[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanowczo.Najgorszebyło to, że nie spotkało mnie nic przyjemniejszego w życiu.Po czym otworzył furtkę, oddał mi klucze i powiedział: Jutro zadzwonię.Wpadłam jak burza do łazienki.Przyjazń? Z takim całowaniem? Ale bez przerwy mówio przyjazni, czyli nie powinnam mieć żadnych złudzeń.O Boże! Umyłam twarz zimną wodą.Oddychałam głęboko.Czułam się jak po pierwszej randce.Tylko, na miłość boską, wtedy miałampiętnaście lat i rodziców, których bystre oko mogło rozpoznać ten grzech śmiertelny na mojejtwarzy czyli to, że Krzysiek mnie pocałował w policzek.A teraz? Teraz jestem dorosła i wiem,że całowanie nie zostawia śladów.Weszłam do kuchni.W kuchni siedziała Tosia i jadła pyszne kanapeczki z serkiem.Czytała.Włączyłam czajnik.Podniosła głowę i powiedziała: Adam cię odwiózł? O, całowałaś się! No, no, no.137Ja tego zupełnie nie rozumiem.Kiedyś myślałam, że jak kobieta wyjdzie za mąż, to jej niktnie będzie sprawdzał.Potem myślałam, że jak kobieta się rozwiedzie, to nikt jej nie będziesprawdzał.I proszę! To kiedy kobieta, czyli ja może sobie pożyć spokojnie, jeśli najpierw marodziców, potem męża, a potem dziecko?Za dużo myślęWieczorem poszłam do Uli.Od razu mnie zapytała, o co chodzi.Ula mi dała popalić, żekombinuję, że za dużo myślę, że życie trzeba brać takie, jakie jest, że przecież jestem kobietą poprzejściach i że co ja wyprawiam.Prawdziwy mężczyzna się zdarza raz na milion, a ona się znana ludziach.Na dodatek rozwiedziony, czyli że mógł się czegoś nauczyć w przeszłości.Niebędzie może na mnie ćwiczył.A poza tym od jednego pocałunku do srebrnych godów drogadługa i chyba mam nie po kolei w głowie.Nie myślała, że jestem taka głupia.Nie myślała, żenależę do tych kobiet, które oglądają do końca film pornograficzny, z nadzieją, że wszystko siędobrze skończy to znaczy, że bohaterowie tego filmu się pobiorą.A czy ja coś mówię o złotych godach?***Spotkałam wczoraj zołzowatą.Byliśmy z Adamem na kolacji.To oczywiście nie była rand-ka, oboje pracowaliśmy do pózna przed oddaniem numeru, i tak wyszło, że wylądowaliśmyw knajpie, żeby coś przegryzć.Niespecjalnie się spieszyłam do domu, bo Tosia wyjechała z ojcemna weekend.Pewno musiał odpocząć od Joli i nowego dziecka.Wpadła na nas zołzowata.Z jakimś obcym panem.A czy może się przysiąść, a może poznamyIksa.Ach, kochanie, to moi przyjaciele.Ach, kochanie, poznaj ich.To Judyta ona pisze.ToAdam.Adam pracuje z ludzmi.Ha, ha, ha.Jakie to zabawne.Pieniędzy to chyba z tego nie maspecjalnych.Ha, ha, ha.Z ludzi teraz trudno wydusić pieniądze.Ha.Mało asertywny był socjolog, bo ani się obejrzeliśmy, jak rozlokowali się przy naszym stole izaczęli zamawiać golonkę z czymś zielonym, kraby i butelkę wina.Adam do mnie mrugnął.Wiedziałam, o co chodzi.Szybkie danko i się zmywamy.Dwie zupki. Nie pijecie? Dziękuję, jestem samochodem mówi Adam. A ja robię w biznesie? roześmiał się spaślak w czerwonej marynarce i poklepał zołzowatąpo udzie. Ja też nie na piechotę! Nie przesadzaj pan, z życia się należy cieszyć!No i w czasie czekania na nasze zupki usłyszeliśmy, że mąż zołzowatej się odwinął, przyja-ciel oprzytomniał i wrócił do żony, ale za to spaślak lubi tych panów, bo zołzowata taka świetna.Kupił jej punto na urodziny, w piątek odbierają.Ożeni się z nią, jak tylko się rozwiedzie.139 Pani pracuje? zwraca się do mnie. O, bo moja Kicia nie będzie już pracować.Mniestać na to, żeby kobieta przy mnie nie pracowała mówi w stronę Adama.Pomyślałam sobie, że życie jest niesprawiedliwe.Aż się prosiło o to, żeby zołzowatapocierpiała chwilkę.A tu niesprawiedliwość i nieuczciwość nagrodzone, samochodem się rozbija,przyszłość kolorowa przed nią. Kicia chce jechać na Bali w tym roku, a państwo gdzie się wybieracie?Adam uśmiecha się do mnie, bierze mnie za rękę i mówi: Planowaliśmy Fidżi, ale o tej porze roku tam są mrozy.Zaczekamy do stycznia.Zołzowata, w ciuchach prosto z Wiednia, wgapia się w Adama. To ty z nim& ? szepcze scenicznie i nareszcie błyska w jej oku zazdrość.Spaślak w czerwonej marynarce niedopinającej się na brzuchu przechyla kieliszek. Jak to miło spotkać się z inteligentnymi ludzmi, trzeba korzystać z życia! Nalej, żyje sięraz! i klepie Kicię po plecach.Zołzowata uśmiecha się jadowicie. Dalej na tym zadupiu siedzisz? %7łycie marnujesz, a życie jest jedno.Jemy w pośpiechu nasze zupki i biegniemy do samochodu.Herbatę wypijemy już u mnie.Noc była ciepła.Na tarasie siedzieli sąsiedzi i sączyli wino.Ula krzyknęła: Chodzcie do nas!U sąsiadów z boku uchyliło się na górze okno. My? Chodzcie też! Krzyś zamachał w gwiazdy.I rozpalił grill, wyjęłam z zamrażalnika resztki ryby.Krzyś położył na grillu swoje karpie.Ostatnio łowi razem z sąsiadem.Mówi, że woli ryby, bo jak się chodzi na baby, to nie można ichpotem przynieść do domu.Ula patrzy na Krzysia i mówi pogodnie: Dlaczego? Jeśli wypatroszone&Siedliśmy pod gwiazdami.Krótki dzwonek przy furtce i nasi sąsiedzi w szlafrokach dołączają zbutelką czerwonego wina.Zapalona na stole świeczka odbija się w kieliszkach.Noc jest cichai pogodna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]