[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bors pozdrowił nas skinieniem głowy.Czempion Lancelota był w zbroi, jegotowarzysz zaś miał na sobie szatę chrześcijańskiego księdza.Był to biskup Sansum.Zaskoczyło mnie to, ponieważ przeważnie dokładał wszelkich starań, aby ukryć, poczyjej jest stronie, pomyślałem więc, że Mysi Król musi być pewien zwycięstwa,jeżeli tak otwarcie przyznaje się do współpracy z Lancelotem.Artur spojrzał na niegoz niechęcią, po czym odwrócił się do Borsa. Masz wieści o mojej żonie  powiedział krótko. %7łyje  oznajmił Bors  i jest bezpieczna.Twój syn również.Artur zamknął oczy.Nie potrafił ukryć uczucia ulgi, które go ogarnęło.Przezchwilę nie był w stanie nawet wypowiedzieć słowa. Gdzie oni są?  zapytał, kiedy się opanował. W Pałacu Morskim, pod strażą. Bierzecie do niewoli kobiety?  spytałem pogardliwie. Są pod strażą, Derfel  odpowiedział równie pogardliwie Bors  ponieważdumnoriscy chrześcijanie wyrzynają swoich wrogów.A ci chrześcijanie, panieArturze, nie kochają twojej żony.Mój pan, król Lancelot, wziął twoją żonę i syna podswoją opiekę. W takim razie twój pan, król Lancelot  odezwał się Artur nieco sarkastycznymtonem  może przewiezć ich pod eskortą na północ. Nie. Bors stał z odkrytą głową i gorące słońce wyciskało pot z jego szerokiej,pokrytej bliznami twarzy. Nie?  zapytał groznym tonem Artur. Mam dla ciebie wiadomość, panie  rzekł Bors wyzywająco. A brzmi ona tak:Mój król daje ci prawo życia w Dumnonii razem z twoją żoną.Będziesz traktowany znależnymi ci honorami, ale tylko wtedy, gdy złożysz śluby wierności mojemukrólowi. Przerwał i spojrzał w górę na niebo.Był to jeden z tych pięknych dni,kiedy księżyc dzieli się niebem ze słońcem.Wskazał na księżyc, który powoli zbliżałsię do pełni. Do pełni księżyca musisz stanąć przed moim królem w Caer Cadarn. Wolno ci wziąć ze sobą najwyżej dziesięciu ludzi.Złożysz śluby i będziesz mógł żyćw pokoju w jego królestwie.Splunąłem, aby wyrazić swoją opinię na temat tej propozycji, lecz Artur uniósłdłoń, aby mnie uspokoić. A jeśli tego nie zrobię?Ktoś inny mógłby poczuć się zawstydzony, przynosząc taką wiadomość, Borsjednak nie miał skrupułów. Jeśli tego nie zrobisz, mój król uzna, że jesteś z nim w stanie wojny, a w takimwypadku będzie potrzebował wszystkich włóczników, jakich uda mu się zebrać.Nawet tych, którzy strzegą teraz twojej żony i dziecka. Aby jego chrześcijanie  Artur wskazał głową Sansuma  mogli ich zabić? Zawsze może się ochrzcić!  wtrącił się Mysi Król.Złapał krzyż, który zwisałna jego czarnej szacie. Jeśli się ochrzci, będę mógł zagwarantować jejbezpieczeństwo.Artur spojrzał uważnie na biskupa, a potem z rozmysłem splunął mu prosto wtwarz.Sansum odskoczył w tył.Zauważyłem, że Borsa to rozbawiło, co znaczyło, żeczempiona Lancelota z jego kapelanem nie łączy zbyt wiele ciepłych uczuć.Arturznów spojrzał na Borsa. Opowiedz mi o Mordredzie  zażądał.Bors wyglądał na zdziwionego tym pytaniem. Nie ma nic do opowiadania  rzekł po chwili namysłu. Nie żyje. Widziałeś jego ciało?  zapytał Artur.Bors znów się zawahał, po czym potrząsnął głową. Zabił go ojciec dziewczyny, którą zgwałcił.Poza tym nic nie wiem.Mój królprzybył do Dumnonii, aby uśmierzyć zamieszki, które wybuchły po śmierciMordreda. Przerwał, jak gdyby oczekując, że Artur będzie chciał coś powiedzieć.Ten jednak milczał i Bors spojrzał znów na księżyc. Masz czas do pełni powiedział i odwrócił się. Zaczekaj!  