[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. O Waszej Wysokości mówi się często i wyłącznie z podziwem powiedział.Wszyscy wyrażają się z respektem o waszej potędze, kobiety zaś drżą z rozkoszy,słysząc wasze imię.Ali nie był nieczuły na takie pochlebstwa, w związku z czym dalsza rozmowapotoczyła się w jeszcze bardziej przyjaznym tonie.Gospodarz promieniałżyczliwością i zadowoleniem.Zapytał Byrona, dlaczego ten opuścił ojczyznę w takmłodym wieku. Jak możesz znieść rozłąkę z matką?Stwierdziwszy jednak, że Byron ma problemy ze sformułowaniem odpowiedzi,Pasza zmienił temat, komplementując urodę Byrona. Nawet gdyby moi ludzie nie uprzedzili mnie o twoim przybyciu i nawet gdybyśpodróżował incognito, i tak byłbyś dzisiaj honorowym gościem w moim domu.Widząc twoje małe uszy, kręcone włosy i drobne białe dłonie, bez trudu odgadłbymtwoje szlachetne pochodzenie.Byron zarumienił się i skłonił ponownie.Słowa Paszy sprawiły mu tak wielkąprzyjemność, iż palce jego prawej ręki zacisnęły się odruchowo na niewidocznympiórze, aby je jak najprędzej zapisać.Zwiat na pewno się o tym dowie, pomyślałam.Jednak w Albanii takie komplementy zawsze mają dodatkowy, zmysłowy podtekst.Czy Byron zdaje sobie z tego sprawę? A jeśli tak, to czy podobna myśl wywołuje jegoobrzydzenie, czy raczej podniecenie? Hobhouse nerwowo sięgnął do kołnierzyka,jakby zamierzał go nieco rozluznić. Twój przyjaciel ma prostacką twarz i okropny kapelusz zwrócił się Ali doByrona. Ty jednak mu to wybaczasz.Jak to możliwe? Czyżbyś był posłusznynakazom swojej religii?Hobhouse drgnął i skrzywił się nie tylko dlatego, że spotkała go obelga.Chybauświadomił sobie, iż gospodarz nieco zbyt łaskawym okiem spogląda na jegoprzyjaciela.Byron natomiast był wniebowzięty.Czuł się coraz swobodniej.W pewnejchwili, nie bacząc na etykietę, pochylił się i wskazał na mnie.Oblałam sięrumieńcem.Uświadomiłam sobie, że od chwili kiedy Byron wszedł do komnaty, niewykonałam ani jednego pociągnięcia pędzlem. Kto to jest?Mouchar zmarszczył brwi, dworzanie wstrzymali oddech.Jednak Pasza byłw wyjątkowo pobłażliwym nastroju. Ach, to tylko malarka z Wenecji.A teraz, młodzi panowie, zapraszam was naskromną wieczerzę.Niedawno przybył do nas wenecki kucharz, który podobnopotrafi tworzyć z cukru kwiaty i wieże.Powiecie mi, czy jego umiejętności są warteceny, jaką za niego zapłaciłem, bo jeśli nie, to będę zmuszony podjąć odpowiedniekroki.Na wzmiankę o odpowiednich krokach przez szeregi dworzan przebiegłdreszcz niepokoju.Byron i Hobhouse złożyli Paszy głęboki ukłon i odwrócili się, by odejść.Byrondokuśtykał do drzwi, zatrzymał się i odwrócił, by skłonić się raz jeszcze.Uczynił toodrobinę zbyt prędko, ponieważ stracił równowagę i kto wie, czy zdołałby jąodzyskać, gdyby nie szybka i dyskretna pomoc Hobhouse a.Dopiero wtedyzrozumiałam, że w grę wchodzi coś znacznie poważniejszego niż skręcenie nogipodczas podróży.Ten piękny młody mężczyzna był kaleką.Pasza chyba również sobie to uświadomił, obrzucił bowiem szybkim spojrzeniemnogę Byrona, nie dał jednak niczego po sobie poznać, tylko powiedział gładko: A więc niebawem znów spodziewamy się ujrzeć cię przy naszym boku, drogilordzie.Byron skłonił się głęboko. Nic innego nie sprawi mi równie wielkiej przyjemności odparł, ale mówiąc tesłowa, patrzył wprost na mnie.3El tempo, el culo e i siori ifa guel i vol lori.Czas, tyłki i panowie robią, co chcą.Przysłowie weneckieW jadalni posadzono mnie między Hobhouse em i Byronem, który przed zajęciemmiejsca położył na stole dwa wielkie pistolety i rozejrzał się dokoła.Tak, wszyscy naniego patrzyli.Niewolnicy w turbanach przynosili półmiski i talerze.Upieczone w całościjagnięta spoczywały na łożach z wonnego ryżu, nad potrawkami z mięsa flamingówunosiły się kłęby pary, pieczone i gotowane ryby łypały roziskrzonymi spojrzeniamiszmaragdów wstawionych zamiast oczu.Oczy podawano osobno, nanizane napatyczki i poprzekładane świeżymi ziołami.Były również fantazyjnie poukładanewarzywa faszerowane rodzynkami i mięsem, talerze z czereśniami i białymibrzoskwiniami, na których położono przekrojone na pół owoce namiętności.Doszklanych pucharów nalewano ze srebrnych dzbanów świeżo wyciśnięty sokz granatów.Z ulgą stwierdziłam, że wenecki kucharz przeszedł samego siebie.Wokół saliobnoszono wykonaną całkowicie z cukru miniaturę pałacu Tepeleny.Kiedy mijałaPaszę, ten odłamał jedną z wież, wepchnął ją do ust i począł głośno chrupać.Wszyscy czekali ze wzrokiem wbitym w talerze. Bardzo dobre oznajmił wreszcie i dopiero wtedy pozostali biesiadnicy zabralisię do jedzenia.Byron nie tknął niczego, co pojawiało się na jego złotym talerzu, służbanatychmiast uprzątała nienaruszone specjały, przynosząc na ich miejsce kolejne.Wyglądało to tak, jakby wystawiali na pokuszenie jego kapryśny apetyt.Pasza, najwyrazniej wyczerpany długą konwersacją w obcym języku, siedziałnieco dalej w otoczeniu swych dworzan, od czasu do czasu posyłając w kierunkuByrona zalotny uśmieszek lub kiwając mu ręką.Na szczęście nie zauważył, że Byrongardzi najwykwintniejszymi smakołykami.Hobhouse jadł tylko chleb i najprościejprzyrządzone mięsa.Przez cały czas rozmawiał z Moucharem, który słuchał pilnie,nawet gdy stentorowy głos Anglika umykał w kierunku wielowątkowych dygresjii niezrozumiałych dykteryjek.Jeżeli chodzi o mnie, to byłam zanadto podekscytowana, żeby jeść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]