X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiadają, że dziwnie jest nieostrożny.chodzi po mieście w przebraniu, bez eskorty, jak pierwszy lepszy mieszczanin.Byle łotrzyk;byle złodziej nazbyt krewki może dokonać tego, co zapewni bezpieczeństwo krajowi, przy-szłość tobie, a co ciebie, jako syna, może mierzić w swej bezwzględności.Gdyby jednakuczynił to ktoś obcy, ty miałbyś sumienie czyste.Henryk zadrżał, rozumiejąc doskonale, co miała ona na myśli.Westchnął głośno: To byłoby straszne nieszczęście! Lecz istotnie, ja miałbym sumienie czyste.Uwolnił się z jej uścisku i przeszedł się kilkakrotnie po pokoju, pogrążony w zadumie.Zrozumiała, że waży w tej chwili w duszy doniosłe decyzje.Obserwowała go ukradkiem,ciekawa, czy zdobędzie się na decydujący czyn, czy też, jak Piłat umyje ręce, pozwalając in-nym wykonać to, czego pragnął sam w głębi serca.Wreszcie, powziąwszy najwidoczniej jakąś decyzję, przemówił: Masz rację; nieszczęście, o którym mówiłaś przed chwilą, może się stać każdej chwili,król bowiem jest niezwykle lekkomyślny.Obowiązkiem moim jest uprzedzić go, aby nienarażał się na niebezpieczeństwo.Wyobraz sobie, że chodzi co dzień prawie wieczorem,podobnie jak ja do ciebie, do księcia de Ponthus, którego pałac jest przy ulicy de la Corderie.Powiadano mi, że ulica ta, to prawdziwa jaskinia łotrzyków i zbójów.Zamilkł.Nie miał już nic więcej do powiedzenia.W oczach Nicoli błysnęły krwawe ogniki i zgasły.Wiedziała wszystko, co chciała wie-dzieć.Ostatnie słowa Henryka były wyrokiem śmierci na króla Franciszka I.XXXIIIJESZCZE JEDNA PRZYGODA BRACISZK�W ZAKON-NYCHBracia Teobald i Lubek idąc śladem Montauban a, który sam, jak wiemy już, podążał ci-chaczem za Alicją, spostrzegli Noirville a i jego łuczników.Widzieli ich: Alicja, Montauban,Tyka i Pęcherz, każdy z nich jednak poszedł w swoją drogę, nie zwracając uwagi ani na pre-fekta, ani na jego łuczników.Braciszkom zakonnym jednak przyszła do głowy genialna myśl: Kolego  rzekł nagle Teobald  czy mnie wzrok nie myli, czy też naprawdę widzę hen, wdali pana de Noirville a? To on w rzeczy samej. Niebo nam go zsyła!96  Właśnie chciałem to powiedzieć.Spojrzeli tylko po sobie i zrozumieli się; mogli zawiadomić Noirville a o tym, że Montau-ban jest w pobliżu, a potem pochwycenie go byłoby już rzeczą łatwą, a jeszcze łatwiejsząpodjęcie tysiąca liwrów premii za łotra.Jednym zamachem pomściliby się za swe dawnekrzywdy i napełniliby puste kieszenie.Już, już mieli zbliżyć się do pana de Noirville a, gdy nagle powstrzymała ich od tego za-miaru nowa myśl: A jeśli ten szatan zniknie gdzieś przez ten czas? Co wtedy? Tak jest.co wtedy?Nagle brat Lubek wykrzyknął radośnie: Mam! Mam! Niech jeden z nas idzie do jego ekscelencji wielkiego prefekta, a drugi tym-czasem będzie pilnować ptaszka. Istotnie plan bardzo prosty! Jak mogło mi to nie przyjść do głowy! Który więc z nas pój-dzie do pana de Noirville a? Ty, bracie Teobaldzie  rzekł skromnym głosem brat Lubek  ty jesteś lepszym mówcą niż ja.Stało się według jego woli.Brat Lubek ciągnął w dalszym ciągu za Montauban em.Teobald zaś stanął przed prefektem: Wasza ekscelencjo  rzekł z cyniczną otwartością  czy to prawda, że chcesz pan wybu-lić tysiąc liwrów, które naprowadzi pana i pańskich ludzi na ślad tego łotra Montauban a?Na dzwięk imienia de Montauban, prefekt zatrzymał się i spoglądając na mówiącego po-twierdził: To prawda, mój ojcze.A więc to ty mógłbyś udzielić informacji o infamisie? Mogę zaprowadzić waszą ekscelencję.Mam nadzieję, że otrzymam tysiąc obiecanychliwrów. Gdzie jest przestępca?  zapytał prefekt. Blisko.Brat Lubek pilnuje go, aby nie uszedł waszej ekscelencji.Po tych słowach wska-zał w kierunku placu Greve, a więc w przeciwnym zupełnie kierunku niż Arsenał.Tymcza-sem król przysłał mu wyrazny rozkaz trzymać straż przy Arsenale, nie mogło więc być nawetmowy, o niewykonaniu rozkazu.Zamyślił się wreszcie, znalazł wyjście z trudnej sytuacji.Nagryzmolił parę słów na wo-skowej tabliczce i podając ją Teobaldowi rzekł: Zanieś to, ojcze do pałacu prefektury i wręcz memu adiutantowi.Możesz nim rozporzą-dzać.Jeśli dzięki wam pochwycimy rebelianta, dostaniecie nie tysiąc, lecz tysiąc pięćset liw-rów.Wzrok Teobalda błysnął chciwością, oblizał się jakby w przedsmaku znakomitych potraw, ja-kie będą mogli z Lubkiem spożyć za te pieniądze, spoważniał jednak w tej samej chwili i rzekł: Zanim dojdę do pałacu prefektury i zabiorę ludzi, którzy mogliby go aresztować, nicpońmoże zwiać, a wraz z nim ulotni się nasze tysiąc pięćset liwrów. To prawda  odpowiedział Noirville z niezmąconym spokojem.Odebrał od zakonnika swe pismo, dodał słów parę do poprzedniego rozkazu i wydałTeobaldowi kilka ustnych rozporządzeń, których ten wysłuchał ze skupioną uwagą, potempośpieszył do Lubka, idącego ciągle śladem Montauban a.Tyka i Pęcherz widząc znowu zakonników, którzy teraz przyśpieszyli kroku, stwierdzili, żenie pozbędą się tych nieproszonych sojuszników.Uśmiechnęli się do siebie przyjaznie, pod-kreślając tym uśmiechem konieczność trzymania się mocno  kupy i zaczęli kląć półgłosemupartych klechów, którzy najwyrazniej zamierzali okraść ich z nagrody.Zakonnicy również spoglądali krzywym okiem na  drapichrustów , plączących się im podnogami.97 Nagle Tyka, rzuciwszy okiem na swego pieska, zorientował się, że wierny towarzysz wy-świadczył im bezwiednie niedzwiedzią przysługę swą obecnością; zaczął głaskać go i prze-mawiać do niego łagodnie, namawiając do powrotu do domu.Poczciwy piesek zrozumiał, że na razie rola jego jest skończona i że musi wycofać się zgry, wtulił ogon między nogi i znikł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.