[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MusiaÅ‚a siÄ™ spieszyć, Å›lepcy powstawali z Å‚aw i pytali zaniepokojeni, Kto tu jest.SÅ‚yszÄ…c plusk wody, zdenerwowali siÄ™ jeszcze bardziej i zaczÄ™li iść w stronÄ™ zlewu.By ich powstrzymać, żona lekarza odgrodziÅ‚a siÄ™ stoÅ‚em.Worek napeÅ‚niaÅ‚ siÄ™ powoli, wiÄ™c drżącymi rÄ™kami spróbowaÅ‚a mocniej odkrÄ™cić kran.Nagle trysnÄ…Å‚ silny strumieÅ„, jakby uwolniÅ‚y siÄ™ pokÅ‚ady życiodajnej wody, opryskujÄ…c jÄ… od stóp do głów.Przerażeni Å›lepcy cofnÄ™li siÄ™, myÅ›lÄ…c, że pÄ™kÅ‚a rura, a w przekonaniu tym umocniÅ‚a ich olbrzymia kaÅ‚uża, która rozlaÅ‚a siÄ™ u ich stóp.Nie wiedzieli, że sprawcÄ… tej powodzi jest nieznajoma kobieta, która weszÅ‚a do sali.Å»ona lekarza dopiero po chwili zorientowaÅ‚a siÄ™, że nie udźwignie takiego ciężaru, lecz nie daÅ‚a za wygranÄ…, zakrÄ™ciÅ‚a brzegi torby, zarzuciÅ‚a jÄ… sobie na plecy i najszybciej, jak umiaÅ‚a, wycofaÅ‚a siÄ™ na korytarz.Kiedy lekarz i stary czÅ‚owiek z czarnÄ… opaskÄ… wrócili z posiÅ‚kiem, nie mogli zobaczyć szeÅ›ciu nagich kobiet i siódmego ciaÅ‚a spoczywajÄ…cego na łóżku, ciaÅ‚a, które prawdopodobnie za życia nie byÅ‚o takie czyste.Å»ona lekarza starannie umyÅ‚a po kolei wszystkie kobiety, po czym obmyÅ‚a siÄ™ sama.Bandyci pojawili siÄ™ po czterech dniach.Tym razem przyszli, by Å›ciÄ…gnąć opÅ‚atÄ™ w naturze z mieszkaÅ„ców drugiej sali, ale po drodze zatrzymali siÄ™ przy pierwszych drzwiach, pytajÄ…c, czy ich dziewczyny doszÅ‚y już do siebie po miÅ‚osnych ekscesach sprzed kilku nocy.Ale mieliÅ›my ubaw, panowie, westchnÄ…Å‚ jeden z bandyÂtów, oblizujÄ…c wargi, a drugi dodaÅ‚, Każda wasza baba jest warta tyle co dwie inne, co prawda byÅ‚a jedna trefna, ale z takimi koleżankami nawet ona uszÅ‚a w tÅ‚oku, macie szczęście, niedojdy, obyÅ›cie tylko potrafili im dogodzić, Chociaż lepiej nie, bÄ™dÄ… bardziej wyposzczone.Z gÅ‚Ä™bi sali daÅ‚ siÄ™ sÅ‚yszeć gÅ‚os żony lekarza, Jest nas teraz sześć, A co, jedna uciekÅ‚a, zarechotaÅ‚ bandyta, Nie, umarÅ‚a, O, kurwa, nastÄ™pÂnym razem bÄ™dziecie miaÅ‚y wiÄ™cej roboty, Niewiele straciliÅ›Âcie, byÅ‚a do niczego, powiedziaÅ‚a żona lekarza.Bandyci zmieszali siÄ™, nie spodziewajÄ…c siÄ™ takiej odpowiedzi, jej sÅ‚owa wydaÅ‚y im siÄ™ nieprzyzwoite, niejeden pomyÅ›laÅ‚, że wszystkie kobiety to dziwki, co za brak szacunku mówić w ten sposób o koleżance tylko dlatego, że miaÅ‚a obwisÅ‚e piersi i zwiotczaÅ‚e poÅ›ladki.Å»ona lekarza nie spuszczaÅ‚a z nich wzroku.Stali w drzwiach, nerwowo przestÄ™pujÄ…c z nogi na nogÄ™, wyglÄ…dali jak marionetki poruszane sznurkami.PoznaÅ‚a ich, wszyscy trzej zgwaÅ‚cili jÄ… tamtej nocy.W koÅ„cu któryÅ› walnÄ…Å‚ prÄ™tem o podÅ‚ogÄ™ i powiedziaÅ‚, No, czas na nas.SÅ‚ychać byÅ‚o, jak szli postukujÄ…c prÄ™tem i krzyczeli, Z drogi, rozejść siÄ™, z drogi.Ich gÅ‚osy oddalaÅ‚y siÄ™, aż wreszcie ucichÅ‚y i zalegÅ‚a cisza.Po chwili dobiegÅ‚ gÅ‚uchy szloch z drugiej sali.Bandyci zawiadamiali kobiety, że majÄ… siÄ™ u nich stawić po kolacji.Znów rozlegÅ‚o siÄ™ stukanie o podÅ‚ogÄ™, Rozejść siÄ™, rozejść siÄ™, sÅ‚ychać byÅ‚o ostrzegawcze gÅ‚osy trzech Å›lepców.Po chwili mignÄ™li w drzwiach i znikli w gÅ‚Ä™bi korytarza.Kiedy zÅ‚odzieje zatrzymali siÄ™ w drzwiach pierwszej sali, żona lekarza wÅ‚aÅ›nie opowiadaÅ‚a zezowatemu chÅ‚opcu bajkÄ™, gdy odeszli, zwróciÅ‚a siÄ™ do malca, Potem ci dokoÅ„czÄ™, podniosÅ‚a siÄ™ i bezszelestnie zdjęła z gwoździa nożyczki.Nikt z sali nie zapytaÅ‚, dlaczego z takÄ… pogardÄ… wyraziÅ‚a siÄ™ o zmarÅ‚ej kobiecie, która cierpiaÅ‚a na bezsenÂność.WÅ‚ożyÅ‚a buty i szepnęła do męża, Zaraz wracam.WychodzÄ…c przystanęła w drzwiach i zaczęła nasÅ‚uchiwać.Po dziesiÄ™ciu minutach na korytarzu pojawiÅ‚y siÄ™ kobiety z drugiej sali.ByÅ‚o ich piÄ™tnaÅ›cie, niektóre pÅ‚akaÅ‚y, nie szÅ‚y gÄ™siego, lecz grupkami, trzymajÄ…c siÄ™ sznura splecionego z podartego koca.Kiedy przeszÅ‚y, żona lekarza doÅ‚Ä…czyÅ‚a do nich niezauważona, nie zorientowaÅ‚y siÄ™, że jest ich teraz wiÄ™cej.WiedziaÅ‚y, co je czeka, po szpitalu krążyÅ‚y opowieÅ›ci o orgiach urzÄ…dzanych w sali bandytów.ByÅ‚y przygotowane na najgorsze, czuÅ‚y, że Å›wiat znów zmieniÅ‚ siÄ™ w chaos.Nie baÅ‚y siÄ™ gwaÅ‚tu, drÄ™czyÅ‚o je samo oczekiwanie straszliwej nocy.Oczami wyobraźni widziaÅ‚y piÄ™tnaÅ›cie bezbronnych kobiet leżących na łóżkach i na ziemi, przyjmujÄ…cych kolejnych mężczyzn, którzy bez skrÄ™powania dawali upust swym chuciom.Najbardziej lÄ™kaÅ‚y siÄ™ jednak tego, że sprawi im to przyjemność.Kiedy znalazÅ‚y siÄ™ w wÄ…skim korytarzu prowadzÄ…cym do sali bandytów, strażnik zawoÅ‚aÅ‚, Już je sÅ‚yszÄ™, idÄ…, idÄ….Znów