[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W porządku? pyta.Jego słowa zostały niemal zagłuszone przez odgłoseksplozji. Ta.Myślę, że mnie nie widzieli odpowiadam. Mam na myśli, że nie śledząnas. Nie.Celują w coś innego mówi Gale. Wiem, ale nie ma tam niczego poza& Uświadamiamy sobie to w tym samymmomencie. Szpital. Nagle Gale podnosi się i krzyczy do pozostałych. Celują w szpital! Nie twoja sprawa mówi stanowczo Plutarch. Wejdzcie do schronu. Ale tam nie ma niczego poza rannymi! mówię. Katniss. Słyszę ostrzegawczą nutę w głosie Haymitcha i wiem co teraznastąpi. Nawet nie myśl o&Wyszarpuję słuchawkę z ucha i pozwalam jej wisieć na przewodzie.Kiedypozbywam się tego dodatkowego bodzca słyszę kolejny dzwięk.Ogień z bronimaszynowej oddawany z dachu brudnego brązowego magazynu po przeciwnej stroniealei.Ktoś odpowiada na ogień.Zanim ktokolwiek może mnie zatrzymać, pędzę wkierunku drabiny i zaczynam się po niej wspinać.Wspinaczka.To jedna z tych rzeczy,które robię najlepiej. Nie zatrzymuj się! słyszę jak Gale mówi za mną.Nagle słyszę jak uderzabutem w czyjąś twarz.Jeśli Boggsa, Gale słono za to pózniej zapłaci.Docieram dopoziomu dachu i wdrapuję się na niego.Zatrzymuję się jedynie tak długo, by wciągnąćGale a, i natychmiast ruszamy w stronę rzędu broni maszynowej umieszczonego odstrony ulicy.Każdą operuje kilku buntowników.Wślizgujemy się na stanowiskozajmowane przez dwóch żołnierzy skulonych za barierką. Boggs wie, że tu jesteście?Po lewej stronie dostrzegam Paylor za jedną z broni, patrzącą na nas zezdziwieniem.Próbuję odpowiedzieć wymijająco, bez uciekania się do kłamstwa. Wie dobrze gdzie jesteśmy.Paylor się śmieje. Założę się, że wie.Zostaliście przeszkoleni jak to obsługiwać? Poklepujeswoją broń. Ja zostałem.W Trzynastce mówi Gale. Ale wolałbym używać własnej broni. Tak, mamy swoje łuki. Unoszę swój i zdaję sobie sprawę jak przesadnieozdobnie musi on wyglądać. Jest bardziej śmiercionośny, niż na to wygląda. Będzie musiał być mówi Paylor. W porządku.Spodziewamy się jeszcze conajmniej trzech fal.Będą musieli opuścić swoje tarcze zanim upuszczą bomby.To naszaszansa.Pozostańcie nisko.Ustawiam się do strzału, przyklękając na jedno kolano. Lepiej zacznij od ogniowych mówi Gale.Przytakuję i wyciągam strzałę z prawego kołczanu.Jeśli chybimy, te strzały gdzieśwylądują prawdopodobnie na magazynach po drugiej stronie ulicy.Ogień może zostaćugaszony, ale szkody wyrządzone przez wybuchowe strzały mogą być nieodwracalne.Nagle pojawiają się na niebie, dwie przecznice stąd, około stu metrów nad nami.Siedem małych bombowców w formacji w kształcie litery V. Gęsi! krzyczę do Gale a.Będzie doskonale wiedział o co mi chodzi.W porze migracji, kiedy polujemy naptactwo, używamy opracowanego przez siebie systemu podziału ptaków, byśmy oboje niecelowali w tego samego.Ja zajmuję się dalszą częścią V, Gale bliższą i strzelamy naprzemian do ptaków na przedzie.Nie ma czasu na dłuższą dyskusję.Próbuję wybraćodpowiedni moment i pozwalam strzale lecieć w kierunku poduszkowca.Trafiam wwewnętrzne skrzydło jednego z nich, sprawiając, że staje w płomieniach.Gale nie trafiaw pierwszy samolot.Ogień rozprzestrzenia się na pustym dachu magazynu naprzeciwkonas.Gale klnie pod nosem.Poduszkowiec, którego trafiłam, wyłamuje się z formacji, ale i tak upuszcza swojebomby.Nie znika jednak.Tak samo jak i jeden z tych, które uznałam za trafione z bronipalnej.Uszkodzenie musi uniemożliwić reaktywację tarczy ochronnej. Niezły strzał mówi Gale. Nawet w niego nie celowałam mruczę.Celowałam w samolot przed nim.Są szybsze niż nam się zdaje. Pozycje! krzyczy Paylor.Pojawia się kolejna fala poduszkowców. Ogień nic nie zdziała mówi Gale.Przytakuję i oboje zakładamy na cięciwy wybuchowe strzały.Magazyny zprzeciwka i tak wyglądają na opuszczone.Kiedy samoloty cicho podlatują, podejmuję kolejną decyzję Wstaję! krzyczę do Gale a i podnoszę się na nogi.Z tej pozycji oddaję najcelniejsze strzały.Wypuszczam strzałę wcześniej i trafiamdokładnie w pierwszy samolot, wysadzając mu dziurę w brzuchu.Gale wysadza ogondrugiego.Koziołkuje i rozbija się na ulicy, wywołując serię eksplozji, kiedy ładunekwybucha.Bez ostrzeżenia pojawia się trzecia V-kształtna formacja.Tym razem Gale trafiaprosto w pierwszy samolot.Ja rozsadzam skrzydło drugiego bombowca, sprawiając, żewpada na tego za sobą.Razem rozbijają się na dachu magazynu naprzeciwko szpitala.Czwarty zostaje zestrzelony z broni palnej. W porządku, to by było na tyle mówi Paylor.Płomienie i ciężki czarny dym z rozbitego samolotu przesłaniają nam widok. Trafili w szpital? Na pewno mówi ponuro.Kiedy spieszę w kierunku drabiny na drugim końcu magazynu, zaskakuje mniewidok Messallii i jednego z owadów wynurzających się zza kanału wentylacyjnego.Myślałam, że wciąż kulą się przy ziemi w alei. Robią na mnie coraz większe wrażenie mówi Gale.Schodzę w dół po drabinie.Kiedy moje stopy dotykają ziemi, zastaję mojąochronę, Cressidę i drugiego owada czekających na mnie.Oczekuję oporu, ale Cressidajedynie wskazuje mi ręką drogę w stronę szpitala.Krzyczy: Nie obchodzi mnie to, Plutarch! Daj mi jeszcze pięć minut!Nikt nie zagradza mi drogi, kiedy zaczynam iść ulicą. Och, nie szepczę, kiedy dostrzegam szpital.Albo to, co było szpitalem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]