[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ta postać niewydaje się być zwykłym człowiekiem, majorze! Masz rację przytaknął mu w my-śli Khuw. Nie pora na dyskusje.Po prostu wykonajcie rozkaz i po pierwsze wyłączcie świa-tło, sierżancie!Padł celny strzał i w korytarzu zapanowała niemal idealna ciemność. Teraz! zawołał Khuw.Kiedy uznał, że strzelanina nie może już bardziej przy-brać na sile, z biciem serca wyskoczył zza osłaniającego go załamania.Po przebiegnię-ciu kilku kroków przykucnął i nacisnął spust miotacza.Jaskrawe płomienie niemal na-tychmiast dosięgły zniekształconej postaci, ale Khuw nie wstrzymał buchającego przednim ognia.Tym razem Grenzel znalazł się w prawdziwym potrzasku.Khuw zimnymwzrokiem przyglądał się jego agonii.W końcu paliwo wyczerpało się i.z wampira po-została jedynie obrzydliwa brunatna kałuża.W powietrzu rozniósł się nieznośny odórspalonego ciała.Major odwrócił bezwzględne oczy od cuchnących resztek. Odtąd odpowiadasz za bezpieczeństwo swych ludzi.Jak najszybciej wyprowadzich na zewnątrz.Wykonać!Odpowiedzią był tylko głośny stukot twardych wojskowych butów.Khuw i Litwapodeszli do grubych drzwi.Dobiegi zza nich przytłumiony, przerażony głos Auchowa. Dlaczego tam jest tak cicho? Co się dzieje? Kto tam jest? zawołał. Wiktor? odezwał się Khuw. To ja, znasz mnie przecież, otwórz! Nie! Nadeszła szybka odpowiedz. Nie wierzę ci.Nie oszukasz mnie, idz so-bie!Khuw i Litwa spojrzeli po sobie zdezorientowani.Ale teraz domyślili się, skąd takareakcja dyrektora.Agurski musiał ich jednak uprzedzić, tylko że nie udało mu się po-287dejść ostrożnego Auchowa. To naprawdę ja, Wiktorze! powtórzył Khuw z rozpaczą. Dlaczego więc nie masz klucza?Khuw odetchnął z ulgą.Zastanawiał się, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał.Klucz posiadali wszyscy, którzy pełnili w Centrum dyżury.Na moment serce mu stanę-ło, kiedy przypomniał sobie, że pozostawił je na podłodze w prosektorium.Na szczę-ście ten właściwy zaczepiony był wciąż na kółku.Major pośpiesznie wyłuskał go spo-śród nielicznych pozostałych kluczy i przekręcił w zamku.Popchnął metalowe skrzy-dło i przeraził się.Stał na wprost Auchowa, którego palec drgał histerycznie na spuście miotaczaognia. Boże! jęknął dyrektor, opuszczając wylot rury w ostatnim momencie i rozluz-niając napiętą dłoń. To naprawdę ty! Półprzytomny opadł na fotelik.Blady, z roz-bieganymi oczami, kompletnie nad sobą nie panował.Khuw delikatnie wyjął mu z rąkśmiercionośne urządzenie. Co się stało, Wiktorze? zapytał łagodnie.Dyrektor uspokoił się na tyle, że mógł odpowiedzieć na jego pytanie. Kiedy mnie tu zostawiliście zaczął drżącym głosem próbowałem zadzwo-nić.Połowa linii była zerwana, ale udało mi się połączyć z głównym wejściem, jeszczew przełęczy, i powiedziałem strażnikom o Agurskim.Tę samą wiadomość przekazałemjeszcze w kilka innych miejsc.Tu, w Projekcie, zarządziłem dodatkowo natychmiasto-wą ewakuację.Prosiłem o spokój, ale nie jestem pewien, czy mnie posłuchano.Potemzrozumiałem, że to bez sensu! Agurski od razu zorientował się, o co tu chodzi.Nie maszans na utrzymanie tego w tajemnicy wyłącznie przed nim.I rzeczywiście! Przyszedłtu jak na życzenie.Zawołał, że chce ze mną poważnie porozmawiać.Odparłem, że niemogę go tu wpuścić.On na to, że wie, iż znam jego tajemnicę.Chciał to wyjaśnić.Po-wiedziałem, że mnie zabije.Wtedy się zdenerwował i zaczął krzyczeć, że i tak nie po-wstrzymam go od spalenia Projektu i od pozabijania nas wszystkich! W końcu się uci-szył i odszedł.Pomyślałem sobie, że wystarczy przecież, że zabije któregokolwiek z ofi-cerów służbowych i przywłaszczy sobie jego klucz.Co prawda, miałem tu karabin, ale pamiętałem dobrze ten przypadek z dwoma żoł-nierzami.Poczekałem kilka minut, najszybciej jak potrafiłem otworzyłem drzwi i po-rwałem ze ściany najbliższy miotacz.A on tam ciągle był! Zdążyłem uciec i. Widziałeś go? zapytał Khuw podekscytowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]