[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki pocałunek bywa bardzo znaczący.- Skończyłaś?- Prawie.- Chcesz obejrzeć film?- Jasne.Z rozkoszą.Zostało mi jeszcze jakieś pięć minut.Może poczytaj sobie “Onion”?- Widziałam już ten numer.- Natalie przysiadła na krześle niedaleko drzwi.Zaczęła grzebać w stosie odłożonych gazet, póki nie znalazła czegoś ciekawego, i pogrążyła się w lekturze.Tymczasem Sam schowała do woreczka resztę pieniędzy z kasy i umieściła w sejfie.Sypiały ze sobą od tygodnia.Sam zastanawiała się, czy to już to, miłość, na którą czekała całe życie.Powtarzała sobie, że to jedynie związki chemiczne w mózgu i feromony sprawiają, że czuje się szczęśliwa, kiedy widzi Natalie, i może istotnie tak było.Wiedziała jednak, że uśmiecha się na jej widok i że kiedy są razem, czuje się radosna i swobodna.- W tej gazecie - oznajmiła Natalie - jest kolejny z tych artykułów.Czy Ameryka się zmienia?- A zmienia się?- Tego nie piszą.Może, ale nie wiedzą jak, nie wiedzą czemu i może w ogóle to się nie dzieje.Sam uśmiechnęła się szeroko.- No to mamy wszystkie możliwe opcje, prawda?- Najwyraźniej.- Natalie zmarszczyła brwi i wróciła do lektury.Sam przepłukała ściereczkę i złożyła ją.- Chodzi o to, że mimo wszystkiego, co robi rząd, i tak dalej, nagle poczuliśmy się dobrze.Może to po prostu wiosna? Zima była długa i osobiście cieszę się, że minęła.- Ja też.- Chwila ciszy.- Piszą tutaj, że mnóstwo ludzi miało ostatnio dziwaczne sny.Ja nie miewam dziwacznych snów.Nie dziwaczniejsze niż normalnie.Sam rozejrzała się, sprawdzając, czy o czymś zapomniała.Nie.Dobra robota.Zdjęła fartuch, powiesiła go w kuchni i zaczęła gasić światła.- Ja miałam ostatnio dziwaczne sny - powiedziała.- Tak dziwne, że zaczęłam je zapisywać.Notuję wszystko, gdy tylko się obudzę.Ale kiedy to później czytam, nic nie ma sensu.Włożyła płaszcz i tanie rękawiczki.- Zajmowałam się kiedyś snami - powiedziała Natalie.Natalie zajmowała się kiedyś wieloma rzeczami, od dziwacznych technik samoobrony i duchowości indiańskiej po feng shui i taniec nowoczesny.- Opowiedz mi o nich.Powiem ci, co znaczą.- Zgoda.- Sam otworzyła drzwi i zgasiła ostatnią lampę.Wypuściła Natalie na ulicę i starannie zamknęła za sobą na klucz drzwi Kafejki.- Czasami śniłam o ludziach spadających z nieba.Nieraz jestem pod ziemią i rozmawiam z kobietą o głowie bawołu.A czasami śni mi się facet, którego w zeszłym miesiącu pocałowałam w barze.Natalie prychnęła.- Coś, o czym powinnam wiedzieć?- Może.Ale to nie to, co myślisz.To był pocałunek na odpieprz.- Mówiłaś mu, żeby się odpieprzył?- Nie.Mówiłam wszystkim innym, że mogą się od nas odpieprzyć.Chyba trzeba to było zobaczyć, żeby zrozumieć.Natalie maszerowała chodnikiem, stukając obcasami.Sam dreptała obok niej.- Mój samochód należy do niego - dodała.- Ten fioletowy potwór, który trzymasz u siostry?- Tak.- Co się z nim stało? Czemu nie chce odebrać wozu?- Nie wiem.Może siedzi w więzieniu.Może nie żyje.- Nie żyje?- Chyba tak.- Sam zawahała się.- Kilka tygodni temu byłam pewna, że umarł.Telepatia czy coś takiego.Zupełnie jakbym wiedziała.Ale potem zaczęłam myśleć, że może jednak żyje.Sama nie wiem.Chyba nie jestem zbyt dobrą telepatką.- Na jak długo zamierzasz zatrzymać jego wóz?- Póki ktoś się po niego nie zgłosi.Myślę, że tego by chciał.Natalie zerknęła na Sam, odwróciła wzrok i popatrzyła ponownie.- Skąd je wzięłaś? - spytała.- Co?- Kwiaty.Te, które trzymasz, Sam.Skąd je wzięłaś? Miałaś je już, gdy wychodziłyśmy z Kafejki?- Nie zauważyłam.- Sam spuściła wzrok i uśmiechnęła się szeroko.- Jesteś taka słodka.Powinnam była podziękować, kiedy mi je wręczyłaś.Są śliczne.Strasznie dziękuję, ale czy czerwone nie byłyby odpowiedniejsze?W rękach trzymała róże, ich łodyżki były owinięte papierem.Sześć róż, białych.- Ja ci ich nie dałam.- Natalie zacisnęła usta.Żadna z nich nie odezwała się już ani słowem, póki nie dotarły do kina.Gdy tego wieczoru wróciła do domu, Sam wstawiła róże do zaimprowizowanego flakonu.Później odlała je w brązie i zachowała dla siebie opowieść o tym, skąd je wzięła, choć pewnego wieczoru, po pijaku, opowiedziała historię widmowych róż Caroline, następczyni Natalie.Caroline zgodziła się, że to naprawdę niesamowita, odlotowa historia, i w głębi duszy nie uwierzyła w ani jedno słowo, więc wszystko było w porządku.***Cień zaparkował obok budki telefonicznej.Zadzwonił na informacje, podano mu numer.“Nie”, usłyszał.“Nie ma jej.Prawdopodobnie wciąż jeszcze jest w Kafejce”.Po drodze do Kafejki zatrzymał się i kupił kwiaty.Znalazł kawiarnię, przeszedł przez jezdnię, stanął w drzwiach antykwariatu i czekał.Lokal zamykano o ósmej.Dziesięć po ósmej Cień ujrzał Sam Czarną Wronę wychodzącą z Kafejki w towarzystwie drobniejszej kobiety, której splecione w warkoczyki włosy miały niezwykły odcień czerwieni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]