[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pope:.Temu zatem wolno uczyć, kto nad innymi góruje i temu śmiało sądzić, kto sam dobrze pisze.(Krytyka określał mianem “eunuch”).Romain Rolland: (Jan Krzysztof) – Krytyk, który zawzięcie obniża do swojej miary wielkich ludzi i wielkie myśli, dziewczyna, która dla zabawy upadla swych kochanków, są szkodliwymi zwierzętami jednego gatunku.– Ale w tym drugim wypadku łatwiej jest się zdobyć na pobłażanie.Sofokles: I to prawo będzie obowiązywało po wsze czasy, że nic co wielkie wkracza w życie śmiertelnych bez klątwy.Adam Sznaper: “Także i na krytyków należy patrzeć krytycznie, bo zaiste, nie stoją oni ponad sztuką, raczej obok” – “Krytyk jest krytykiem i trzeba się z tym pogodzić, podobno żadna praca nie hańbi”.Wolter (Voltair): “Istnieje wiele rodzajów ignorancji.Najgorszą ze wszystkich jest ignorancja krytyków”—”Trzeba być Kwintylianem, żeby się ośmielić sądzić cudze dzieła” – “Poczciwiec miał pod ręką parę utworów krytycznych, owych ulotnych broszurek, w których ludzie nie zdolni nic stworzyć zohydzają dzieła innych” – “To coś, powiadał (Prostaczek), jak owe muchy, składające jajka na zadzie najpiękniejszych rumaków: nie przeszkadza im to cwałować”.Bohdan Zaleski:“Krytyk? Żeby on wiedział to jasno, co plecie Byłby poetą zamiast wybredzać poecie, Kto sam bitw nie wy grywał jeszcze, temu wara Nicować strategiczne pomysły Cezara”.Zeuxis: “Łatwiej zganić, niż zrobić coś podobnego”.Tadeusz Żeleński (Boy): “Kiedy ktoś chce mieć wełnę, strzyże nie wilki lecz owce, bo jest ich więcej, a i manipulacja z nimi łatwiejsza”.Jak widać, do wszelkich krytyków, cenzorów i nadzorców należy się odnosić z wielką rezerwą, gdyż bardzo poważnie zahamowali rozwój kultury, a niejeden twórca popełnił przez nich samobójstwo.Niewiele brakowało, żeby zadusili w zarodku impresjonizm.To coś więcej, niż sprawa ucha van Gogha, przez cały okres walki z indolentnymi krytykami, impresjoniści podrzynali sobie gardła hipotetycznymi brzytwami, a przecież impresjonizm też był swoistą akademią cudów.Ale to już inna bajka.Powrót do gwiazd (Laickie hipotezy)Zgodnie z teorią Einsteina wiemy, a jest to jakoby doświadczalnie stwierdzone, że światło ugina się w pobliżu wielkich mas.Wiemy też, że grzęźnie ono w czarnych dziurach, a więc niewyobrażalnie gęstych skupiskach materii, która je pochłania (więzi).Znając te dwa podstawowe zjawiska możemy założyć istnienie masy pośredniej, to znaczy takiej, która nie jest zdolna uwięzić światła, lecz zdolna jest nie tylko je ugiąć (odchylić), lecz tak bardzo zakrzywić, że zostanie schwytane na orbitę.Wobec nieprzeliczonej ilości gwiazd, rozumowanie takie jest uprawnione, a nawet zbliżone do pewnika.Ponieważ każda gwiazda emituje promienie przez około dwudziestu miliardów lat, możemy teoretycznie założyć, że światło emitowane ciągle przez gwiazdę X nawija się na orbitę gwiazdy Y jak nić na szpulkę.Inaczej mówiąc, gwiazda Y stopniowo i systematycznie przejmuje energię od gwiazdy X, stając się coraz jaśniejsza.Ale do gwiazdy Y dociera nie tylko światło gwiazdy X.Dociera ono z całego obszaru nieba, ze wszystkich galaktyk.Odważnie i konsekwentnie rozumując, dojdziemy do wniosku, że gwiazda Y stanie się z czasem tak niewiarygodnie jasna, iż w pewnej chwili zapadnie się pod ciśnieniem światła, przeistaczając się w czarną dziurę.Kto wie, może taką osobliwą gwiazdą jest niedawno odkryty niezwykły obiekt, którego nieporównywalnej z niczym jasności naukowcy nie umieją sobie wytłumaczyć i snując domysły starają się wyjaśnić zjawisko w sposób najbardziej prawdopodobny dla obecnego stanu wiedzy.2.W oparciu o teorię Einsteina twierdzimy, że światło biegnie z niezmienną prędkością 299,793 km/sek, i na tej przesłance, uznanej za pewnik, opieramy wszelkie obliczenia odległości międzygwiezdnych.Prędkość światła sprawdzamy doświadczalnie na ziemi lub za pomocą odbicia promienia lasera od powierzchni księżyca i utwierdzamy się w tym przekonaniu.Nasze doświadczenia są jednak dość żałosne, bo dotyczą niezwykle małych odległości.Wywiedzione z nich obliczenia są wbrew pozorom jedynie snuciem domysłów i wyciąganiem, być może, całkiem fałszywych wniosków.Wiemy z autopsji, że biegnąc mamy najmniejszą szybkość na starcie, że podobnie dzieje się z kulą armatnią i z raki etą kosmiczną.Innymi słowy, wszystko stopniowo nabiera rozpędu.Być może doświadczalnie sprawdzona przez nas prędkość światła jest jego prędkością startową.Kto wie, jakiej prędkości nabiera ono po kilkuset milionach lat? Sprawdzić tego niepodobna, toteż wszelkie wyliczenia są jedynie supozycjami.Mogą one być mylne także i dlatego, że światło uginając się w pobliżu wielkich skupisk materii nie biegnie po cięciwie, lecz po łukach.Wiemy też, że skupiska materii odkształcają przestrzeń, a więc i czas, skoro pojmujemy czasoprzestrzeń jako jedność (świat czterowymiarowy).Odkształcanie się przestrzeni i czasu czyni wszelkie nasze obliczenia niezwykle iluzorycznymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]