[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy znalazłam się tu. Mówiłaś o jakimś pyle. Ach, tak, Pył.Muszę się o nim wszystkiego dowiedzieć.Tyle że ten świat wyglądana opuszczony.Nie ma kogo zapytać.Jestem tutaj od.no, nie wiem, trzech dni, możeczterech.Nikogo nie spotkałam. Po co chcesz się dowiedzieć czegoś o pyle? Chodzi o specjalny Pył odparła krótko. Jest niezwykły.Jej dajmon znowu się zmienił.W mgnieniu oka ze szczygła przekształcił się w szczura wielkiego, czarnego jak smoła, z czerwonymi oczyma.Will patrzył na niego z lękiemszeroko otwartymi oczyma.Dziewczynka dostrzegła jego spojrzenie. Jednak masz dajmonę powiedziała stanowczym tonem. W sobie.Nie wiedział, co odpowiedzieć. Tak kontynuowała. W przeciwnym razie nie byłbyś człowiekiem.Byłbyś.półtrupem.Widzieliśmy kiedyś chłopca, któremu odebrano dajmonę.Nie jesteś do niegopodobny.Nie znasz swojej dajmony, ale nosisz ją w sobie.W pierwszej chwili, gdy cięzobaczyliśmy, przeraziliśmy się.Wydawałeś się jakąś nocną marą.Potem jednakuświadomiliśmy sobie, że wcale nie przypominasz tamtego półchłopca. My? Ja i Pantalaimon.My.Dajmon nie jest kimś odrębnym, lecz częścią człowieka.Wedwoje stanowią jedną całość.Nie ma w twoim świecie takich istot jak my? Wszyscy sąpodobni do ciebie? Wszystkie dajmony są ukryte?Will przyjrzał się z uwagą osobliwej parze chudej, jasnookiej dziewczynce iczarnemu szczurowi, którego tuliła w ramionach i poczuł się bardzo samotny. Jestem zmęczony.Idę spać oświadczył. Zamierzasz zostać w mieście? Nie wiem.Muszę się dowiedzieć więcej o Pyle.Są chyba w tym świecie jacyśuczeni.Musi być ktoś, kto wie. W tym świecie może ich nie być, ja jednak przybyłem z miejsca zwanego Oksford,gdzie pracuje wielu uczonych. Oksford?! krzyknęła. Ja też pochodzę z Oksfordu! Więc jest i w twoim świecie? Nigdy przecież nie odwiedziłaś mojego świata. Na pewno nie odrzekła z przekonaniem. Pochodzimy z dwóch zupełnieodmiennych światów.Ale w moim również istnieje Oksford.Mówimy też w tym samymjęzyku, zauważyłeś? Zapewne istnieje wiele innych podobieństw.Jak się tu dostałeś? Przezmost? Nie.Przez pewne niezwykłe okienko wycięte w powietrzu. Pokaż mi je rzuciła szybko.To był rozkaz, nie prośba.Jednakże Will potrząsnął głową. Nie teraz odparł. Chce mi się spać.Jest przecież środek nocy. Więc zaprowadzisz mnie do niego rano! W porządku, zaprowadzę cię.Ale pamiętaj, że mam własne sprawy.Będzieszmusiała sama poszukać uczonych. To łatwe mruknęła. Wiem o nich wszystko.Will zebrał talerze i wstał. Ja zrobiłem kolację powiedział więc ty pozmywasz naczynia.Popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Po co? zadrwiła. Wszędzie wokół stoją miliony czystych naczyń! Zresztą, niejestem służącą.Nie zamierzam niczego myć. Więc nie pokażę ci drogi do mojego świata. Znajdę ją sama. Nie znajdziesz, jest dobrze ukryta.Nigdy ci się nie uda odszukać przejścia.Niewiem, jak długo możemy zostać w tym mieście.Ponieważ musimy coś jeść, będziemy więcjedli tutejsze jedzenie, ale za każdym razem posprzątamy po sobie.Będziemy utrzymywać tomiejsce w czystości, ponieważ tak należy postępować.Zmyj naczynia.Musimy traktować tomiejsce dobrze.Teraz idę spać.Wybiorę sobie inny pokój.Zobaczymy się rano.Poszedł na górę, gdzie umył zęby palcem i pastą wydobytą z poszarpanej siatki, potemwszedł do sypialni, padł na podwójne łóżko i natychmiast zasnął.Lyra odczekała jakiś czas, a gdy upewniła się, że Will śpi, zaniosła naczynia dokuchni, włożyła do zlewu i odkręciła kran.Mocno tarła talerze zmywakiem, aż wyglądały naczyste.Tak samo zrobiła z nożami i widelcami, niestety patelni po omlecie nie udało jej się wten sposób domyć, skorzystała więc z kawałka żółtego mydła i tarła uparcie, póki efekt jej niezadowolił.Następnie ścierką wytarła wszystkie naczynia do sucha i postawiła je na suszarce.Ponieważ nadal była spragniona i chciała sprawdzić, czy sama potrafi otworzyćpuszkę, wzięła kolejną colę i pociągnęła za metalowy uchwyt.Otwartą puszkę zabrała nagórę.Stanęła na chwilę pod drzwiami pokoju Willa, ale niczego nie usłyszała; weszła napalcach do drugiego pokoju i wyjęła spod poduszki aletheiometr
[ Pobierz całość w formacie PDF ]