługują.- Czyżbyś mi groziła, Sempronio?- To zależy.Czego ode mnie chcesz, Poszukiwaczu?Wzruszyłem ramionami.- Prawdy.To jedyna rzecz, która może mnie zadowolić.Dlaczego akurat Sertoriusz?Czemu ryzykujesz tak wiele.właściwie wszystko.by wesprzeć jego rebelię? Czy łączą waswięzy krwi? A może ktoś, kogo kochasz, oddał się jego sprawie? A może po prostu ty iSertoriusz jesteście.- Kochankami? - Zaśmiała się bez wesołości.- Czy tylko to przychodzi ci do głowy?Uważasz, że skoro jestem kobietą, to muszę kierować się w życiu wyłącznie namiętnością?Nie potrafisz sobie wyobrazić, że kobieta też może mieć własne poglądy polityczne, własneprzekonania, własne plany, zupełnie niezwiązane z jej mężem czy kochankiem? Nie muszęsię zresztą przed tobą tłumaczyć, Gordianusie.Skinąłem głową.Zacząłem chodzić tam i z powrotem po pokoju, cały czas czując nasobie jej wzrok.Słońce chyliło się powoli nad horyzontem.Odbity od fontanny blask muskałciepłym dotykiem moją twarz.W każdej chwili mógł wrócić Decymus Brutus.Co miałbymmu powiedzieć? W końcu podjąłem decyzję.- Pytałaś, czego od ciebie chcę, Sempronio.Przyszło mi właśnie do głowy, że w tychokolicznościach nie od rzeczy byłaby pewna rekompensata.Następnego dnia w południe siedziałem obok Lucjusza Klaudiusza w jego ogrodzie,rozkoszując się razem z nim słonecznym blaskiem ikubkiem wina.Woreczki pełne monet,które z sobą przyniosłem, skutecznie odwróciły uwagę mojego przyjaciela od świeżej kopii Aktualiów.Zmiótł arkusze pergaminu ze stolika, wysypał na blat zawartość mieszków wjeden czubaty kopczyk i układał monety w stosiki, radośnie je przeliczając.- Nie brakuje ani sestercji! - zawołał, klaszcząc w dłonie.- Jest tu wszystko, costraciłem wczoraj na wyścigach.Ale jak ci się udało, Gordianusie, odzyskać moje pieniądze?- To już, Lucjuszu, musi na zawsze pozostać moją tajemnicą.- Skoro się upierasz.Ale to miało coś wspólnego z Sempronią ijej woznicą, prawda?- Jak sekret, to sekret.Lucjusz westchnął.- Ta twoja dyskrecja może człowieka zirytować, Gordianusie.Ale czegoś się dziękitobie nauczyłem.Już nigdy nie dam się wciągnąć w takie matactwo!- %7łałuję tylko, że nie mogę sprawić, by wszyscy odzyskali stracone wczoraj pieniądze.Ich ta lekcja będzie, niestety, kosztować znacznie więcej niż ciebie, Lucjuszu.Organizatorzytego spisku chyba nie będą próbować niczego takiego po raz drugi.Miejmy nadzieję, żerzymskie wyścigi znów będą czyste i uczciwe.Lucjusz skinął głową.- A co najważniejsze, Decy jest bezpieczny i nic mu już nie zagraża.- Cały czas był bezpieczny.Ani przez chwilę nic mu nie groziło.- Nieładnie jednak z jego strony, że nie zapłacił ci reszty twojego wynagrodzenia.Wzruszyłem ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]