zawołałem, chwytając go za ramię. A ja?Bors patrzył mi prosto w oczy. Co ty?  zapytał pogardliwie. Czy zabójca mojej córki nie żąda ślubów ode mnie? Mój król nic od ciebie nie chce  odparł Bors. W takim razie powiedz mu, że ja chcę coś od niego.Powiedz mu, że chcę duszeDinasa i Lavaine a i wezmę je, choćby miała to być ostatnia rzecz, jakiej dokonam natej ziemi.Bors wzruszył ramionami, jak gdyby ich śmierć była mu obojętna, po czym razjeszcze spojrzał na Artura.  Będziemy czekać w Caer Cadarn, panie  rzekł i odszedł.Sansum został i krzyczał, że Chrystus nadchodzi w chwale i że wszyscy poganie igrzesznicy zostaną zmieceni z powierzchni ziemi, zanim nadejdzie ten szczęśliwydzień.Splunąłem na niego, odwróciłem się i poszedłem za Arturem.Mysi Król nieodstępował nas ani na krok, krzycząc, aż nagle zawołał mnie po imieniu.Zignorowałem go. Derfel!  powtórzył. Ty dziwkarzu! Ty kochanku ladacznicy!  Musiałwiedzieć, że te obelgi każą mi zawrócić do niego z gniewem, a chociaż nie zależałomu na moim gniewie, to chciał przecież zwrócić moją uwagę. Nie miałem nic złegona myśli, panie  wyjaśnił pośpiesznie, kiedy do niego podbiegłem. Muszę z tobąpomówić.Natychmiast. Obejrzał się, aby się upewnić, że Bors go nie usłyszy, poczym raz jeszcze wezwał mnie do wyrażenia skruchy za grzechy, aby Bors pomyślał,że nęka mnie z powodów religijnych. Myślałem, że ty i Artur zginęliście  rzekłcicho. Ty sam zaplanowałeś naszą śmierć.Pobladł ze strachu. Nie, na moją duszę, Derfel, nie! Nie!  Uczynił znak krzyża. Niech aniołowiewyrwą mi język i rzucą go diabłu na pożarcie, jeśli skłamałem.Przysięgam na BogaWszechmogącego, że nic o tym nie wiedziałem. Skłamawszy, rozejrzał się, po czymznów spojrzał na mnie. Dinas i Lavaine pilnują Ginewry w Pałacu Morskim.Pamiętaj, panie, że to ja ci o tym powiedziałem.Uśmiechnąłem się. Nie chciałbyś, aby Bors dowiedział się, że mi to zdradziłeś, nieprawdaż? Nie, panie, błagam! W takim razie to przekona go o twojej niewinności. Wymierzyłem MysiemuKrólowi cios w ucho, który musiał zadzwięczeć w jego głowie niczym wielki dzwonw jego świątyni.Potoczył się po ziemi i leżąc, obrzucił mnie przekleństwami, kiedy odchodziłem.Teraz wiedziałem już, dlaczego Sansum przybył do tej podniebnej twierdzy.MysiKról świetnie rozumiał, że dopóki żyje Artur, panowanie Lancelota jest zagrożone.Nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł pokładać nieograniczonej wiary w opiekunie,który był wrogiem Artura.Sansum, tak jak wcześniej jego żona, starał się, abymzostał jego dłużnikiem. O co chodziło?  zapytał mnie Artur, kiedy go dogoniłem. Powiedział, że Dinas i Lavaine znajdują się w Pałacu Morskim.PilnująGinewry.Artur odchrząknął, potem spojrzał na wiszący nad nami, blady w słonecznymświetle księżyc.  Ile nocy zostało nam do pełni, Derfel? Pięć?  zgadywałem. Sześć? Merlin będzie wiedział. Sześć dni na podjęcie decyzji  powiedział, potem stanął i spojrzał na mnie.Czy odważą się ją zabić? Nie, panie. Miałem nadzieję, że to prawda. Nie odważą się zrobić z ciebieswojego wroga, Chcą, żebyś przyszedł i złożył ten ślub.Wtedy cię zabiją.Potemmogą zabić również ją. Jeśli nie przyjdę, będą ją trzymać.A dopóki ją trzymają, Derfel, dopóty jestembezbronny. Masz miecz, panie, włócznię i tarczę.Nikt nie mógłby powiedzieć, że jesteśbezbronny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl