[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ręce - powtórzyłem.Powoli następowała przemiana.Przemia­na, o której marzyła, kiedy zamordowaliśmy jej mistrza i kochanka, Zmiennokształtnego, dawno temu, podczas naszego pierwszego sztur­mu na Dejagore.Pani powiedziała:- Ona umiera.- W jej głosie słychać było konsternację i od­robinę rozczarowania.30.Khatovar:Potem podłożysz ogieńZ góry dobiegł nas krzyk przybierający coraz wyższe tony.Spa­dający z nieznośną powolnością Yoroshk przebił się przez liściasty dach jednego ze schronów.Wrzask ucichł.Kawałki dachu wyleciały w powietrze.Rozkazałem:- Murgen, idź to sprawdź.Kiedy znów spojrzałem na forwalakę, okazało się, że Goblin jest już z nami.Przepchnął się przez tłum i pochylił nad potworem, spo­glądając nań.Ona zdążyła już się do połowy przemienić, nogi i ręce, choć straszliwie poorane bliznami, należały do kobiety.Była na tyle świadoma, że poznała Goblina.Mały człowieczek o żabiej twarzy powiedział:- Próbowaliśmy ci pomóc, ale nam nie pozwoliłaś.Mogliśmy cię uratować, ale zwróciłaś się przeciwko nam.Teraz za to płacisz.Zadrzesz z Kompanią, musisz zapłacić.- Wyciągnął dłoń, sięgając po włócznię Jednookiego.Ludzie podskoczyli ze wszystkich stron.Pół dziesiątki bambu­sowych tub skierowało się w stronę Goblina.Kusze zeskoczyły z ra­mion.Mały czarodziej parę razy otwierał i zamykał usta.Potem wolno cofnął dłoń.Przypuszczam, że słowo wypowiedziane przez Jednookiego na łożu śmierci szybko się rozniosło.Goblin pisnął:- Może nie trzeba było mnie ratować.Pani zareplikowała:- To nie my - ale nie powiedziała nic więcej.Odciągnęła mnie na bok.- On ma coś wspólnego z tym, że Bowalk tak szybko umarła.Zerknąłem za siebie.- Ona jeszcze żyje.- Powinna okazać się znacznie twardsza.- Nawet uwzględniając fetysze i włócznię Jednookiego? Zastanawiała się chwilę.- Może masz rację.Kiedy wreszcie umrze, upewnij się, że ta rzecz nikomu nie wpadnie w ręce.Nie podoba mi się wyraz twarzy Goblina, kiedy na nią patrzy.Wyraz ten jakoś nie chciał zniknąć, trwał niczym przyklejony do jego oblicza, aczkolwiek mały czarodziej nie zdradzał najmniej­szej ochoty zrobienia czegokolwiek, co mogłoby wywołać pewną, szybką i gwałtowaną reakcję.Nadchodził Łabędź ze swoimi ludźmi; czterech mężczyzn niosło zaimprowizowane nosze.Łabędź przytruchtał i rzekł:- Poczekaj tylko, aż zobaczysz, Konował.Nie uwierzysz włas­nym oczom.W tej samej chwili Murgen zawołał o kolejne nosze.A więc drugi Voroshk też przeżył.Łabędź miał całkowitą rację.Dziewczyna na noszach była zu­pełnie niewiarygodna.Może szesnaście lat, blondynka, cudowna ni­czym marzenie wszystkich chłopców.Zapytałem moją żonę:- Najdroższa, to prawda czy iluzja? - Do Łabędzia zaś rzekłem: - Dobra robota, Wierzba.- Skrępował i zakneblował dziewczynę, aby uniemożliwić jej wykonanie większości prostszych czarnoksięskie sztuczek.Pani powiedziała:- Odsuńcie się, ludzie.- Z ubrania dziewczyny niewiele zostało.A na pewno niejeden z chłopców gotów byłby potraktować ją jako zdobycz wojenną, choćby tylko dlatego, że nas zaatakowała Niektórzy identyczną kurację zaaplikowaliby pojmanemu mężczyźnie.Być może byli moimi braćmi, ale to nie czyniło ich ludźmi mniej okrutnymi.Pani nakazała Łabędziowi:- Zabierz Doja z powrotem na to miejsce i przynieście wszystko co do niej należało.Jej ubranie, a zwłaszcza tę rzecz, na której latała.- Do mnie zaś rzekła: - Tak, najdroższy, to jest najczystsza prawda.Wyjąwszy odrobinę makijażu.Już jej nienawidzę.Goblin! Chodź tutaj i stań tak, żebym cię mogła widzieć.Patrzyłem na dziewczynę Yoroshk, nie interesowała mnie jednak jej świeżość i bujność kształtów, tylko blond włosy i blady odcień skóry.Przeczytałem całe Kroniki aż do pierwszego tomu - aczkolwiek, przyznaję, była to tylko kopia, którą dzieliło od czasów oryginału kilka pokoleń - którego pierwsze partie powstały, zanim nasi przodkowie opuścili Khatovar.Ci ludzie nie byli wysocy, biali i nie mieli blond włosów.Może więc Yoroshk stanowili nieszczęście z zew­nątrz, jak Władcy Cienia w moim świecie oraz Hsien?W tym momencie Pani zdjęła swój hełm, aby tym łatwiej pio­runować mnie wzrokiem.Ja zaś zdałem sobie sprawę, że odcień jej skóry również jest śnieżnobiały, choć nie była blondynką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl