[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokonał dwapiętra i znikł za drzwiami mieszkania numer osiem.Obecnie przebywał wewnątrz.Janeczka zeszła na dół i poszukała listy lokatorów.Istniała, owszem, ale byłapodarta i tego kawałka z mieszkaniem numer osiem brakowało.Janeczka zastanowiłasię.Osobnik z pewnością tu mieszkał, bo na ulicy znalazł się w samej marynarce,bez palta.Wyglądał jak człowiek, który na chwilę wyszedł z domu, żeby cośkupić, i wrócił prawie natychmiast.Biegiem popędził zapewne dlatego, że było muzimno.Stała w zamyśleniu obok samochodu, kiedy nagle ujrzała Pawełka i Bartka.Wracali ze szkoły o dziwnej porze, jakby w połowie lekcji, i najwidoczniejBartek odprowadzał Pawełka, bo sam mieszkał w przeciwnej stronie.- Co turobisz? - zainteresował się Pawełek.- Znikłaś mi z oczu, myślałem, że wrócimyrazem, ale trzeba było jeszcze naradzić się ze Stefkiem.Co tu ma być? - Wiesiotu mieszka - powiedział Bartek, spoglądając na budynek.Janeczka odwróciła siędo niego gwałtownie.- Co?!- Wiesio tu mieszka, mówię.Na drugim piętrze.-O Boże.! Tu wszedł ten kudłaty bałwan, który ukradł samochód pana Zajrzała!Spotkałam go na ulicy i Chaber za nim poszedł.On tu mieszka! W mieszkaniu numerosiem! - Jak to, pod ósemką mieszka właśnie Wiesio!- stwierdził zaskoczony Bartek.- Kudłaty.? Jego brat jest kudłaty - Ma takieczarne kręcone kłaki, wielki łeb, jest średnio gruby? i nie bardzo wysoki? -Zgadza się, taki trochę pękaty.Czekaj, co ty mówisz? Rąbnął samochód? -W moichoczach - oświadczyła Janeczka uroczyście.- Od tego się wszystko zaczęło.Poznałam go od razu, bo w pierwszej chwili był odwrócony bokiem.Więc bratWiesia kradnie osobiście.! - A myśmy chcieli wziąć Wiesia do spółki! -wykrzyknął ze zgrozą Pawełek.-Wiesio nazywa się Rzepak i jego brat też?- upewniła się Janeczka.- Jak mu na imię? Nie Wiesiowi, tylko temu bratu? -Karol - powiedział oszołomiony Bartek.- Rany koguta, nic dziwnego, że się namnie rzucił z pazurami, jak tylko pierwsze słowo wypuściłem z gęby! Cośtakiego.! Hej, a to jest jego wózek! -Nie stójmy tu, bo może wyjrzeć przezokno.- No i cóż takiego, mało razy tu byłem? Mogę mieć interes do Wiesia, poleciał dodomu od razu PO ostatniej lekcji, jak z pieprzem.Ale dobrze, chodzmy kawałekdalej.- Głupota - powiedział z niezadowoleniem Pawełek przy Odyńca.- Trzeba mu było odrazu załatwić chociaż z jedno koło.Widzę, że masz parasolkę.Janeczka pokręciłagłową.- Chaber mówił, że przed chwilą oglądał samochód.Jeśli przypadkiem wyjrzałprzez okno i nas zobaczył.Od której strony on ma okna? - zwróciła się doBartka.- Od ulicy - wyznał ponuro Bartek.- Wiesio też mógł wyglądać.Gdybyteraz wlazł i znów sprawdził, że wszystko w porządku, można by tam pózniejpodskoczyć.Już by nie było na nas.- To jest do załatwienia.Ale czekajcie, bomoże on się na coś przyda.-Na co, na przykład?- Chcemy znalezć Selera - powiedziała powoli Janeczka po chwili milczenia.-Brat Wiesia zna Purchla i tych innych ludzi, jestem pewna, że należy do ichszajki.Może znać i Selera.Może się od nich dowiedzieć, gdzie on mieszka.Alboczasem bywa.I w ogóle muszą się przecież spotykać, chociażby po to, żeby sobiedawać pieniądze.Przez telefon ich nie przepchną, -I co, uważasz, że tak od razunam powie?- Nie.Właśnie myślę.Trzeba podstępem.Przez Wiesia.- Coś wykombinować takiego, żeby koniecznie musieli mu o tym powiedzieć -zaproponował Pawełek.- Coś pilnego i okropnego.Lecą do tego Selera, żeby goostrzec.- Po pierwsze, nie wiemy, który leci - przerwała Janeczka.- Podrugie, ostrzegają przez telefon, A po trzecie, nie wiemy, jak on się naprawdęnazywa.Niechby ten Wiesio wywlókł z brata chociaż nazwisko! - Wiem, co zrobię -ożywił się Bartek.- Powiem Wiesiowi, że gliny mają oko na jego brata.Jak puścifarbę, to mu darują, a jak nie, to nie.Powiem, że wiem to poufnie.I w ogólebędę udawał, że strasznie dużo wiem! - Wcale nie musisz udawać - zwróciła muuwagę Janeczka.- I nawet nie będzie to łgarstwo, bo porucznik i tak mu nic niemoże zrobić.On chyba jest z tych, co to jeżdżą na przejażdżki dla przyjemności.Bardzo dobrze, spróbuj.Porucznikowi swoją drogą możemy o nim powiedzieć.Możemu się na co przyda.- Brat Wiesia leży w domu ze złamaną nogą! - wrzasnął Pawełek, wpadającwieczorem do pokoju siostry, i urwał.U Janeczki siedział Stefek.Pawełek odrazu wiedział, że bez powodu nie przyszedł.Zdziwił się nieco, bo widzieli się wszkole i Stefek nie przewidywał żadnych wydarzeń.Pomyślał, że widocznie wgodzinach popołudniowych coś się musiało przytrafić, ale nie mógł się tyminteresować, dopóki nie wyzbył się własnych emocji.Padł w poprzek na tapczan.-Wiesio pękł do Bartka - oznajmił z wielkim triumfem, trochę już ciszej.-Wszystko wygadał! No, prawie wszystko.- Mów od razu całą resztę! - zażądałaJaneczka.- Przed chwilą wróciłam, on już na mnie czekał i też ma wiadomości.Odbędziemy naradę produkcyjną, a Bartkowi potem powtórzysz.Pawełka nie trzebabyło zachęcać.- Brat Wiesia, mówię, ma złamaną nogę i leży w domu.Wiesio musiał dla niego cośtam załatwiać, znaczy, dobrze wiemy, co załatwiać, i nadział się na Bartka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]