[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, nigdy tego nie robiłem.Chłopak obrzucił go dziwnym spojrzeniem, a potem uśmiechnął się.- Już wiem, jesteś jednym z Wakefieldów.Cześć, nazywam się Brian Walsh.Jestem z Wisconsin.Moi rodzice będą tutaj zakładać uniwersytet.Patrick, od chwili gdy przyszedł tutaj razem z Katie, nie zamienił z nikim ani słowa.Z przyjemnością uścisnął dłoń Briana i rozmawiał z nim przez kilka minut.Gdy jego rodzinę wybrano do zasiedlenia kolonii Lowell, Brian był na trzecim roku informatyki.Miał dwadzieścia lat, był jedynakiem.Niezwykle ciekawiły go doświadczenia Patricka.- Powiedz czy ten Punkt Węzłowy naprawdę istnieje? A może to jeszcze jedna bujda ISA?- On istnieje - odparł Patrick zapominając, że nie powinien o tym rozmawiać.- Ojciec mówi, że tam jest coś w rodzaju stacji obserwacyjnej Obcych.Brian roześmiał się.- Więc w pobliżu Syriusza znajduje się olbrzymia, trójkątna staqa Obcych, której celem jest obserwacja przedstawicieli innych gatunków? To najbardziej fantastyczna historia, jaką słyszałem.Prawdę mówiąc trudno było uwierzyć w większość tego, co mówiła twoja matka podczas wykładu.Muszę jednak przyznać, że nasza kolonia i bioty czynią jej historię bardziej wiarygodną.- Wszystko, co powiedziała matka, jest prawdą - rzekł Patrick.- Ale najbardziej niesamowitych historii nie opowiedziała.Rozmawiała na przykład ze stworzeniem przypominającym węgorza, który miał na sobie płaszcz i mówił wypuszczając bąbelki, a poza tym.- Rozmawiała z węgorzem? - spytał z zainteresowaniem Brian.- Skąd wiedziała, co mówił?Patrick spojrzał na zegarek.- Wybacz, Brianie - powiedział nagle - ale przyszedłem tutaj z siostrą i właśnie mieliśmy wracać do.- Czy to ta w czerwonej mini, z wielkim dekoltem?Patrick skinął głową.Brian objął ramieniem swojego nowego kumpla.- Dam ci dobrą radę - powiedział.- Ktoś powinien z nią pogadać.Zachowuje się tak, że ludzie myślą, że ma ochotę pójść do łóżka z każdym.- Ale to przecież tylko Katie - bronił się Patrick.- Ona nigdy nie była wśród obcych, zna tylko naszą rodzinę.- Przepraszam, mniejsza z tym - rzekł Brian chłodno.- W zasadzie to nie moja sprawa.Może wpadniesz do mnie kiedyś? Fajnie się z tobą rozmawiało.Patrick pożegnał się z Brianem i ruszył do drzwi.Gdzie jest Katie? Dlaczego nie wróciła do sali gimnastycznej?Już po chwili usłyszał jej głośny śmiech.Stała przy boisku z trzema chłopakami, jednym z nich był Olaf Larsen.Palili papierosy, pili piwo i zaśmiewali się.- A jaka jest twoja ulubiona pozycja? - spytał mężczyzna z wąsami.- Wolę być na górze - śmiała się Katie pijąc wprost z butelki - bo wtedy mam nad wszystkim kontrolę.- To brzmi interesująco - odparł mężczyzna o imieniu Andrew i położył otwartą dłoń na jej pośladku.Katie odepchnęła jego rękę i się roześmiała.Po chwili dostrzegła Patricka.- Chodź do nas, niemowlaczku! - zawołała.- Świństwo, które pijemy, to dynamit!Patrick podszedł bliżej, trójka mężczyzn odsunęła się nieco od Katie.Choć był chudy i miał słabo rozwinięte mięśnie, jego wzrost robił duże wrażenie.- Idę do domu, Katie - rzekł Patrick potrząsając głową na znak, że nie chce się napić.- Myślę, że powinnaś pójść ze mną.- Wiesz co, Larsen, zdaje się, że nasza laseczka przyprowadziła ze sobą przyzwoitkę.- roześmiał się sarkastycznie Andrew.W oczach Katie pojawił się gniew.Dopiła zawartość butelki, podała ją Olafowi i pocałowała Andrewa w usta, przytulając się do niego całym ciałem.Patrick był tym zawstydzony.Olaf i trzeci mężczyzna zaczęli gwizdać i bić brawo widząc, że Andrew odwzajemnia namiętny pocałunek.- No, to chodźmy - powiedziała po dłuższej chwili Katie, wciąż wpatrując się mężczyznę, którego pocałowała.- Myślę, że na dziś wystarczy.12.Eponine wyjrzała przez okno.Stok był łagodny.Wymienniki gazu pokrywały go gęstą siatką sprawiając, że ziemia pod spodem była prawie niewidoczna.- Co o tym myślisz, Ep? - spytała Kimberly.- Tutaj wcale nie jest brzydko.A kiedy posadzą las, za oknem będziemy miały drzewa, trawę, a może nawet parę sikorek.To zawsze coś.- A boja wiem.- odparła w zamyśleniu Eponine.- Jest trochę mniejsze niż to, które tak spodobało mi się w Positano.Poza tym mam wątpliwości, czy należy mieszkać w Hakone.Nie wiedziałam, że będzie tu tylu żółtków.- Moja droga, nie możemy tego odwlekać w nieskończoność.Mówiłam ci wczoraj, że musimy wybrać inne mieszkania na wszelki wypadek.W Positano chciało zamieszkać siedem par, a były tylko cztery apartamenty.Po prostu nie miałyśmy szczęścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]