[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby niepochłonęła mnie zemsta, wiele myślałam też o moich synkach.Próbowałam niekochać ich aż tak bardzo, jak kochałam, gdyż wiedziałam, że połowa dzieci niedożywa wieku trzech lat.Ale każdy dzień z moimi synkami to była przygoda.AniRamzes, ani ja nie mogliśmy się powstrzymać od brania ich na ręce, kiedykończyliśmy pracę w Sali Audiencyjnej.Zmialiśmy się z nowych min, jakie robili,kiedy byli zadowoleni albo zmęczeni, albo zli, albo smutni.W miesiącu Tybi mielijuż własne charaktery, więc kiedy w nocy słyszałam ich płacz, potrafiłam rozróżnićich po głosie.Wstawałam wtedy, a nawet po długim dniu rozpatrywania petycjiRamzes szedł za mną do pokoju Merit. Idz spać mówiłam, ale on chciał czuwać wraz ze mną.Więc brał na ręcePrehira, a ja Amonhera i kołysaliśmy ich w świetle księżyca i uśmiechaliśmy się dosiebie w pogodne jesienne noce. Możesz sobie wyobrazić dzień, kiedy będą dość duzi, by z nami polować? spytał pewnego wieczoru Ramzes.Roześmiałam się. Polować? Merit zapewne nie pozwoli im nawet pływać.Ramzes uśmiechnął się szeroko. To dobra piastunka, prawda?Spojrzałam na zadowoloną twarzyczkę leżącego w moich ramionach Prehira ikiwnęłam głową.Wątpiłam, czy w dzień nasi synowie zauważają naszą nieobecność.Jedli i spali pod nadzorem Merit, która była idealną mawat, pilnującą ich zazdrośniejak lwica. W tym miesiącu Iset uda się do pawilonu porodowego powiedziałRamzes cicho. Zamierzam zabrać armię na północ, nim urodzi. %7łeby pokonać piratów? Tak.I tak sobie pomyślałem, Nefer.może pojedziesz ze mną? Serce za-częło mi bić szybko.Kiedy nic nie powiedziałam, dodał: Jak inaczej przekonaszlud, że kochasz Amona, niż pokazując się u mego boku, kiedy pokonam LudyMorza? Zostaniesz w kabinie otoczona strażnikami.Nie będzie zagrożenia. Tak.Ramzes popatrzył na mnie poprzez mrok. Tak.? Pojadę z tobą.Na północ.na południe.na krańce pustyni.* * *Piętnastego dnia miesiąca Tybi do Ramzesa dotarły i dobre, i złe wieści.Isetzostała zabrana wcześniej do pawilonu porodowego, a na Północnym Morzu piraciLudów Morza zaatakowali kolejny egipski statek, wiozący do Myken oliwę wartąpięć tysięcy debenów.Ramzes odprawił resztę petentów, rozkazując natychmiastopróżnić Salę Audiencyjną.Nawet Woserit i Henuttawy nie mogły go uspokoić. Dziś nic nie możesz zrobić przypomniała mu Henuttawy, ale Ramzes jązignorował. Straże! krzyknął, kiedy wezyrowie zebrali się nerwowo przy schodach napodwyższenie. Wezwijcie Aszę i jego ojca, generała Anhuriego.Sprowadzcierównież generała Kofu! Co chcesz zrobić? spytała Henuttawy. Armia ma wymaszerować zadziesięć dni. Przygotuję jeszcze dziś małą flotyllę i ruszymy, jak tylko Iset urodzi. A jeśli to będzie syn? spytała Henuttawy. Skąd Amon będzie wiedział,że narodził się dziedzic, skoro nie będzie Uczty Urodzinowej?Rahotep rozłożył pytająco ręce, a wezyrowie wymieniali się spojrzeniami,czekając na decyzję Ramzesa. Zostanę na uczcie ustąpił Ramzes. Ale tylko po to, żeby Amon poznałto dziecko.Nie będę siedział w Tebach, kiedy banda złodziei robi z Egiptu głupca.Wzięłam listę, którą przygotował Paser, i odczytałam dobra, jakie Egipt straciłz powodu piratów. Krzewy mirtowe w donicach, trzy złote naszyjniki z Krety, skórzane zbrojez Myken, rydwany pokryte złotem i elektrum, pięćdziesiąt beczek oliwy idwadzieścia beczek wina z Troi.Im szybciej wyruszymy, tym lepiej powiedziałamprzebiegle.Henuttawy i Rahotep spojrzeli na mnie. My? spytała Henuttawy, a jej oczy stały się tak wąskie, że wyglądały jaknamalowane najcieńszym pociągnięciem pędzelka z trzciny. A dokąd to sięwybierasz, księżniczko? Jedzie ze mną powiedział Ramzes stanowczo. Zabierasz matkę swoich synów na wojnę z Ludami Morza? spytałaHenuttawy cicho. Nie nazwałbym tego wojną. Ramzes rzucił na mnie okiem. Raczejbitwą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]