odsunÄ™li łóżko zagradzajÄ…ce wejÅ›cie i po kolei wpuszczali przerażone kobiety.Ale ich dużo, zawoÅ‚aÅ‚ Å›lepy ksiÄ™gowy, nie przerywajÄ…c liczenia.ByÅ‚ coraz bardziej podniecony, JedenaÅ›cie, dwanaÅ›cie, trzynaÅ›Âcie, czternaÅ›cie, piÄ™tnaÅ›cie, piÄ™tnaÅ›cie, piÄ™tnaÅ›cie, mamy piÄ™tnaÅ›cie kobiet.PoszedÅ‚ za ostatniÄ… i wsunÄ…Å‚ jej drżące rÄ™ce pod spódnicÄ™.Ta już piszczy z uciechy, jest moja, moja, powtarzaÅ‚ zdÅ‚awionym od żądzy gÅ‚osem.Dawno zrezygnoÂwali z oceny wdziÄ™ków kobiet.Doszli do wniosku, że nie warto tracić czasu, gdyż i tak wszystkie czekaÅ‚ ten sam los.Poza tym przedÅ‚użajÄ…ce siÄ™ oglÄ™dziny, mierzenie wzrostu, obwodu biustu i bioder chÅ‚odziÅ‚y pożądanie.Już je rozbieÂrali, już wlekli do łóżek, zdzierajÄ…c z nich ubranie.Wkrótce rozlegÅ‚y siÄ™ jÄ™ki i pÅ‚acz, bÅ‚agania, proÅ›by, a jeÅ›li padaÅ‚y odpowiedzi, zwykle byÅ‚y podobne i sprowadzaÅ‚y siÄ™ do nastÄ™pujÄ…cych słów, JeÅ›li chcesz jeść, rozchyl nogi i kobiety rozchylaÅ‚y nogi, niektóre musiaÅ‚y rozchylać również usta, tak jak ta, klÄ™czÄ…ca miÄ™dzy nogami herszta, która nie mogÅ‚a już mówić.Å»ona lekarza bezszelestnie wÅ›lizgnęła siÄ™ do sali i przecisnęła miÄ™dzy łóżkami.Nie musiaÅ‚a wykazywać szczególnej ostrożnoÅ›ci.Nawet gdyby tupaÅ‚a, to w caÅ‚ym tym zamieszaniu nikt by jej nie usÅ‚yszaÅ‚, a w najgorszym razie uznaliby jÄ… za jednÄ… z przybyÅ‚ych kobiet i musiaÅ‚aby doÅ‚Ä…czyć do reszty.W ogólnym podnieceniu nikt nie zwróciÅ‚by uwagi, czy jest ich piÄ™tnaÅ›cie, czy szesnaÅ›cie.Herszt bandy nadal zajmowaÅ‚ łóżko na koÅ„cu sali, gdzie piÄ™trzyÅ‚y siÄ™ kartony z jedzeniem.SÄ…siednie prycze zostaÅ‚y odsuniÄ™te, by nikt go nie krÄ™powaÅ‚, by nie musiaÅ‚ potykać siÄ™ o ciaÅ‚a innych mężczyzn.Pójdzie jak z pÅ‚atka, pomyÅ›laÅ‚a żona lekarza.SzÅ‚a wolno miÄ™dzy łóżkami, nie spuszczajÄ…c oczu z czÅ‚owieka, którego zamierzaÅ‚a zabić.KlÄ™czÄ…ca przed nim Å›lepa kobieta nie przerywaÅ‚a żmudnej pracy.WidziaÅ‚a, jak z rozkoszÄ… odchyla gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u, jakby dobrowolnie ofiarowywaÅ‚ jej swojÄ… szyjÄ™.Ostrożnie obeÂszÅ‚a jego łóżko dookoÅ‚a i stanęła z tyÅ‚u.Podniesiona rÄ™ka trzymaÅ‚a lekko rozchylone nożyczki, tak, by ostre koÅ„ce wbiÅ‚y siÄ™ w ciaÅ‚o jak dwa sztylety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]