[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wicehrabia nie po-trafił się na nie zdobyć, równie niezdolny do tych jakichś niezbędnych zabiegów,przecięcia kamienia, sprzedaży, konszachtów z jubilerami oraz innych wysiłków.W tym wszystkim nie miał pieniędzy, grzązł w długach, na rodzinę nie miał jużco liczyć, i całymi tygodniami obijał się po ostatniej, okrojonej posiadłości, gdzieojciec z matką, obydwoje mocno wiekowi, wegetowali w resztkach zrujnowane-go zameczku.Dochód z tych pozostałości po przodkach wystarczał zaledwie nanędzne utrzymanie, a diament świecił własnym blaskiem i kusił, ostrzegając zara-zem przed nierozważną lekkomyślnością.Wicehrabia zatem w pierwszym rzędziezwalczył w sobie lekkomyślność.Cały paryski wielki świat, a także półświatek, najpierw się zdziwił, potemnie uwierzył, a wreszcie pogodził się z tą osobliwą odmianą dotychczasowegoognistego galanta.Poszła fama, że wicehrabia musi się bogato ożenić i stąd na-60 gły zwrot ku moralności, chociaż liczne młodsze i starsze damy chętnie by gozaakceptowały nawet bez żadnych dodatkowych cnót.Dwadzieścia lat wcześniej ośmioletni wówczas wicehrabia został przedsta-wiony młodemu hrabiemu Dębskiemu przez własnego ojca, który wprowadzałw życie paryskie polskiego arystokratę, i teraz odnowienie znajomości przyszłobez trudu.Dostęp do Klementyny był otwarty.Klementyna, wychowana w kraju o skomplikowanej sytuacji politycznej,z jednej strony pełna surowych zasad, podbudowanych nieugiętym patriotyzmem,z drugiej tryskała życiem i energią, chciwa wrażeń, wytchnienia po rozmaitychokropnościach, beztroski i zabawy.Nie miała zadatków na matronę i cierpiętnicę,wręcz przeciwnie.Fakt, że osobiście, przekradając się konno i pieszo wśród lasówi ugorów, donosiła powstańcom pożywienie i nawet opatrywała rany, wcale niedobił jej nieodwracalnie, a upadek powstania nie pozbawił optymizmu.Wszyst-ko to razem stanowiło acz dość ponurą, to jednak wspaniałą przygodę i nauczyłoją korzystać z każdej chwili radości i ulgi, regenerować siły dla zniesienia na-stępnych nieszczęść i wierzyć niezłomnie w tak zwane lepsze jutro.Należała dokobiet, stanowiących czyste błogosławieństwo dla całego rodzaju męskiego, we-wnętrznie zaś była starsza niż wskazywał jej wiek.Zwieżo minione wydarzeniahistoryczne obdarzyły ją dojrzałością umysłu i charakteru.I do tego była naprawdę piękna.Wicehrabia na jej punkcie oszalał do tego stopnia, że prawie zapomniał o dia-mencie.Klementyna, w nieco wolniejszym tempie, odpowiedziała mu wzajemno-ścią.Na oko podobał jej się od razu, rozejrzawszy się zaś wokół siebie, doceniłazdumiewająco moralny tryb życia młodego człowieka, o którym krążyły obecniekąśliwe opinie, jakoby pokutował za wcześniejsze grzechy.Skoro pokutował, tojuż niezle, szczególnie że poddał się tej pokucie sam z siebie, dobrowolnie, bezniczyjego nacisku.Jedną miał tylko wadę nieuleczalną, mianowicie nie był boga-ty.Pochodził ze zrujnowanej rodziny, nie posiadał prawie żadnego dochodu i nieczekał na niego żaden spadek.Pod tym względem prezentował się beznadziejnie.Ubóstwem wielbiciela Klementyna nie przejęła się zbytnio.Co oznacza, wie-działa dokładnie, dość się naoglądała w kraju rodzin zrujnowanych.Znała takich,którzy poddali się rezygnacji i podupadli doszczętnie, i takich, którzy umieli siępodzwignąć, sama nie zagrożona żadną nędzą wyłącznie dzięki gdańskiej babce.Wpadły jej nawet w ucho jakieś rozmowy o funduszach lokowanych w Anglii,zabezpieczonych przed wszelkimi kataklizmami.Na wszelki wypadek jednakże odbyła rozmowę z ojcem. Mój tatku  rzekła przy śniadaniu, spożywanym sam na sam, we dwoje. Czy my jesteśmy bogaci?Hrabia Dębski, po wydarzeniach powstańczych pełen uznania, a nawet sza-cunku, dla własnej córki, zastanowił się. To zależy  odparł. Ogólnie, jako rodzina, raczej tak.Ale pozostał nam61 tylko majątek babci, bo moje przepadło.No i ty masz Zarzecze po matce.Dałobysię z tego wyżyć. A gdyby nagle potrzebne nam były pieniądze, dużo pieniędzy, to co? A cóż ty, moje dziecko, nagle zrobiłaś się taką finansistką? Zaraz tatce powiem, ale najpierw niech tatko odpowie.Gdyby nam byłypotrzebne. Dużo pieniędzy to ile, według ciebie? Nie wiem.Milion franków.Albo dwa miliony. Dwa miliony franków, chciałabyś, żeby ci tu położyć na stole? To nie dzi-siaj.Najprędzej jutro, a może nawet pojutrze.Musiałyby nadejść przez Gdański Londyn.Nadwerężyłoby nas nieco, ale rzecz jest możliwa.Dlaczego pytasz? Powiem tatce prawdę.Hrabia łypnął okiem na córkę, nieco zaskoczony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl