[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PrzywitaÅ‚ go jak brata, za którym siÄ™ dÅ‚ugo tÄ™skniÅ‚o i którego chciaÅ‚oby siÄ™ wziąć w ramioÂna.Potem Soeft zaprezentowaÅ‚ swemu partnerowi handlowemu kierowcÄ™ - volksdeutscha.Pan kierowca miaÅ‚ rozpromienionÄ… miÂnÄ™, jak gdyby braÅ‚ udziaÅ‚ we wspaniaÅ‚ej zabawie i byÅ‚ jej główÂnÄ… atrakcjÄ….- CzyÅ› zauważyÅ‚? - zapytaÅ‚ Soeft.- ObdarzyÅ‚em mego trabanta jeszcze jednym orderem, a mianowicie Wojennym KrzyÂżem ZasÅ‚ugi z mieczami, oczywiÅ›cie pierwszej klasy.Jak widzisz, mam szeroki gest.- Istotnie - zawoÅ‚aÅ‚ Kowalski ze zdumieniem i dotknÄ…Å‚ nowiusieÅ„kiego metalowego krzyża; pod wpÅ‚ywem tego dotkniÄ™cia owoc, który odpadÅ‚ daleko od polskiego drzewa, zamieniÅ‚ siÄ™ w coÅ› na ksztaÅ‚t bohaterskiego posÄ…gu.- SÅ‚uchaj, ten cieszy siÄ™, jak gdyby dostaÅ‚ drugÄ… dziurÄ™ w tyÅ‚ku.- Mamy czas - powiedziaÅ‚ Soeft.- Musi jeszcze zaÅ‚atwić coÅ› dla mnie, a wtedy kolej na Krzyż Niemiecki w zÅ‚ocie.Mam jeszcze tego siedem sztuk.- Czy mógÅ‚bym dostać dwa?- Ile tylko chcesz.A interes dla mnie zaÅ‚atwiÅ‚eÅ›?- Jasne.Czy, jak byÅ‚o umówione, dostanÄ™ teraz moje procenty?- Nie!- Powiedz to jeszcze raz, ty cÄ™tkowana Å›winio.- Nie, nie dam ci umówionych procentów.Dostaniesz wiÄ™cej.- Soeft! - powiedziaÅ‚ Kowalski z nieufnÄ… minÄ… - ile ma mnie to kosztować?- Zrobimy razem jeszcze jeden interes, na którym znakomicie siÄ™ obÅ‚owisz.- Cóż to za interes, ty odyÅ„cu zatracony?- Kowalski - powiedziaÅ‚ Soeft rozdzierajÄ…co tkliwym gÅ‚oÂsem - przecież jesteÅ›my starymi kolegami.- Nie zawracaj mi tym gÅ‚owy.Kiedy taki handlarz dusz jak ty mówi o koleżeÅ„skoÅ›ci, to musi siÄ™ szykować jakieÅ› potężne Å›wiÅ„stwo.- Drogi mój Kowalski, jesteÅ› przecież bardzo zaprzyjaźniony z wÅ‚aÅ›cicielem kawiarni Aschem.- To mój Å›miertelny wróg! - wrzasnÄ…Å‚ Kowalski.- DziÅ› w nocy zepsuÅ‚ mi przygodÄ™ miÅ‚osnÄ….PomyÅ›l tylko: ta jÄ™drna Lora Schulz leciaÅ‚a na mnie jak mucha na lep, chciaÅ‚a mnie gwaÅ‚tem zaciÄ…gnąć do swego łóżka, a tu zjawia siÄ™ ten Asch.- Kowalski - przerwaÅ‚ Soeft, który ciÄ…gle jeszcze hoÅ‚dowaÅ‚ zasadzie, że czas to pieniÄ…dz.- MuszÄ™ ulokować dwóch osobniÂków.Jeżeli mi w tym dopomożesz.- Jeszcze dwóch bandytów?- CzÅ‚owieku! - zawoÅ‚aÅ‚ Soeft bÅ‚agalnie.- Cóż to za bandyci? Bardzo czcigodni ludzie, jeżeli siÅ‚a ich charakteru odpowiada ich kapitaÅ‚owi.Jeżeli wszystko gÅ‚adko pójdzie, mój Kowalski, zaroÂbisz Å‚adny majÄ…teczek.- Czy kreisleiterzy mogÄ… tyle wybulić? - zapytaÅ‚ Kowalski nie bez zainteresowania.- Jeden jest gauleiterem - rzekÅ‚ Soeft z dumÄ… czÅ‚owieka inÂteresu.- Kiedy? ludzie tego gatunku nie majÄ… pieniÄ™dzy, jest to dowodem, że obrali zÅ‚y zawód.Ale, mój drogi przyjacielu, to luminarz.- JakiÅ› dozorca robotników przymusowych? A może dostawÂca towarów do obozów koncentracyjnych albo organizator tranÂsportów Å»ydów?Soeft uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko.- Mój gauleiter to prawdziwyprzyjaciel ludzkoÅ›ci.ZapewniaÅ‚ mnie o tym dÅ‚ugo i szeroko.KieÂrowcy wolno byÅ‚o zawsze palić jego cygara; ciotkÄ™ swojej żony zamężnÄ… z pół-Å»ydem uchroniÅ‚ od pracy w fabryce amunicji; przespawszy siÄ™ z okazji podróży sÅ‚użbowej z pewnÄ… paryskÄ… kurewkÄ… wypÅ‚aciÅ‚ jej dobrowolnie podwójnÄ… taryfÄ™ i nawet zrezygÂnowaÅ‚ z zadenuncjowania jej, chociaż należaÅ‚a bezspornie do obÂcej rasy.Oto jakim byÅ‚ przyjacielem ludzkoÅ›ci.- Można by spróbować - powiedziaÅ‚ Kowalski po namyÅ›le.- Może naprawdÄ™ siÄ™ opÅ‚aci.Soeft byÅ‚ uradowany, ale już po chwili zaczęły siÄ™ w nim budzić wÄ…tpliwoÅ›ci.Gotowość Kowalskiego wydaÅ‚a mu siÄ™ nieco za szybka i na pewno za wczesna, bo przecież nie zapytaÅ‚ nawet o wysokość swego udziaÅ‚u.Ta okoliczność wzmogÅ‚a nieufność Soefta do maksimum.- GdybyÅ› mnie chciaÅ‚ wpakować w kabaÅ‚Ä™, Kowalski.- SkÄ…dże znowu - odparÅ‚ tamten z minÄ… Å›wiÄ™toszka.- JeÂsteÅ›my przecież starymi kolegami.Porucznik Greifer wszedÅ‚ do gabinetu komendanta garnizonu posuwistym, rzeÅ›kim krokiem, zÅ‚ożyÅ‚ krótki ukÅ‚on Schulzowi i powiedziaÅ‚: - Pozwoli pan, jestem Grafenberg.- Czego pan chce? - zapytaÅ‚ z niechÄ™ciÄ… kapitan Schulz.Prawie nie zwracaÅ‚ na przybysza uwagi.GapiÅ‚ siÄ™ na pocztÄ™, która dziÅ› rano nadeszÅ‚a raz jeszcze okrężnymi drogami.ByÅ‚ z niej wielce niezadowolony.MiaÅ‚ powody do gniewu i narzekaÂnia na los, ponieważ wÅ›ród listów w dalszym ciÄ…gu nie byÅ‚o pisma z awansem na majora.- Przybywam - oÅ›wiadczyÅ‚ porucznik Greifer, który przyÂbraÅ‚ sobie nazwisko Grafenberg, co figurowaÅ‚o również w jego nowym dowodzie osobistym - z polecenia mego szefa, pana puÅ‚Âkownika Hochheima.- ChwileczkÄ™ - powiedziaÅ‚ kapitan Schulz, zostawiÅ‚ niemile zdumionego przybysza i poÅ›pieszyÅ‚ do przedpokoju, w którym siedziaÅ‚ bombardier Stamm, pochÅ‚oniÄ™ty czyszczeniem paznokci za pomocÄ… potężnych nożyc kancelaryjnych.- Stamm - zapytaÅ‚ Schulz wyzywajÄ…co - czy to caÅ‚a poczta?- OczywiÅ›cie.- Nie zatrzymaliÅ›cie żadnego listu?- Ależ panie kapitanie - pozwoliÅ‚ sobie odpowiedzieć Stamm z dostojnym oburzeniem.- MiaÅ‚em na myÅ›li listy na przykÅ‚ad do poprzedniego komenÂdanta.Albo listy do dowódcy dywizjonu zapasowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]