[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tejże chwili u koÅ„ca kanaÅ‚u rozlegÅ‚ siÄ™ suchy trzask i znikÅ‚y promienie sÅ‚oÅ„ca.Drugie wyjÅ›cie byÅ‚o również zamkniÄ™te.Awaru wystawiÅ‚ gÅ‚owÄ™ przez otwór w stropie, oparÅ‚ dÅ‚onie na jego krawÄ™dziach i wyskoczyÅ‚ do olbrzymiej sali.Plecami przylgnÄ…Å‚ do Å›ciany, wytarÅ‚ ramieniem mokre czoÅ‚o.Przez rzÄ…d okien wpadaÅ‚y snopy promieni, w oÅ›lepiajÄ…cych smugach wirowaÅ‚y pÅ‚atki popioÅ‚u.Do sali wbiegÅ‚ dÅ‚ugoogoniasty sheri.ZwierzÄ™ przystanęło na Å›rodku, opuÅ›ciÅ‚o nos ku posadzce i nagle zauważyÅ‚o Awaru.W kilku susach sheri zbliżyÅ‚ siÄ™, stanÄ…Å‚ przed czÅ‚owiekiem i wyciÄ…gnÄ…wszy ku niemu szyjÄ™, wÄ™szyÅ‚.GiÄ™tki ogon drgaÅ‚ i chyliÅ‚ siÄ™ w różne strony.Awaru tkwiÅ‚ przy Å›cianie jak skamieniaÅ‚y.WstrzymaÅ‚ oddech, nie drgnęła mu powieka.ZwierzÄ™ postÄ…piÅ‚o naprzód i wyprężone jak struna dotknęło czubkiem nosa kolana Awaru, a wówczas jakby zapomniawszy nagle o nim, opuÅ›ciÅ‚o ogon, rozejrzaÅ‚o siÄ™ obojÄ™tnie i powolnym krokiem odeszÅ‚o.Awaru wypuÅ›ciÅ‚ z pÅ‚uc zatrzymane powietrze i odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™Âboko.OdczekaÅ‚, aż sheri zniknie, i przemknÄ…Å‚ do nastÄ™pnej sali.ByÅ‚a to mroczna, pozbawiona okien galeria, niezmiernie dÅ‚uga.Jej drugi koniec gubiÅ‚ siÄ™ w mroku.Åšciany i sufit, a także podÅ‚ogÄ™ zbudowano z pÅ‚aszczyzn, z których każda byÅ‚a nachylona w innÄ… stronÄ™.GaleriÄ™ zamykaÅ‚a półkolista Å›ciana, wzdÅ‚uż niej przesuwaÅ‚ siÄ™ Awaru, kiedy dobiegÅ‚y go sÅ‚owa wypowiedziane w dopiero co opuszczonej sali.- Nie ma nikogo w kanale.- JesteÅ› tego pewien, Mashi?- ZbadaÅ‚em caÅ‚Ä… jego dÅ‚ugość.Rozmowa ucichÅ‚a, kroki siÄ™ oddalaÅ‚y, ale Awaru nie miaÅ‚ odwagi wychylić siÄ™ z wnÄ™ki, jakÄ… znalazÅ‚ w Å›cianie.Można tu byÅ‚o oczekiwać na zapadniÄ™cie ciemnoÅ›ci.UsÅ‚yszaÅ‚ cichy poszum, wcisÂnÄ…Å‚ siÄ™ gÅ‚Ä™biej.To sheri mógÅ‚ prowadzić ludzi jego Å›ladem.Nikt siÄ™ jednak nie zjawiaÅ‚, lecz ów poszum stawaÅ‚ siÄ™ coraz gÅ‚oÅ›niejszy.Awaru doznaÅ‚ wrażenia, że powietrze w galerii ruszyÅ‚o siÄ™ z miejsca, zakoÅ‚ysaÅ‚o i miarowym rytmem odpÅ‚ywa i przypÅ‚ywa do niego, niosÄ…c fale szelestów i poszumów coraz potężniejszych.Teraz wmieszaÅ‚o