X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co znaczy %7łydzi wstydliwi?%7łydzi, którzy wymawiając przy stole żydowskie słowa,Tościszali głos.To %7łydzi, którzy w czasach ruchu oporu zmienili nazwiskoi którzy po wojnie zachowali to nowe.To ów aptekarz, kuzyn Jacques'a Derridy, którego przywo�łałem w Comedie i który w swych zbyt wykrochmalonych bia�łych kitlach  udawał eleganta", jego synowie zapisani do klubupolo, jego maniera zwracania się do jednej z naszych sąsiadek Pani baronowo'', wydłużając wymowę tych dwóch słów nakilometr.To owe rodziny, w których w wieku piętnastu lat należałomieć pierwszy smoking.To owi %7łydzi, tak dobrze wychowani, że przeciągali strunęswej delikatności tak mocno, że nie mówili lub też nie robili ni�czego, co mogłoby skłonić ich przyjaciół do okazania niewyba�czalnego braku smaku, jakim byłaby jakaś antysemicka uwaga.Ale jest to też, w łonie n zej wł nej rodziny, osoba stano�wiąca archetyp tego wszystkiego, właściwy owej chorobie symp�tom, coś w rodzaju żywego dowodu lub też żywego stygmatuciągłego nawrotu i wszechobecności owego żydowskiego wsty�dzenia się siebie: wspominaliśmy jego przypadek półsłówkami,przywdziewając w tym celu minę pełną niedopowiedzeń.Był tonajstarszy brat mego ojca Armand Levy.Biedny wujek Armand!Nie wiem, do jakiego stopnia jest to prawdą, ale mój ojciecmówił, że w latach 30.wujek działał aktywnie w OgnistymKrzyżu83"83 Ognisty Krzyż - skrajnie prawicowa, kacolicko-nacjonaliscycz�na organizacja francuska działająca w latach 1927-36; rozwiązana w cza�sach rządów Frontu Ludowego. Zarzucał mu, że w czasie wojny  zbijał bąki", zaszyty w ja�.kiejś wsi na głębokiej prowincji w okolicach Cannes, zamiast,tak jak on, walczyć z nazistami.Po wyzwoleniu ożenił się z pewną blondynką o mlecz�nej cerze, Paule de X, która była jego przepustką do Francjidobrze brzmiących nazwisk, i która od nas, jego bratanków,wymagała, byśmy zwracali się do niej per pani.Nie była aniszczególnie piękna, ani też specjalnie interesująca.Mój ojcieczawsze insynuował, że wujek wybrał ją tylko i wyłącznie dla�tego, by dokleić swoje nazwisko do jej nazwiska i, jak tamtenaptekarz, stać się  elegantem".Niepowodzenia zawsze chodzą w parze i, jak mawiałwujek, jego melancholijna żona  nigdy nie dała mu dzieci".Toteż na mocy niepisanego układu  porywał" nas w niektóreniedziele, mego brata i mnie, i zawoził w różne miejsca - doludzi z kręgu lnterallie84, do klubu polo, do Lasku Bulońskie�go.Już samo wspomnienie tych miejsc wzbudzało w moimojcu uśmiech, w którym mieszały się politowanie, lekcewa�żenie, a także, wyrażana jawnie, szczypta niepokoju na myślo  złym wpływie", jaki ten  wstydliwy %7łyd" miał wywrzećna jego dwóch synów.Jeśli po  szkolnej wycieczce" chwaliłem witraże katedryw Chartres, był to wpływ Armanda.Jeśli tylko, zamiast się uczyć, wyraziłem choćby życze�nie pójścia na imprezę niespodziankę do kolegi opatrzonegonazwiskiem z partykułą, był to wpływ Armanda.Jeśli deklamując - samotnie, zamknięty w szopie nanarzędzia w głębi ogrodu - swą własną mowę pogrzebową,nadawałem sobie jakieś rodowe nazwisko, które pachniałomistyką francuskości, to ojciec mógłby przecież dostrzec84 Cercle de !'Union imerall iee - klub towarzyski utworzonyw roku 1917, skupiający elity polityki i biznesu; do jego przewodniczą�cych należeli m.in.marszałek Francji Ferdinand Foch, a także wybitnydyplomata Jules Cambon. w tym wpływ Blocha, postaci z Czasu odnalezione o, którygdo powieści, o jakich marzy, lecz jakich nie napisze, przy�biera pseudonim Jacques de Rozier.Ale nie.To zawsze byławina Armanda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl