[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grenouille szedÅ‚ bezwolnie.W jakimÅ› miejscu zapach pociÄ…gnÄ…Å‚ go mocno w prawo, niby prosto na Å›cianÄ™ jakiegoÅ› domoÂstwa.UkazaÅ‚ siÄ™ niski pasaż, wiodÄ…cy na podwórze.GreÂnouille krokiem lunatyka wszedÅ‚ w pasaż, przebyÅ‚ poÂdwórze, skrÄ™ciÅ‚ za róg, znalazÅ‚ siÄ™ na drugim, mniejszym podwórku i tu wreszcie byÅ‚o Å›wiatÅ‚o.Placyk liczyÅ‚ leÂdwie kilka kroków wzdÅ‚uż i wszerz.Z jednej strony na pewnej wysokoÅ›ci sterczaÅ‚ ukoÅ›ny drewniany daszek.Na stole pod daszkiem staÅ‚a umocowana Å›wieca.Przy stoliku siedziaÅ‚a mÅ‚odziutka dziewczyna i przebieraÅ‚a mirabelki.LewÄ… rÄ™kÄ… wyjmowaÅ‚a owoce z kosza, noÂżykiem drylowaÅ‚a je z pestek i wrzucaÅ‚a do cebrzyka.MogÅ‚a mieć jakieÅ› trzynaÅ›cie-czternaÅ›cie lat.Grenouille przystanÄ…Å‚.OdgadÅ‚ natychmiast, skÄ…d braÅ‚ siÄ™ ów zaÂpach, który zwÄ™szyÅ‚ z odlegÅ‚oÅ›ci pół mili aż z drugiego brzegu: jego źródÅ‚em byÅ‚o nie brudne podwórko i nie mirabelki.Zapach biÅ‚ od dziewczyny.Przez chwilÄ™ byÅ‚ tak oszoÅ‚omiony, że naprawdÄ™ poÂmyÅ›laÅ‚, iż nigdy w życiu nie widziaÅ‚ nic tak Å›licznego jak ta dziewczyna.A widziaÅ‚ tylko jej sylwetkÄ™ od tyÂÅ‚u, obrysowanÄ… konturem Å›wiatÅ‚a padajÄ…cgo od Å›wiecy.ChodziÅ‚o mu rzecz jasna o to, że nigdy jeszcze nic tak Å›licznego nie zwÄ™szyÅ‚.Ale że znaÅ‚ przecie ludzkie zaÂpachy, tysiÄ…ce zapachów mężczyzn, kobiet i dzieci, nie^' 42 ^r ^~ 43 ^rmógÅ‚ pojąć, by źródÅ‚em tak cudownej woni mogÅ‚a być ludzka istota.Zazwyczaj ludzie pachnieli nijako albo kieÂpsko.Dzieci pachniaÅ‚y mdÅ‚o, mężczyźni urynÄ…, ostrym potem i serem, kobiety zjeÅ‚czaÅ‚ym tÅ‚uszczem i psujÄ…cÄ… siÄ™ rybÄ….Ludzie pachnieli zgoÅ‚a nieciekawie, odstrÄ™czaÂjÄ…co.I oto po raz pierwszy w życiu Grenouille nie doÂwierzaÅ‚ wÅ‚asnemu nosowi i musiaÅ‚ przywoÅ‚ać na pomoc wzrok, aby uwierzyć, co tak pachnie.Ale to oszoÅ‚omieÂnie nie trwaÅ‚o dÅ‚ugo.W istocie wystarczyÅ‚a mu owa chwila, aby siÄ™ upewnić optycznie i zaraz potem oddać siÄ™ już bez zastrzeżeÅ„ doznaniom olfaktorycznym.Teraz czuÅ‚ już, że to czÅ‚owiek tak pachnie, czuÅ‚ zapach potu, dobywajÄ…cy siÄ™ z jej pach, zapach przetÅ‚uszczonych wÅ‚oÂsów, zalatujÄ…cy rybÄ… zapach pÅ‚ci, i wdychaÅ‚ te zapachy z najwyższym upodobaniem.Jej pot pachniaÅ‚ tak Å›wieżo jak morska bryza, przetÅ‚uszczone wÅ‚osy tak sÅ‚odko jak oliwa tÅ‚oczona z orzechów, jej pÅ‚eć jak bukiet lilii wodÂnych, skóra jak kwiat moreli., a poÅ‚Ä…czenie wszystkich tych skÅ‚adników dawaÅ‚o w sumie pachnidÅ‚o tak bogaÂte, tak wyważone, tak urzekajÄ…ce, że wszystko, co GreÂnouille zdążyÅ‚ do tej pory w tej dziedzinie poznać, wszystkie konstrukcje zapachowe, jakie dla zabawy stworzyÅ‚ w swej wyobraźni, nagle staÅ‚y siÄ™ wprost nieÂdorzeczne.Setki tysiÄ™cy zapachów zdawaÅ‚y siÄ™ nic nieÂwarte wobec tego jednego.Ten jeden zapach byÅ‚ wyższÄ… zasadÄ…, wedle której należaÅ‚o uporzÄ…dkować wszystkie pozostaÅ‚e.ByÅ‚ czystym piÄ™knem.Grenouille pojmowaÅ‚ jasno, że jeżeli nie posiÄ…dzie tego zapachu, życie jego utraci wszelki sens.Musi poznać go w najmniejszych szczegółach, aż po ostatniÄ… najdrobniejÂszÄ… niteczkÄ™; zwykÅ‚e ogólne wspomnienie tego zapachu nie mogÅ‚o wystarczyć.ChciaÅ‚, by apoteotyczne pachnidÂÅ‚o odcisnęło siÄ™ wieczystÄ… pieczÄ™ciÄ… w zamÄ™cie jego czarÂnej duszy, chciaÅ‚ zbadać je najdokÅ‚adniej i od tej pory rozmyÅ›lać już tylko o wewnÄ™trznej strukturze tej czaroÂdziejskiej formuÅ‚y, niÄ… tylko żyć, tylko jÄ… wdychać.Wolno posuwaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ dziewczyny, coraz bliżej, wszedÅ‚ pod daszek i stanÄ…Å‚ o krok za niÄ….Nie usÅ‚yszaÅ‚a go.MiaÅ‚a rude wÅ‚osy i nosiÅ‚a szarÄ… sukienkÄ™ bez rÄ™kaÂwów.Ramiona jej byÅ‚y bardzo biaÅ‚e, a rÄ™ce żółte od soku drylowanych owoców.Grenouille pochyliÅ‚ siÄ™ nad niÄ… i wdychaÅ‚ teraz jej zapach bez przymieszek, w takiej postaci, w jakiej szedÅ‚ od jej karku, wÅ‚osów, z wyciÄ™Âcia sukni, i pozwalaÅ‚ siÄ™ temu zapachowi przenikać na wskroÅ›, jak Å‚agodnym podmuchom wiatru.Nigdy jeszÂcze nie czuÅ‚ takiej bÅ‚ogoÅ›ci.Ale dziewczynie zrobiÅ‚o siÄ™ zimno.Nie widziaÅ‚a Grenouille'a.Jednakże zdjÄ…Å‚ jÄ… jakiÅ› nieÂpokój, dziwny dreszcz, jaki czujemy, gdy nagle owÅ‚adnie nami dawny, zapomniany lÄ™k
[ Pobierz całość w formacie PDF ]