[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdy Lanni zmieniła kurs swego statku w celu ukrycia dziennika w skrytce depozytowej,przebrała się w lokalny strój, tak, aby nikt nie dowiedział się, że jest ona pracownikiemkopalni.Na szczęście zdążyła się z nami skontaktować i przekazać kombinację szyfrową,zanim poniosła śmierć z rąk ludzi I noch.Hasti musi ją przypominać, na wypadek, gdybyktokolwiek z personelu zapamiętał jej siostrę wyjaśnił stary pilot.Hasti zrobiła krok w kierunku Hana. Aadny burdel masz w tej swojej kabinie.Wygląda jak stajnia Augiasza!Zanim Han zdążył cokolwiek odpowiedzieć, rozległo się porykiwanie Chewiego,żądającego obecności kapitana podczas przechodzenia do normalnej przestrzeni. Czy nie nadużyję twojej gościnności, jeżeli przyjrzę się temu manewrowi? zapytałSkynx Hana. Ależ skądże, znajdziemy dla ciebie jakieś wolne miejsce. Han spojrzał na Hasti. Aco z tobą, też chcesz się przyjrzeć?Pogardliwie wydęła usta.Skynx pośpiesznie opuścił kabinę, zmierzając w kierunkusterowni, a Badure udał się za nim.Han postanowił nie podawać Hasti ramienia.Nikt z obecnych nie zwracał uwagi na Bolluxa, który został w kabinie przyglądając sięgłowie robota i nieruchomo trzymając na niej zimne palce.ROZDZIAA VIDellalt, w czasach swojej świetności, w okresie przed-republikańskim, zwanym też EpokąEkspansjonistyczną, była planetą strategiczną.Te czasy należały jednak do przeszłości.Zmiany tras handlowych, coraz większy zasięg nowych statków, rywalizacja handlowa idominacja potężnej Republiki wszystkie te czynniki sprawiły, że Dellalt znalazła się nauboczu uczęszczanych tras, izolowana nawet od reszty Tion Hegemony.Powierzchnię Dellalt pokrywało o wiele więcej wód niż lądów.Krypty Xima, a raczejto, co po nich pozostało, znajdowały się w pobliżu jeziora usytuowanego na południe29@ Han Solo i utracona fortunaod trzech kontynentów planety, na cyplu przecinającym jej równik i sięgającymprawie jej południowego bieguna.Wokół rozciągało się chyba jedyne miasto planety,wybudowane jeszcze przez inżynierów Xima.Han i jego załoga dokładnie przyjrzeli siętym konstrukcjom podczas podchodzenia do lądowania.Stanowisko ciężkiej artylerii i konstrukcje obronne wokół miasta zamieniły się przez lataw ponure ruiny, które teraz dawały zajęcie dziesiątkom maszyn kruszących.Połamanesłupy wysokiego napięcia i niegdyś monumentalne budowle zamienione w ruiny,porośnięte były rozgałęzionymi winoroślami.Współczesne budynki były niewielkie,zle rozplanowane i wykonane z prymitywnych materiałów.W oddali rozciągały siępozostałości elektrowni wodnej, co samo przez się świadczyło o stopniu upadku planety.Badure wspomniał, że swego czasu gatunek sauropteroidów, gigantycznych wodnychjaszczurów, wykorzystywano tu w charakterze siły roboczej.Zarząd portu kosmicznego praktycznie nie istniał.Han i Badure, z zamiarem zwróceniana siebie uwagi, wykonali parę popisowych pętli podczas schodzenia na lądowisko, którebyło niewielkim płaskowyżem.Zaraz po wyjściu przeniknęło ich lodowate powietrze.Han szczelniej opatulił się kamizelką.Chroniąc twarz przed lodowatym wiatrem, uniósłkołnierz koszuli.Pod nimi rozciągało się zrujnowane miasto, położone wzdłuż zboczy wielkiego wąwozu,biegnącego ku brzegom długiego, wąskiego jeziora.Han po stanie lądowiska odgadł,że przyjmowało nie więcej niż trzy do.czterech lądowań rocznie, najprawdopodobniejgłównie statki patrolowe Tion.Może jeszcze okazjonalnych badaczy galaktyki.Obowiązujący na planecie rok odpowiadał mniej więcej połowie roku standardowego,przez to dni były wyraznie krótsze.Przyciąganie za to było większe, jednak nie odczulitego, gdyż już podczas lotu Han odpowiednio przystosował ciążenie na pokładziestatku.Ujrzawszy przybyszów, mieszkańcy biegiem rzucili się na ich powitanie.Kobiety nosiłystroje identyczne z tym, jaki miała na sobie Hasti, różniące się jedynie kolorem,mężczyzni ubrani byli przeważnie w szerokie spodnie, pikowane kamizelki i różnorodnekapelusze i turbany, a także luzne tuniki.Dzieci okazały się miniaturowymi kopiamiswych rodziców.Tu i ówdzie plątały się domowe zwierzęta, porośnięte szarą sierścią i odługich, spiczastych zębach.Han zapytał o właściciela stojącego na uboczu budynku, który wyglądał na stary hangar.Właściciel nie dał długo na siebie czekać i błyskawicznie przecisnął się przez tłum,zręcznie pomagając sobie łokciami.Był to człowiek niskiego wzrostu, silnie zbudowany,o długich bokobrodach, które jednak nie mogły ukryć znacznych śladów po przebytejospie.Jego zęby przypominały brązowe pniaki.Han aż zbyt dobrze orientował się jakwygląda pomoc medyczna na planetach takich jak ta.Zapytał mężczyznę o budynek.Językiem obowiązującym na Dellalt był standardowy,choć nieco zmieniony lokalnymi naleciałościami.Człowiek stwierdził, że czynsz będzietak śmiesznie niski, że nawet szkoda czasu na jego wcześniejsze omawianie i należy odrazu przystąpić do wnoszenia bagaży.Pilot wiedział, że to zwykłe kłamstwo, jednak nieoponował, przestrzegając wcześniejszego planu Badury.Jak spod ziemi wyrósł Bollux i rozpoczął regularne kursy między statkiem a budynkiem.Początkowo otoczyła go spora grupka wrzeszczących dzieci, praktycznie uniemożliwiającmu pracę.Jednak po chwili nadbiegli kuzyni właściciela hangaru, przekleństwami ikuksańcami rozpędzając dzieciaki.Wciąż jednak wiele par oczu utkwionych było w Bolluxie.Tego typu automaty były na tejplanecie zupełnie nieznane.Wielu ludzi podchodziło też do statku, delikatnie dotykającjego podwozia i przypatrując się machinie z zachwytem i zdumieniem.W pewnym30@ Han Solo i utracona fortunamomencie ktoś z zebranych dostrzegł Wookiego.Rozległy się okrzyki przerażenia, a ręcezebranych uniosły się w geście odpędzającym zło.Chewbacca obojętnie popatrzył natubylców ze sterowni.Gdy spora część kontenerów została już wniesiona do budynku, otoczywszy się kuzynami,właściciel przerwał potok powitań, wymieniając ogromny czynsz.Badure potrząsał mupięścią przed nosem, a Han krzyknął coś ostrzegawczo.Właściciel uniósł ręce do góry,przysięgając na dusze przodków, po czym obrzucił przybyszy przekleństwami, niepowstrzymał jednak pracującego Bolluxa.Za każdym razem, kiedy robot opuszczał przybudówkę, jeden z kuzynów zatrzaskiwałskrzypiące drzwi.Odczekawszy dla pewności do trzeciego zamknięcia drzwi izapamiętawszy czas przejścia robota, Hasti otworzyła pokrywę jednego z kontenerów iwyszła na zewnątrz, ostrożnie unosząc skraj sukni.Każdy przybysz, opuszczający statek normalną drogą, był przez cały czas skazanyna towarzystwo sporej gromadki tubylców.To z kolei uniemożliwiłoby dziewczynieodzyskanie dziennika pokładowego.Badura opracował swój plan w najdrobniejszychszczegółach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]