siÄ™ do nich jeszcze niskie dudnienie, niby gÅ‚uche uderzenia w skórzany bÄ™ben, stÅ‚umione, zrazu ledwo wyczuwalne jako drgania powietrza, lecz narastajÄ…ce i nabierajÄ…ce mocy z każdÄ… chwilÄ….HuczÄ…ce fale nadbiegaÅ‚y ku uszom Awaru, krzyżowaÅ‚y siÄ™, nakÅ‚adaÅ‚y jedne na drugie.KuliÅ‚ siÄ™ w swojej wnÄ™ce i przychodziÅ‚o mu do gÅ‚owy, że dźwiÄ™ki zbiegajÄ… siÄ™ wÅ‚aÅ›nie tutaj, aby uderzać w niego, ogÅ‚uszyć go i obezwÅ‚adnić.ÅšwiatÅ‚o gasÅ‚o za murami budowli, zszarzaÅ‚y wnÄ™trza.Galeria huczaÅ‚a, jakby zamieniwszy siÄ™ w nadmorskÄ… pieczarÄ™, o którÄ… bijÄ… fale potwornego sztormu.PoÅ›ród tego haÅ‚asu, który, zdawaÅ‚o siÄ™, zdolny byÅ‚ zagÅ‚uszyć wszystko, do uszu Awaru dotarÅ‚ szept:- Zaniechaj ucieczki.RozejrzaÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie.Nikogo nie byÅ‚o za nim ani przed nim, żadnego okienka czy szczeliny w Å›cianie, a jednak sÅ‚owa zabrzmiaÅ‚y wyraźnie, sÅ‚yszalne mimo ogÅ‚uszajÄ…cego zgieÅ‚ku.- BÄ…dź mi posÅ‚uszny - rozlegÅ‚o siÄ™ znowu.- Odpowiedz, kim jesteÅ›?SÅ‚owa biegÅ‚y zewszÄ…d, byÅ‚y w powietrzu i wyÅ‚aniaÅ‚y siÄ™ ze Å›cian.- Odezwij siÄ™ - mówiÅ‚ niewidzialny.- Wiem, gdzie jesteÅ›, sÅ‚yszÄ™ twój oddech i bicie twego serca.Nie opieraj siÄ™ dÅ‚użej.Awaru nie mógÅ‚ znieść już burzy dźwiÄ™ków, które docieraÅ‚y nie tylko do uszu, ale przenikaÅ‚y caÅ‚e ciaÅ‚o.DotÄ…d baÅ‚ siÄ™ tylko ludzi, a teraz obudziÅ‚ siÄ™ w nim lÄ™k przed czymÅ› niewiadomym.Szept pÅ‚ynÄ…cy z powietrza brzmiaÅ‚ jak szept ducha, oddech gigantycznej istoty schylonej nad dachami budowli.ZakryÅ‚ rÄ™kami gÅ‚owÄ™ i rzuciÅ‚ siÄ™ do ucieczki.WypadÅ‚ z galerii, gdzie sprzed nóg prysnęły mu dwa cienie dÅ‚ugoogoniastych sheri, a w nastÄ™pnym mgnieniu oka poczuÅ‚ na ramionach mocny uÅ›cisk wielu dÅ‚oni.Cisza dzwoniÅ‚a mu w uszach.10- Idź! - usÅ‚yszaÅ‚.Na plecach poczuÅ‚ lekkie dotkniÄ™cie.Oczy miaÅ‚ zawiÄ…zane.Jego rÄ™ce trzymali idÄ…cy po bokach ludzie.KroczyÅ‚ pomiÄ™dzy nimi w milczeniu, wstÄ™pujÄ…c na schody, wznoszÄ…c siÄ™ pochylniami, to znów zstÄ™pujÄ…c po nieskoÅ„czenie wielu stopniach.Z poczÄ…tku próbowaÅ‚ zapamiÄ™tać przebywanÄ… drogÄ™, ale po kilku zakrÄ™tach zgubiÅ‚ siÄ™ zupeÅ‚nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]