X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oh! jakże sen ich twardy! Niecierpliwość radzi,%7łe szabla jednym cięciem przez próg przeprowadzi -Lecz tę gwałtowną radę musiał on odrzucić;Wnosić jej niespokojność, żeby swoją skrócić?Raczej niech w jego piersiach burz kończy się droga,Byleby nigdy do niej nie doszła ich trwoga!Jeszcze stukał - lecz słabiej - bo już w serca niebieRosło anielskie czucie, zapomnienie siebie;I wolnym odszedł krokiem - nieraz wpośrzód ciszyZatrzymując się nagle - czy kogo nie słyszy?Spojrzał na księżyc w pełni - co jego postawęW czarnych, olbrzymich kształtach obalał na trawę -Jak słodko i spokojnie bieg swój jasny toczy!Ah! bo na swoje słońce ma zwrócone oczy!Uchylił rycerz głowę; widzieć mu się marzyJakby szyderski uśmiech w tej pyzatej twarzy.I tak dumając smutnie lub nie myśląc wcale,W odmęcie sprzecznych uczuć, gdzie trwogi i żale,Miłość, wspomnienia, szczęście, wszystko w zawieszeniu,Błąkał się koło domu śpiącego w milczeniu -Co cichy, głuchy, martwy i skarb drogi mieści,Jak te zaklęte zamki arabskich powieści.Lecz cóż to? Już w zupełnej nadziei utracie,Postrzega ruch nareszcie - w sypialnej komnacieWidzi otwarte okno - i lekka zasłona,Co tam nocnym tułaczom na straż rozwieszonaZ nieśmiałego wietrzyka płochliwie urąga,50 Wypycha go z pokoju i znowu go wciąga.O! jaki luby ogień zbiegł rycerza żyły!A wszystkie blaski szczęścia do lic pośpieszyły;Jak tu szalonym myślom stawić się oporem?Trzeba być cnót najczystszych lub kamieni wzorem;Nie był jednym ni drugim - umiał walczyć w boju -Kochać - być wiernym - wdzięcznym - już Wacław w pokoju.XVINa nierozsłanym łożu, w żałobnej odzieży,Rozciągnięta niewiasta uśpiona tam leży;Ale jej snu twardego Wygoda nie pieści;I jakby nagłą przerwą gwałtownych boleści,Jeszcze w jej sinej twarzy cierpienie zostało,Choć spokojne, bez ruchu, wyprężone ciało;I długie jej warkocze spadały w nieładzie,Nie w takim, w jaki Miłość śpiące wdzięki kładzie;I smutnie się nadęła wysileniem tłusta,Jak by się skarzyć chciała, tylko że jej ustaZcięte silniejszą władzą; a promień księżyca,Co tę posępną postać migając oświ�ca,Tak dziką tkliwość rzucał w przymrużone oczy,Z jaką wizg upiorzycy, gdy kochanka zoczy.To młoda śliczna Maria - rycerz przed nią stoi -Przyniósł jej ziemskie szczęście - i czegoż się boi?To młoda śliczna Maria? oh! jakże zmieniona!Czy już się będzie robak tulić do jej łona?Ale niedługo Wacław stał tam w podziwieniu,Prędko się w nim duch oparł swego ciała drzeniu;51 Schyla się na jej lica, usta do ust łączyI słodycz swego serca rozkosznie w nie sączy. O! moja droga Mario! ty zimna i niema -A dla nas już jest szczęście - echo mówi  nie ma. Mario! kochana Mario! w boju mnie widzieli! -Ojciec mię z tobą spoi - echo mówi  dzieli.Znowu ją pieści - cuci - z miłością stroskaną,Co by się pocieszyła choć westchnień zamianą;Jej głowa nagłym rzutem na piersi mu spadaI w uderzonej zbroi jękiem odpowiada.Krzyczał - szukał ratunku - pusty dom przebiegał -Tylko się marny zapęd po ścianach rozlegał.Wraca - znalazł nadzieję - może czy nie zetrzeMroku z jej czarnych oczów otwarte powietrze?Lecz gdy silne rycerza unosi ją ramię,W jakież okropne ruchy jej kibić się łamie!Nie z tą giętką lotnością, co w dół nie przyciska,Lecz w całym opuszczeniu świeżego zwaliska,Zwieszone ręce, głowa, zdrętwiałe już nogiCzynią z niej przedmiot straszny, jemu jeszcze drogi. Oh! wody! wody! - wołał z przerazliwym wrzaskiem,Ogromne drzwi budynku wywalając z trzaskiem.XVIIW szarej chwastów zarośli lekki ruch się zdaje -Rozsuwają się liście i czapka wystaje -I głowa się podnosi - i stanęło ciało,Co tam w cichym czekaniu ukryte siedziało,Młodego pacholęcia, co na świat płakało.-52 I wzrokiem rozczulonym patrzy się w rycerza,Co jego zwiędłą młodość podziwieniem zmierza;Czy strachu, czy uroku schowane tam siłą,Nie wiem - wyszło z gęstwiny i tak przemówiło: Niech rycerz drzącym sercem nie pragnie tak wody.Bo w niej zgasnął dopiero blask ziemskiej urody;To te obrzydłe maski, w swej zdradnej zabawie,Zliczne łono tej Pani zatopiły w stawie,A kto raz ludzi porzuci,Nigdy już do nich nie wróci.Wszyscy domowi - szlachta, panny, giermki, draby,Pobiegli w pogoń - drudzy po księży i baby;I dom teraz w cichości - lecz nim zorza znijdzie,Mrucząc - kadząc - śpiewając - służba Zmierci przyjdzie --A kto im raz się dostanie,Zawsze już u nich zostanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.