[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CzuÅ‚em siÄ™ rzeÅ›ko i Å›wieżo, ważyÅ‚em dwa kilo mniej i byÅ‚em gotowy do wyjazdu do miasta.Dziadek zdecydowaÅ‚, że zrobi tylko jeden kurs.OznaczaÅ‚o to, że babcia i mama bÄ™dÄ… musiaÅ‚y jechać w szoferce, a tata i ja na skrzyni, z dziesiÄ™cioma Meksykanami.Åšcisk Meksykanom nie przeszkadzaÅ‚, za to mnie bardzo irytowaÅ‚.OdjeżdżajÄ…c, obserwowaÅ‚em Spruillów, którzy w poÅ›piechu wyrywali koÅ‚ki z ziemi i luzowali sznury, żeby uwolnić cię¿arówkÄ™ spod zadaszenia.Pracowali wszyscy oprócz Hanka, który jadÅ‚ coÅ› w cieniu.Å»eby nie zadusiÅ‚ nas buchajÄ…cy spod bÅ‚otników pyÅ‚, Dziadzio jechaÅ‚ z prÄ™dkoÅ›ciÄ… niecaÅ‚ych oÅ›miu kilometrów na godzinÄ™.ChciaÅ‚ dobrze, lecz na niewiele siÄ™ to zdaÅ‚o.ByÅ‚o nam gorÄ…co i duszno.Sobotnie kÄ…piele należaÅ‚y w Arkansas do tradycji.W Meksyku najwyraźniej nie.Niektóre rodziny przyjeżdżaÅ‚y do miasta już w poÅ‚udnie.Dziadek uważaÅ‚, że sobotnia rozpusta to grzech, dlatego nasza rodzina nie spieszyÅ‚a siÄ™ zbytnio z wyjazdem.ZimÄ… Dziadzio groziÅ‚ nawet, że bÄ™dziemy jeździć do Black Oak tylko w niedzieÂlÄ™, na nabożeÅ„stwo.Mama mówiÅ‚a, że kiedyÅ› nie jeździÅ‚ tam przez caÅ‚y miesiÄ…c, że zbojkotowaÅ‚ nawet koÅ›ciół, ponieważ kaznodzieja czymÅ› go obraziÅ‚.Dziadka Å‚atwo byÅ‚o obrazić.Ale i tak mieliÅ›my szczęście.Wielu poÅ‚owników w ogóle nie opuszczaÅ‚o farmy.Nie mieli pieniÄ™dzy na jedzenie ze sklepu i nie mieli samochodu, żeby dojechać do miasta.Byli też dzierżawcy tacy jak my i wÅ‚aÅ›ciciele ziemscy, którzy jeździli do Black Oak bardzo rzadko.Babcia mówiÅ‚a, że pan Clovis z Caraway nie byÅ‚ w mieÅ›cie od czternastu lat, a w koÅ›ciele od pierwszej wojny Å›wiatowej.SÅ‚yszaÅ‚em, jak ludzie modlili siÄ™ za niego podczas nabożeÅ„stwa.UwielbiaÅ‚em zatÅ‚oczone jezdnie, tÅ‚umy ludzi na chodnikach i niepewność, kogo siÄ™ zaraz spotka.PodobaÅ‚y mi siÄ™ grupki Meksykanów, którzy, jedzÄ…c lody w cieniu drzew, gÅ‚oÅ›nÄ… i peÅ‚nÄ… temperamentu hiszpaÅ„szczyznÄ… witali siÄ™ ze swoimi ziomkami z innych farm.PodobaÅ‚y mi siÄ™ tÅ‚umy obcych, ludzi ze wzgórz, którzy zaÅ‚atwiwszy swoje sprawy, szybko wyjeżÂdżali.Dziadek mówiÅ‚, że kiedy przed pierwszÄ… wojnÄ… byÅ‚ w St.Louis, widziaÅ‚ tam pół miliona ludzi, i że zabÅ‚Ä…dziÅ‚, idÄ…c ulicÄ….WiedziaÅ‚em, że mnie nigdy siÄ™ to nie przydarzy.Kiedy bÄ™dÄ™ szedÅ‚ ulicÄ… w St.Louis, wszyscy bÄ™dÄ… mi siÄ™ kÅ‚aniać.Mama i babcia zabraÅ‚y mnie do sklepu Popa i Pearl.DziaÂdzio i tata poszli do spółdzielni, ponieważ w soboty chodzili tam wszyscy farmerzy.Nie mogÅ‚em ustalić, co tam wÅ‚aÅ›ciwie robiÄ…, poza narzekaniem na ceny i martwieniem siÄ™ o pogodÄ™.Pearl staÅ‚a przy kasie.- DzieÅ„ dobry - powiedziaÅ‚em, przebiwszy siÄ™ przez tÅ‚um; w sklepie byÅ‚o peÅ‚no kobiet i Meksykanów.- Witaj, Luke - odrzekÅ‚a, puszczajÄ…c do mnie oko.- Jak tam baweÅ‚na? - To pytanie sÅ‚yszaÅ‚o siÄ™ teraz co krok.- Nieźle - odparÅ‚em, jakbym zebraÅ‚ co najmniej tonÄ™.Kupienie dwóch kilogramów mÄ…ki, kilograma cukru, kiloÂgrama kawy, butelki octu, pół kilograma soli i dwóch kawaÅ‚Âków mydÅ‚a zajęło babci i mamie równo godzinÄ™.PrzejÅ›cia miÄ™dzy półkami byÅ‚y zatÅ‚oczone kobietami, którym bardziej zależaÅ‚o na wymianie pozdrowieÅ„ niż na kupnie jedzenia.RozmawiaÅ‚y o swoich ogródkach, o pogodzie, o niedzielnym kazaniu, o tym, kto na pewno bÄ™dzie miaÅ‚ dziecko, a kto je mieć może.PaplaÅ‚y o pogrzebach i Å›lubach.O wszystkim, tylko nie o KardynaÅ‚ach.Moim jedynym zadaniem w mieÅ›cie byÅ‚o odnoszenie zaÂkupów do samochodu.Kiedy siÄ™ z tym uporaÅ‚em, mogÅ‚em chodzić bez opieki po Main Street i po okolicznych uliczkach.W tÅ‚umie leniwie idÄ…cych ludzi zawÄ™drowaÅ‚em na północny kraniec Black Oak, mijajÄ…c po drodze spółdzielniÄ™, aptekÄ™, sklep żelazny i herbaciarniÄ™.Na chodnikach staÅ‚y grupki plotkujÄ…cych ludzi.Telefonów byÅ‚o u nas maÅ‚o, telewizorów ledwie kilka w hrabstwie, dlatego sobotÄ™ przeznaczano na wymianÄ™ i uzupeÅ‚nienie najÅ›wieższych wiadomoÅ›ci.SpotkaÅ‚em mojego kumpla, Dewayne’a Pintera, który próÂbowaÅ‚ namówić matkÄ™, żeby puÅ›ciÅ‚a go bez opieki.Dewayne byÅ‚ rok starszy ode mnie, ale nie zdaÅ‚ do trzeciej klasy.Ojciec pozwalaÅ‚ mu jeździć traktorem po farmie, dlatego Dewayne miaÅ‚ najwyższy status wÅ›ród wszystkich drugoklasistów w naÂszej szkole.Pinterowie byli baptystami i kibicowali KardynaÅ‚om, mimo to dziadek ich nie lubiÅ‚.Nie wiem dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]