[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet Sipsey się z niejnabijała.Na widok Idgie mówiła:  Chyba opiła się lubczyku.Zwietnie się bawiliśmy tamtego lata.Ruth, która trzymała się nieco na dystans, naj-pierw nauczyła się wygłupiać i grać w różne gry.A niedługo potem, kiedy Essie Ruegrała na pianinie, przyłączała się do naszych śpiewów.Wszyscy byliśmy szczęśliwi, alektóregoś popołudnia mama mi powiedziała, że boi się, co się stanie, kiedy skończy sięlato i Ruth wróci do domu.59 WHISTLE STOP, ALABAMA18 lipca 1924Ruth była w Whistle Stop już od jakichś dwóch miesięcy, kiedy któregoś sobotniegoranka, o szóstej, ktoś zapukał w okno jej sypialni.Ruth otworzyła oczy i zobaczyła, że toIdgie siedzi na mydleńcu i macha, żeby jej otworzyć okno.Ruth wstała, na wpół śpiąc. Po co tak wcześnie wstałaś? Obiecałaś, że dziś pojedziemy na piknik. Wiem, ale musimy tak wcześnie? Jest sobota. Proszę.Obiecałaś.Jeżeli natychmiast nie wyjdziesz, zeskoczę z dachu i się zabiję.I co wtedy zrobisz?Ruth się roześmiała. No, a co z Patsy Ruth, Mildred i Essie Rue? Nie jadą z nami? Nie. Nie uważasz, że powinnyśmy je o to spytać? Nie.Proszę, chcę cię mieć dla siebie.Proszę.Chcę ci coś pokazać. Idgie, nie chcę zranić ich uczuć. Och, nie zranisz niczyich uczuć.One zresztą i tak nie chcą jechać.Już je pytałam.Wolą zostać w domu, na wypadek gdyby mieli wpaść ci ich głupi chłopcy. Jesteś pewna? Jasne, że tak  skłamała. A co z Ninny i Julianem? Powiedzieli, że mają dziś coś do załatwienia.Daj spokój, Ruth, Sipsey już przygo-towała dla nas lunch, tylko dla nas obu.Jeżeli nie pójdziesz, zeskoczę, a wtedy będzieszmiała mnie na sumieniu.Będę leżeć w zimnym grobie, a ty pożałujesz, że nie pojecha-60 łaś na ten jeden głupi piknik. No, dobrze.Ale chociaż daj mi się ubrać. Pośpiesz się! Nie strój się, wychodz.Czekam w samochodzie. Jedziemy samochodem? Jasne.Dlaczego nie? Zwietnie.Idgie zapomniała nadmienić, że o piątej rano wkradła się do pokoju Juliana i wyjęłamu z kieszeni w spodniach kluczyki do jego Modelu T, i że niesłychanie istotne jest, bywyjechały, zanim Julian się obudzi.Pojechały w miejsce, które Idgie odkryła parę lat temu, przy jeziorze Double Springs,gdzie był wodospad wpadający do krystalicznie czystego strumienia pełnego prześlicz-nych brązowych i szarych kamieni, okrągłych i gładkich jak jajka.Idgie rozłożyła koci przyniosła z samochodu koszyk.Zachowywała się bardzo tajemniczo. Ruth, jeżeli ci coś pokażę, to czy przysięgniesz, że nikomu o tym nie powiesz? odezwała się w końcu. Co mi pokażesz? Co to jest? Przyrzekasz? Nie wygadasz się? Przyrzekam.Co to takiego? Pokażę ci.Idgie sięgnęła do koszyka, wyjęła pusty słoik i powiedziała: Chodzmy.I zagłębiły się jakieś pół kilometra w las. Jest!  Idgie wskazała na drzewo. Co to? Ten wielki dąb. Aha.Idgie wzięła Ruth za rękę i odprowadziła ją jakieś trzydzieści metrów od drzewa. A teraz, Ruth, zostań tutaj i nie ruszaj się, choćby nie wiadomo co. Co ty chcesz zrobić? Nieważne.Po prostu mnie obserwuj, dobrze? I bądz cicho.Nie rób żadnego ha-łasu.Idgie, która była boso, ruszyła w stronę wielkiego dębu i w połowie drogi zatrzyma-ła się, by sprawdzić, czy Ruth patrzy.Kiedy była jakieś trzy metry od drzewa, znowu sięupewniła, czy Ruth patrzy.I wtedy zrobiła coś zdumiewającego.Bardzo powoli, cichomrucząc, podeszła na palcach do drzewa i włożyła rękę ze słoikiem do dziupli w samymśrodku pnia.Nagle Ruth usłyszała jakieś bzyczenie i w jednej chwili niebo poczerniało,gdy z dziupli wyfrunęła horda rozwścieczonych pszczół.W ciągu paru sekund Idgie odstóp do głów pokryła się tysiącami pszczół.Po minucie ostrożnie wyjęła rękę z dziupli61 i powoli ruszyła z powrotem do Ruth, wciąż mrucząc.Kiedy wróciła na miejsce, niemalwszystkie pszczoły odleciały i czarna postać przemieniła się w Idgie, szczerzącą zęby oducha do ucha, ze słoikiem dzikiego miodu w ręce.Podała go Ruth. Proszę, madame, to dla pani.Ruth, która przestraszyła się nie na żarty, osunęła się na ziemię i wybuchnęła pła-czem. Myślałam, że nie żyjesz! Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś umrzeć! Och, nie płacz.Przepraszam.Nie chcesz miodu? Przyniosłam go tylko dla ciebie.proszę, nie płacz.Wszystko jest w porządku, często to robię.Jeszcze nigdy mnie nie użą-dliły.Poważnie.Pomogę ci wstać, cała się ubrudziłaś.Podała Ruth starą, niebieską chustkę, którą miała w kieszeni kombinezonu.Ruthwciąż jeszcze była roztrzęsiona, ale wstała, wytarła nos i otrzepała sobie sukienkę.Idgie chciała ją jakoś rozweselić. Ruth, zrobiłam to tylko dla ciebie.Nikt oprócz ciebie nie wie, że potrafię to robić.Chciałam tylko, żebyśmy miały wspólną tajemnicę, to wszystko.Ruth nic nie odpowiedziała. Przepraszam, Ruth, proszę, nie wściekaj się na mnie. Wściekać się na ciebie?  Ruth otoczyła Idgie ramieniem i powiedziała:  Och,Idgie przecież ja się na ciebie nie wściekam.Po prostu nie wiem, co bym zrobiła, gdybycoś ci się stało.Naprawdę nie wiem.Serce Idgie zaczęło tak walić, że o mało co się nie przewróciła.Kiedy już zjadły kur-czaka, sałatkę ziemniaczaną, wszystkie herbatniki i większość miodu, Ruth oparła sięo drzewo, a Idgie położyła głowę na jej kolanach. Wiesz, Ruth, dla ciebie mogłabym zabić.Gdyby ktoś cię skrzywdził, bez namysłubym go zabiła. Och, Idgie, to straszne, co mówisz. Nie, nieprawda.Wolałabym zabić z miłości niż z nienawiści.A ty? Ja uważam, że w ogóle nie wolno zabijać. No dobrze, to w takim razie mogłabym dla ciebie umrzeć.Nie wydaje ci się, żemożna umrzeć z miłości? Nie. Biblia mówi, że Jezus Chrystus umarł z miłości. To co innego. Wcale nie.Mogłabym umrzeć w tej chwili i w ogóle bym tego nie żałowała.Była-bym trupem z uśmiechem na twarzy. Nie wygłupiaj się. Dziś mogłam umrzeć, prawda?Ruth wzięła ją za rękę i uśmiechnęła się.62  Moja Idgie jest zaklinaczem pszczół. Naprawdę? Naprawdę.Słyszałam, że są ludzie, którzy potrafią to robić, ale do dzisiaj nikogotakiego nie znałam. Czy to coś złego? Nieeee.To cudowne.Nie wiedziałaś? Nie, myślałam, że zwariowałam, czy coś. Skąd, jesteś cudowna.Ruth pochyliła się i szepnęła jej do ucha: Idgie �readgoode, jesteś starym zaklinaczem pszczół, ot co.Idgie uśmiechnęła się do niej i spojrzała na czyste, błękitne niebo, które odbijało sięw jej oczach i poczuła się tak szczęśliwa, jak każdy, kto się zakochał latem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl