[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Frogier rzuciÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie izawyÅ‚, gdy staw przybraÅ‚ ksztaÅ‚t i rozmiar wÅ‚oskiego orzecha.Mattias pochyliÅ‚ siÄ™ nad nim. Zapomnij o strzelaniu z Å‚uku.Co siÄ™ zaÅ› tyczy reszty twoich dni, jeszcze możesz jewygrać.Lucyfer biegaÅ‚ po mieszkaniu, wÄ™szÄ…c i zostawiajÄ…c tu i ówdzie wonne pamiÄ…tki swejwizyty.Auk i koÅ‚czan Frogiera leżaÅ‚y obok cuchnÄ…cego materaca.Tannhäuser zarzuciÅ‚ jesobie na plecy. A ty, Joco, wstawaj.Zaprowadzisz mnie do Kukanii.Joco zajÄ™czaÅ‚ efektownie, by pokazać, jak bardzo jest dzielny, gdy podnosiÅ‚ siÄ™ naÅ‚okciach. Panie, ja nie mogÄ™ chodzić.Zdaje siÄ™, że mam zÅ‚amany krÄ™gosÅ‚up.Tannhäuser uciÄ…Å‚ mu lewe ucho, ale najwyrazniej nie doceniÅ‚ ostroÅ›ci Frogierowegomiecza, który z rozpÄ™du wbiÅ‚ siÄ™ w ramiÄ™ Joco aż po obojczyk.Rana byÅ‚a paskudna, lecz zpewnoÅ›ciÄ… nie Å›miertelna. Wstawaj albo odrÄ…biÄ™ ci stopy i poszukam innego przewodnika.Joco podniósÅ‚ siÄ™ i stanÄ…Å‚ wsparty dÅ‚oÅ„mi o kolana, oddychajÄ…c ze Å›wistem i plujÄ…ckrwiÄ….Na Å›cianie wisiaÅ‚a strażnicza latarnia: Å›wieca w szklanej szkatule przyczepionejÅ‚aÅ„cuszkiem do krótkiego trzonka.SÄ…dzÄ…c po dÅ‚ugoÅ›ci Å›wiecy, Tannhäuser oszacowaÅ‚ jejżywotność na Å‚adnych parÄ™ godzin.KazaÅ‚ Grégoire owi zapalić jÄ… od Å›wiecy stojÄ…cej na stole.ChÅ‚opak, który wiedziaÅ‚, że należy siÄ™ spodziewać kolejnej dawki przemocy, zniósÅ‚ jÄ… caÅ‚kiemniezle.Mattias rozkazaÅ‚ Frogierowi, by wstaÅ‚. Grégoire, oddaj latarniÄ™ strażnikowi, zabierz szponton i zaczekaj na ulicy dodaÅ‚.Rzuciwszy miecz strażnika do kuchni, siÄ™gnÄ…Å‚ po swojÄ… kuszÄ™ i pokazaÅ‚ mu beÅ‚tgotowy do strzaÅ‚u. PowiedziaÅ‚eÅ› o wszystkim le Tellierowi. A cóż innego mogÅ‚em począć, ekscelencjo? ProszÄ™, nie zabijaj mnie. Trudno ciÄ™ winić za to, że smarujesz niewÅ‚aÅ›ciwÄ… kromkÄ™. Ekscelencjo, w tym caÅ‚a moja nadzieja, że tak wÅ‚aÅ›nie postrzegasz sytuacjÄ™.Do uszu Tannhäusera dobiegÅ‚ nagle dobrze znany mu dzwiÄ™k, stÅ‚umiony odlegÅ‚oÅ›ciÄ…i niezliczonymi murami budynków.Muszkietowa palba, może o ćwierć mili na północ. Włóż czapkÄ™.I nie pozwól, żeby Joco spadÅ‚ ze schodów.PrÄ™dzej.Na dole Tannhäuser odebraÅ‚ Frogierowi latarniÄ™ i wrÄ™czyÅ‚ Grégoire owi w zamian zaszponton.Znowu rozlegÅ‚ siÄ™ huk wystrzałów, tym razem pojedynczych, chaotycznych.LiczÄ…cje w duchu, zaczÄ…Å‚ wydawać rozkazy.Nie odzywać siÄ™.Prawe ramiÄ™ Joco na kark Frogiera.ZÅ‚apać wpół.Joco nie udawaÅ‚, naprawdÄ™ miaÅ‚ poÅ‚amane żebra: gdyby Mattias przycisnÄ…Å‚ go zbytmocno, gotów byÅ‚ zwinąć siÄ™ w kÅ‚Ä™bek na goÅ‚ej ziemi i czekać na Å›mierć. Nie obchodzi mnie, czy któryÅ› z was zdechnie czy przeżyje powiedziaÅ‚Tannhäuser. Zaprowadzcie mnie do Kukanii, a wtedy zobaczymy, czy bÄ™dÄ™ w nastroju dookazywania Å‚aski.Sergent zdaje siÄ™ już wie, jak podatny jestem na zmiany nastrojów.WystrzaÅ‚y ucichÅ‚y.Siedem muszkietów, pomyÅ›laÅ‚ Tannhäuser.W ciemnoÅ›ci, przydwudziestu czynnoÅ›ciach skÅ‚adajÄ…cych siÄ™ na przeÅ‚adowanie broni, trzeba liczyć czteryminuty do kolejnej salwy.Ruszyli na zachód: jeÅ„cy przodem, Mattias za nimi, a na koÅ„cuGrégoire z latarniÄ….Poruszali siÄ™ w beznadziejnym tempie, a Joco jÄ™czaÅ‚ przy każdym kroku.Napierwszym skrzyżowaniu skrÄ™cili na północ i wtedy znowu rozlegÅ‚ siÄ™ huk wystrzałów.Tannhäuser miaÅ‚ wrażenie, że w ogóle nie zbliżyli siÄ™ do celu; wciąż byli na zwykÅ‚ych ulicachmiasta.KusiÅ‚o go, by zostawić ich wszystkich i pobiec, kierujÄ…c siÄ™ jedynie sÅ‚uchem.WiedziaÅ‚ jednak, czym sÄ… Podwórza; widziaÅ‚ podobne siedlisko w Neapolu.MieszkaÅ„cytakich dzielnic specjalnie czynili z nich labirynty; byÅ‚ to przejaw buntu wobec prawa.Próbadotarcia do z pozoru niedalekiego zródÅ‚a dzwiÄ™ku mogÅ‚a oznaczać dÅ‚ugie godzinybÅ‚Ä…dzenia w sieci Å›lepych zauÅ‚ków i niewiarygodnie krÄ™tych uliczek.ZwÅ‚aszcza o tej porze,gdy do wschodu księżyca pozostaÅ‚a co najmniej godzina.Tannhäuser zwolniÅ‚ nieco i oparÅ‚ ostrze szpontonu o plecy Joco.Za cenÄ™ kilkulekkich pchnięć i gÅ‚oÅ›niejszego skomlenia zdoÅ‚aÅ‚ podwoić tempo marszu.MinÄ™li dÅ‚ugi szereg zakrytych okiennicami witryn sklepowych i co najmniej czterechstróżów, którzy przytomnie uznali, że nie należy siÄ™ wtrÄ…cać w nie swoje sprawy, zwÅ‚aszczaże sergent nie skarżyÅ‚ siÄ™ na swój los.Przeszli też obok kilku karczm i pokonali kolejne dwaskrzyżowania.Gdy muszkiety odezwaÅ‚y siÄ™ ponownie, zdaniem Tannhäusera wciąż byÅ‚y zbytdaleko.Siedem luf.Ilu Pielgrzymów? Trudno zgadnąć.Może czterdziestu? A może idwukrotnie wiÄ™cej? Zbyt wielu, by rzucić siÄ™ na nich samotnie, zwÅ‚aszcza gdy stawkÄ… byÅ‚ożycie Carli.RozstaÅ‚ siÄ™ wszakże z Garnierem w przyjazni, może wiÄ™c lepiej przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ donich? Przekonać Garniera, by odprowadziÅ‚ CarlÄ™ do Temple, i tam szukać wsparcia bracizakonnych? Z pewnoÅ›ciÄ… wiÄ™ksza to chwaÅ‚a dla Pielgrzymów niż marsz do domu le Telliera.Dominic, rzecz jasna, byÅ‚by przeciwny, ale i na to znalazÅ‚by sposób: wystarczyÅ‚o zauważyćgÅ‚oÅ›no, że wielki dowódca Garnier winien jest posÅ‚uszeÅ„stwo wyÅ‚Ä…cznie królowi.Czy MarcelwspomniaÅ‚ Garnierowi o milicjantach wyrżniÄ™tych w domu drukarza? Taka historyjka zpewnoÅ›ciÄ… nie pomogÅ‚aby w przekonaniu Pielgrzymów do udziaÅ‚u w wyprawie po CarlÄ™.Marcel miaÅ‚ też inny powód, by jej nie opowiadać: jeÅ›li chciaÅ‚ wykorzystać Tannhäusera dowÅ‚asnych celów, nie potrzebowaÅ‚ wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci Garniera, która mogÅ‚aby jedynie skomplikowaćsytuacjÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]