[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I oczywiście, że pomoże Randowi.- To są wolne kobiety, Elayne.Nawet gdyby Wieża nie znalazła się w takim chaosie jak teraz, czy byłoby im w smak, gdyby Aes Sedai włóczyły się po Pustko­wiu, żeby je łapać i zabierać do Tar Valon?- Przypuszczam, że masz rację.- Ton Elayne mówił, że jednak nie rozumie kwestii.Ona uważała Wieżę za coś wspaniałego i nie potrafiła pojąć, jak jakaś kobieta mogłaby unikać Aes Sedai.Związana z Białą Wieżą na zawsze, powia­dały, kiedy nakładały ci ten pierścień na palec.I mówiły to serio.A ta głupia dziewczyna w ogóle nie widziała w tym nic dokuczliwego.Kiedy Elayne pomogła już jej się rozebrać, wyciągnęła się na wąskim łóżku w samej bieliźnie, ziewając.To był długi dzień i dziwiło ją, że można się zmęczyć od samego stania, kiedy ktoś, kogo nie widzisz, rzuca w ciebie nożami.Zamknęła oczy, w jej głowie zaczęły dryfować różne błahe myśli.Elayne twierdziła, że ona ćwiczy, kiedy odgrywała idiotkę na oczach Thoma.Nie żeby ten dumny ojciec i ulubiona córka, których role obecnie przyjęli, wyglądali o wiele mądrzej.Może sama mogłaby poćwiczyć, tylko troszeczkę, z Valanem.No, ależ to dopiero było głupie.Oczy mężczyzn potrafią wodzić na ma­nowce - lepiej, by oczy Lana tego nie robiły! - ale ona dobrze wie, co to nieugiętość.Po prostu nie włoży tej sukni.Naprawdę odsłania za dużo.Niejasno usłyszała jeszcze, jak Elayne mówi:- Pamiętaj, byś ją znowu zapytała.I wtedy zmorzył ją sen.Stała przed wozem, była noc.Księżyc wznosił się wysoko, a dryfujące chmury rzucały cienie na obozowisko.Ćwierkały świerszcze i pokrzykiwały nocne ptaki.Błyszczały oczy lwów obserwujących ją z klatek.Niedźwiedzie o białych pyskach za żelaznymi kratami przypominały śpiące kopczyki.Niemniej jednak przy długim szeregu palików nie było koni, obok wozu Clarine i Petry uwiązanych na smyczach psów, zaś przestrzeń, po której w świecie jawy krążyły s'redit, ziała pustką.Pojęła, że tylko dzikie zwierzęta mają tutaj swoje odbicia, ale nieza­leżnie od tego, co twierdziła Seanchanka, trudno było dać wia­rę, że te ogromne, szare stwory przestały być dzikie, bo udo­mowiono je tak dawno temu.Nagle zorientowała się, że ma na sobie tę suknię.Barwy ognistej czerwieni, o wiele za mocno opiętą na biodrach, by mogła zasłużyć na miano przyzwoitej, z kwadratowym dekol­tem, wyciętym tak głęboko, że Nynaeve miała wrażenie, iż zaraz z niego wypadnie.Nie umiała sobie wyobrazić żadnej kobiety, która by coś takiego przywdziała prócz Berelain.Dla Lana mogłaby.Gdyby byli sami.Myślała o Lanie, kiedy od­pływała w sen."Myślałam, nieprawdaż?"W każdym razie nie miała zamiaru dopuścić, by Birgitte zobaczyła ją w czymś takim.Ta kobieta twierdziła, że jest żołnierzem, a im więcej Nynaeve spędzała z nią czasu, tym bardziej do niej docierało, że niektóre z jej opinii - i komen­tarzy - były równie paskudne jak w przypadku dowolnego mężczyzny.Gorsze.Kombinacja Berelain i tawernowego roz­rabiaki.Owe komentarze nie pojawiały się przez cały czas, jednak z pewnością można było ich oczekiwać zawsze, gdy Nynaeve pozwalała sobie na błahe myśli, w wyniku których pojawiała się odziana w coś takiego jak ta suknia.Zmieniła ją na mocną wełnę z Dwu Rzek, ciemną, z prostym szalem, któ­rego nie potrzebowała, z włosami znowu przyzwoicie zaple­cionymi, po czym otworzyła usta, żeby przywołać Birgitte.- Dlaczego się przebrałaś? - spytała kobieta, wycho­dząc z cieni i wspierając się na srebrnym łuku.Złoty warkocz o skomplikowanym splocie miała przerzucony przez ramię, od łuku i strzał odbijało się światło księżyca.- Pamiętam, kie­dyś nosiłam bliźniaczą suknię.Miała tylko przyciągać uwagę, żeby Gaidal mógł się prześlizgnąć.strażnicy faktycznie wy­trzeszczyli oczy jak żaby.ale to było zabawne.Zwłaszcza, że później założyłam ją do tańca z nim.On nienawidzi tańca, ale tak się zawziął, nie chcąc, by jakikolwiek mężczyzna zbli­żył się do mnie, że odtańczył ze mną wszystkie tańce.- Bir­gitte roześmiała się z czułością.- Tamtej nocy wygrałam od niego pięćdziesiąt złotych przy grze w skręta; tak się na mnie gapił, że zupełnie nie zwracał uwagi na swoje płytki.Mężczyźni są osobliwi.Żeby to jeszcze nigdy mnie przedtem nie widział.- Tak to już z nimi bywa - wtrąciła sztywno Nynaeve, otulając ramiona szalem.Zanim jednak zdążyła zadać pytanie, Birgitte powiedziała:- Znalazłam ją.- I wszelka myśl o pytaniu uciekła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl