[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziała, że pan von Waldheim wpłacił do banku na ich nazwisko pokaźną sumę, od której będą mogli pobierać odsetki, co położy zapewne raz na zawsze kres ich kłopotom finansowym.Hartmann jest upoważniony do odbioru połowy odsetków, druga połowa przypada jego żonie.Po ich śmierci obie części majątku przejdą na Hankę i Karola.Hanka nie posiadała się ze zdumienia.- Ale co się stało, Walu? Czy to prawda, że mieszkasz teraz w zamku i że już tam zostaniesz? Ale dlaczego? Powiedz, dlaczego?Fred tym sposobem przekonał się, iż Hartmannowie dotrzymali obietnicy i nawet dzieciom nie powiedzieli o niczym.Odparł zatem Hance tak, jak mu poradził starszy pan von Waldheim.- Właściciel zamku postanowił zaadoptować pannę Walerię, to znaczy będzie miała takie same prawa, jakby była jego rodzonym dzieckiem.Dlatego też rodzice otrzymali odszkodowanie.Poza tym panna Wala zapakowała do dużego kufra sukienki, bieliznę oraz różne pamiątki, a wszystko to dostanie pani, panno Hanko.Karol otrzymuje bon.Proszę, panie Karolu.Z tym papierkiem pójdziecie do sklepu w mieście i kupicie sobie wszystko, czego wam potrzeba.Rodzina Hartmannów była wręcz oszołomiona.Matka płakała, głaszcząc ręce Wali, której miała tak wiele do zawdzięczenia.Hanka i Karol gotowi byli skakać z radości.Jedynie Gottlieba Hartmanna złościło to, że pan von Waldheim podzielił nagrodę na dwie równe części.Stało się to, oczwiście, za przyczyną Wali, która uświadomiła dziadkowi, że Hartmann bardzo szybko roztrwoni pieniądze.Zdaniem Walerii żona znacznie lepiej gospodarowała budżetem domowym niż jej małżonek.Fred w mig zauważył niezadowolenie swego “przyjaciela”.Poprosił go o chwilę rozmowy na osobności.- Wiecie sami najlepiej, panie Hartmann, że powierzenie wam całej kwoty, to nazbyt wielkie ryzyko.Ani się człowiek obejrzy, jak przepijecie wszystko co do grosza.Nie mówię, oczywiście, o kieliszku czy nawet dwu, ale pan nie zna umiaru.To może mieć opłakane skutki.Tak, mój drogi, trzeba rozpocząć nowe życie, zadbać bardziej o dom i gospodarstwo.A teraz proszę podpisać ten dokument, gdyż pan von Waldheim musi mieć waszą pisemną zgodę na adopcję Walerii.W przeciwnym razie będziecie zmuszeni stawić się w sądzie.Dzięki pannie Wali zdobyliście już niezły kapitał.Raz były to pieniądze przywiezione przez nią od Dory Lorbach, obecnie zaś korzystacie z dobrodziejstwa von Waldheimów.Spodziewam się, iż w dowód wdzięczności dla niej zaczniecie się prowadzić porządniej niż dotąd.Gottlieb Hartmann zorientował się, że nic już więcej nie zdoła wytrząsnąć z tego rogu obfitości, toteż bez wahania podpisał papiery.Tego samego zabiegu musiał dokonać Henryk jako prawowity spadkobierca.Dopiero wyrażona na piśmie zgoda tych dwóch mężczyzn umożliwiała szybkie załatwienie wszelkich pozostałych formalności.Narzeczeni pożegnali się z Hartmannami.Cała czwórka odprowadziła ich do samochodu, który Hanka wprost pożerała spojrzeniem.Poprosiła Walę, aby zezwoliła jej usiąść na chwilkę obok siebie.Ulokowawszy się na miękkich poduszkach, aż zapiszczała z uciechy, Karol pomógł siostrze przy wysiadaniu.Hanka twierdziła później, że był to najwspanialszy moment w jej życiu, kiedy siedziała tak sobie wygodnie w eleganckim aucie.Waleria i Fred mieli już odjeżdżać, gdy dwaj lokaje przynieśli właśnie kufer z rzeczami dla panny Hartmann.Wala obdarowała ją bardzo hojnie.Nie musiała zresztą oszczędzać, albowiem dziadek wyznaczył jej pokaźną sumę miesięczną na “drobne wydatki”.- Weź również kufer, żebyś miała gdzie trzymać sukienki - zawołała na odjezdnym Waleria.Hanka, dumna niczym paw, udała się wraz z lokajami, dźwigającymi kufer, do swego pokoiku na poddaszu, którego nie musiała już z nikim dzielić.***Tymczasem Henryk pojechał do majątku barona von Hallera, aby powitać jego żonę i córkę, które wróciły z kuracji w Kissingen.Po długich namowach udało mu się skłonić Kitty do spaceru po parku we dwoje.- Jakże się pani bawiła w Kissingen, panno Klaro?- Bardzo dobrze.- Pewno otaczał panią rój wielbicieli?Kitty zerknęła na niego spod oka.Serce jej uderzało prędko i mocno, mimo to odpowiedziała oschle jak zazwyczaj:- Owszem, było ich mnóstwo.- I żaden nie znalazł łaski w oczach pani?Kitty wyniośle uniosła głowę.Co też sobie myśli ten Henryk? Może przypuszcza, że ona tylko czeka na to, aby raczył jej się oświadczyć? O, nie! Kitty już go nauczy rozumu i pokory!- Nie zdecydowałam się jeszcze, któremu z nich przyznam palmę pierwszeństwa.Mimo iż Henryk znał ją dobrze i właściwie wiedział, że udaje, to jednak z trudem opanował wzburzenie.Odparł na pozór spokojnie:- Życzę szczęścia, panno Kitty! Spodziewam się, że dokona pani dobrego wyboru.A gdyby przypadkiem usłyszała gdzieś pani, że obecnie w zamku mieszka pewna śliczna panienka, proszę uwierzyć, bo to szczera prawda.Zresztą przy okazji pozna pani osobiście tę uroczą istotę, która już niebawem będzie się nazywała von Waldheim.Kitty przystanęła nagle z niemal pobielałą twarzyczką.W jej oczach odmalowało się tyle autentycznego smutku, rozżalenia i bólu, że Henryk zrezygnował z dalszego eksperymentowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]