[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Autorzy tego spisu byli, wydaje się, dość egocentryczni i dumni z faktu, że tu mieszkają.Poza tym.- Jak brzmi ta nazwa?- Jeśli ją dobrze odczytuję, Melpomenia.Jest mi zupełnie nie znana.- Czy może to być inna nazwa Ziemi?Pelorat potrząsnął energicznie głową, ale oczywiście ruchu tego nie było widać poprzez hełm.- W starych legendach Ziemię określa się dziesiątkami różnych nazw.Jak wiesz, jedną z nich jest Gaja.Inne to Terra, Erda, i tak dalej.Wszystkie są krótkie.Nie znam ani jednej, która byłaby długa albo przypominała skrót od nazwy Melpomenia.- A zatem stoimy na Melpomenii, ale nie jest to Ziemia.- Nie.A poza tym - jak zacząłem mówić, ale mi przerwałeś - jeszcze lepszą wskazówką niż te duże litery są współrzędne Melpomenii - 0, 0, 0, - które, według wszelkiego prawdopodobieństwa, mogą się odnosić tylko do ojczystej planety twórcy tych napisów.- Współrzędne? - Trevize osłupiał ze zdziwienia.- Ta lista podaje również współrzędne?- Przy każdej nazwie są trzy liczby.Przypuszczam, że to współrzędne, no bo co innego?Trevize nic nie odpowiedział.Otworzył kieszonkę na prawym udzie i wyjął mały aparat połączony z kieszenią przewodem.Przyłożył go do oczu i starannie nastawił na napisy na ścianie, z trudem wykonując palcami w rękawicach to, co normalnie zajęłoby mu chwilę czasu.- Kamera? - spytał niepotrzebnie Pelorat.- Wprowadzę obraz bezpośrednio do komputera - odparł Trevize.Zrobił kilka ujęć pod różnym kątem, a potem powiedział:- Zaczekaj! Muszę się dostać wyżej.Pomóż mi, Janov.Pelorat złożył ręce w koszyk, ale Trevize potrząsnął głową.- Nie utrzymasz mnie w ten sposób - powiedział.- Stań na czworakach.Pelorat mozolnie przyjął tę pozycję, a Trevize, równie mozolnie, wcisnął na powrót aparat do kieszeni, stanął Peloratowi na ramionach, a potem wspiął się na cokół pomnika.Nacisnął mocno rzeźbę, sprawdzając, czy się nie chwieje, a potem postawił stopę na ugiętym kolanie posągu i opierając się na nim, chwycił za bark, od którego odpadła ręka.Drugą stopę postawił na jakiejś nierówności na piersi posągu i w końcu, sapiąc z wysiłku, zdołał się podciągnąć i usiadł na jego barku.Dla dawnych mieszkańców planety byłoby to zapewne świętokradztwo, więc choć od dawna już nie było ich wśród żywych, Trevize, zdając sobie sprawę ze swego czynu, starał się za bardzo nie naciskać na posąg.- Spadniesz i coś sobie zrobisz - zawołał Pelorat ostrzegawczo.- Nie spadnę i nic sobie nie zrobię, ale za to ty możesz mnie ogłuszyć - odparł Trevize, wyjął aparat i raz jeszcze nastawił obiektyw na napisy.Zrobił jeszcze kilka zdjęć, schował aparat i ostrożnie zaczął się opuszczać, dopóki nie dotknął na powrót stopą postumentu.Wtedy zeskoczył na ziemię i wstrząs, który tym spowodował, zadał najwyraźniej ostatni cios posągowi, gdyż drugie ramię odpadło i rozsypało się na kawałki u stóp pomnika.Spadając, nie wydało praktycznie żadnego dźwięku.Trevize zamarł i w pierwszym odruchu chciał się gdzieś schować, zanim nadejdzie strażnik i schwyci go."To zadziwiające - pomyślał potem - jak łatwo w takiej sytuacji, stłukłszy przypadkowo coś, co wydaje się cenne, przeżywa się na nowo uczucia znane z dzieciństwa.Takie uczucia, choć trwają krótko, wbijają się głęboko w pamięć."Głos Pelorata, jak przystało na kogoś, kto nie tylko był świadkiem, ale też po części sprawcą aktu wandalizmu, brzmiał głucho:- Nic.nic się nie stało, Golan.I tak samo by niedługo odpadło.Podszedł do szczątków ramienia leżących na cokole i na podłodze obok niego jak gdyby miał zamiar zademonstrować, że mówi prawdę, podniósł jeden z większych kawałków i zaraz powiedział:- Golan chodź tutaj.Kiedy podszedł do niego Trevize, Pelorat, wskazując na kawałek kamienia, który najwyraźniej był częścią ramienia przylegającą bezpośrednio do barku, spytał:- Co to jest?Trevize przyjrzał się uważnie.Była tam jakaś kosmata, bladozielona kępka.Trevize potarł ją delikatnie palcem.Dała się bez trudu zeskrobać.- Bardzo przypomina mech - powiedział.- Forma życia bez świadomości, o której wcześniej mówiłeś?- Nie jestem zupełnie pewien, w jakim stopniu bez świadomości.Przypuszczam, że Bliss upierałaby się, że to też ma świadomość.ale dla niej ten kamień również byłby obdarzony świadomością.- Myślisz, że to właśnie ten mech rozkłada kamień? - spytał Pelorat.- Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że się do tego przyczynia - odparł Trevize.- Na tym świecie jest dużo słońca i trochę wody.Połowa tutejszej skąpej atmosfery to para wodna.Reszta to azot i obojętne gazy.Poza tym śladowe ilości dwutlenku węgla, które skłaniają do przypuszczenia, że nie ma tu życia roślinnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]