[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To może się zdarzyć każdemu - pocieszył go wielkodusznie nadrektor.- Dodał pan złoto?- O tak, panie nadrektorze.I inne metale.- Złoto nadaje skorupie pewien styl.Tak sądzę.Czy to wulkany?- Tak jakby, panie nadrektorze.Są tym, no.trądzikiem młodych światów.Ale w przeciwieństwie do naszych, gdzie skała topi się w wewnętrznym polu magicznym generowanym w niższych warstwach, tutaj magmę utrzymuje w stanie płynnym ciepło uwięzione wewnątrz kuli.- Bardzo zadymiona atmosfera.Mało co widać.- Rzeczywiście, panie nadrektorze.- No cóż, trudno to nazwać udanym światem - prychnął niechętnie dziekan.Rozgrzany prawie do czerwoności, wszędzie kłęby dymu.- Dziekan ma trochę racji, młody człowieku - przyznał Ridcully.Był wyjątkowo łagodny, żeby zirytować dziekana.- Dzielnie się starałeś, ale chyba stworzyłeś tylko kolejną kulę.Myślak odchrząknął.- Tę tutaj złożyłem tylko w celach demonstracyjnych.- Ustawił pokrętła omniskopu.Scena zamigotała i zmieniła się.- Ale ta.- powiedział, a w jego głosie zabrzmiała duma.- Tę zrobiłem wcześniej.Spojrzeli w okular.- I co? - mruknął dziekan.-Jeszcze więcej dymu.- To chmura, panie dziekanie - poprawił go Myślak.- Wszyscy potrafimy tworzyć obłoki gazu.- Ehm.to para wodna - poinformował Myślak.Pochylił się i wyregulował omniskop.Salę wypełnił ryk największej burzy wszystkich czasów.* * *Koło obiadu kula stała się lodowym światem.- A tak dobrze nam szło - westchnął Ridcully.- Nie wiem, czemu się nie udało -jęknął Myślak, wyłamując sobie palce.- Mieliśmy już morza!- Nie można jej trochę podgrzać? - zaproponował pierwszy prymus.Myślak opadi na fotel i ukrył twarz w dłoniach.- Ulewne deszcze musiały ochłodzić świat - stwierdził wolno wykładowca run współczesnych.- Bardzo ładne te.skały - zapewnił dziekan.Poklepał Myślaka po ramieniu.- Biedaczysko, marnie wygląda - szepnął do Ridcully’ego pierwszy prymus.Myślę, że nie odżywiał się właściwie.- Co to znaczy? Nie przeżuwał jak należy?- Nie jadł dosyć, nadrektorze.Dziekan podniósł z zaśmieconego biurka Stibbonsa skrawek papieru.- Popatrzcie tylko! - zawołał.Na kartce, równym charakterem Myślaka, zapisano:REGUŁY1.Rzeczy się rozpadają, ale jądra trzymają się dalej.2.Wszystko porusza się po krzywych.3.Powstają kule.4.Duże kule mówią przestrzeni, żeby się zakrzywiała.5.Nigdzie nie ma żadnych żółwi.6.To takie przygnębiające.- Ten nasz Myślak zawsze lubił reguły - zauważył pierwszy prymus.- Numer szósty nie wydaje się najlepiej sformułowany - stwierdził Ridcully.- Nie myślicie, że Myślak robi się trochę kwestorowaty? - zaniepokoił się wykładowca run współczesnych.- Zawsze uważa, że wszystko musi coś znaczyć - westchnął Ridcully, który uważał, że próba znalezienia głębszych znaczeń zjawisk przypomina próbę znalezienia odbicia w lustrze: zawsze się udaje, ale człowiek nie uczy się niczego nowego.- Przypuszczam, że możemy zwyczajnie podgrzać tę jego kulę - zaproponował pierwszy prymus.- Słońce nie powinno być trudne - zgodził się Ridcully.- Kula ognia to dla myślącego maga żaden problem.- Zatarł ręce.- Niech jacyś studenci położą pana Stibbonsa do łóżka.Niedługo ten jego światek będzie cieplutki albo nie nazywam się Mustrum Ridcully.Rozdział 14Dyskowe światyWedług magów z Niewidocznego Uniwersytetu, na niebie znajdują się dwa wyraźnie odmienne typy obiektów: gwiazdy, które są maleńkimi punkcikami światła, oraz słońce, które jest gorącą kulą, niezbyt odległą, i w dzień przepływa nad Dyskiem, a nocą pod nim.Sporo czasu zajęło ludzkości zrozumienie, że nasz wszechświat jest inny.Nasze Słońce to gwiazda i -jak wszystkie gwiazdy - jest ogromne, a zatem te malutkie świetlne punkciki muszą leżeć bardzo daleko.Co więcej, niektóre światełka, które wydają się gwiazdami, wcale nimi nie są.Zdradza je to, że poruszają się inaczej od pozostałych.To planety - są o wiele bliższe i mniejsze; razem z Ziemią, Księżycem ł Słońcem tworzą Układ Słoneczny.Nasz system istotnie wygląda niczym zbiór kuł mknących dookoła w jakiejś odmianie kosmicznego bilardu.To jednak nie znaczy, że powstał jako kule ze skał i lodu.Powstał w wyniku procesu fizycznego, a składniki, które w tym procesie uczestniczyły, nie muszą przecież przypominać rezultatu.Im więcej dowiadujemy się o Układzie Słonecznym, tym trudniej jest udzielić prawdopodobnej odpowiedzi na pytanie, jak się zaczął.Nie “odpowiedź” sprawia kłopoty, lecz wymaganie, żeby była prawdopodobna.Im więcej wiemy, tym surowszy test zgodności z rzeczywistością muszą przejść nasze teorie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]