[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Narodziny nowego dnia.Przebudzenie świata na powierzchni, przepełnione nadziejami i marzeniem milionów serc.A także — czego również mam bolesną świadomość, beznadziejną i żmudną pracą wielu innych.W mrocznym świecie mojej spuścizny jako mrocznego elfa nie istnieje coś takiego jak wschód słońca.Nic w pozbawionym światła Underdark nie jest w stanie dorównać pięknu widoku słońca wynurzającego się z wolna ponad wschodnim krańcem horyzontu.Nie ma dnia, nocy ani pór roku.To oczywiste, że duch musi coś utracić w niezmiennym cieple i pośród niezmiennych ciemności.Z całą pewnością w otchłani wiecznego mroku Underdark nie sposób doświadczyć ożywiającego przypływu nadziei — jakkolwiek by się on nie wydawał niedorzeczny, co zdarza się często w owej magicznej chwili, gdy horyzont połyskuje srebraawo, zwiastując nadejście świtu.Gdy ciemność trwa wiecznie, posępny nastrój zmier.niebawem się zatraca, zaś ożywione tajemnice nocy na t wierzchni zostają zastąpione faktycznymi wrogami i nad realnymi niebezpieczeństwami Underdark.Wieczność jest porą roku w Underdark.Na zima jest czasem refleksji, porą rozmyślań o śmiertelne i o tych, którzy odeszli.Jednakże jest to tylko jedna z roku i melancholia nie zakorzenia się zbyt głęboko.Widzia zwierzęta rodzące się wiosną, niedźwiedzie budzące się ze zimowego i ryby uparcie płynące pod prąd na miejsce Widziałem ptaki szybujące z gracją po niebie, pierwszy nowo narodzonego źrebięcia.Zwierzęta z Underdark nie potrafią się cieszyć.Wydaje mi się, że cykle świata na powierzchni są dziej żywe i radosne.Nie panuje tam jeden, nie p< gający zmianom nastrój, ani zbyt beztroski, ani zbyt ^ nury.Wyżyna emocjonalna osiągnięta z nastaniem świt przed wieczornym zniknięciem ognistej kuli za krawęd horyzontu na zachodzie może się przerodzić w gwałtów depresję.I tak jest lepiej.Lęki niechaj należą do nocy, by _„ mógł być pełen słońca, a co za tym idzie, pełen nadzie Płomienie gniewu niechaj zostaną ostudzone przez zim o w śniegi, a następnie zapomniane podczas pierwszego wiosenneg ocieplenia.W niezmiennym Underdark gniew pleni się, póki żąd zemsty nie zostanie zaspokojona.Ta niezmienność wpływa również na religię, która je tak ważna dla mego rodu, mrocznych elfów.Miaste mych narodzin władają kapłanki, a wszyscy pospołu kor się pod rządami okrutnej pajęczej królowej Lloth.Jeż^ chodzi o religię drowów, jest ona jedynie sposobem osiąga-; nią praktycznych korzyści, zdobywania władzy i pomimo! wszelkich ceremonii i rytuałów mój lud jest duchowo mart-| wy.Albowiem uduchowienie to huragan emocji, kontras między nocą a dniem, którego drowy nigdy nie poznają To popadanie w rozpacz i wspinanie się na najwyżs wyżyny.A z im głębszego upadku przychodzi się wydobyć, tym wyższa wydaje się góra.Nie mógłbym wybrać lepszego dnia na opuszczenie Mithril Hali, gdzie ponownie sprawował rządy mój przyjaciel, krasnolud Bruenor Battlehammer.Przez dwa stulecia ojczyzna krasnoluda znajdowała się w rękach złych szarych krasnoludów, duergarów, i ich potężnego wodza, smoka cieni Shimmerglooma.Obecnie smok nie żył, zabity własnoręcznie przez Bruenora, a szare krasnoludy zostały wyparte z krainy.W górach wokół warowni leżał gęsty śnieg, ale przejaśniające się coraz bardziej błękitne niebo było czyste, a gwiazdy wypalały się do końca, póki noc nie wycofała się ustępując miejsca świtowi.Moje wyczucie czasu mnie nie zawiodło, toteż zasiadłem twarzą ku wschodowi na płaskim kamieniu, oczyszczonym przez wiatr ze śniegu, na kilka chwil przed codziennym spektaklem, którego, o co zawsze modlę się w duchu — nie chciałbym nigdy przeoczyć.Nie potrafię opisać mrowienia w piersi i fali uczuć roz-dzierających me serce w tych ostatnich chwilach, nim żółty rąbek słońca Faerunu wyłoni się spoza pałającej linii horyzontu.Wędrowałem po powierzchni od blisko dwóch dekad, ale oglądanie wschodu słońca nigdy mnie nie znudziło.Stało się dla mnie antytezą kłopotliwych chwil w Underdark, symbolem mej ucieczki od pozbawionego światła świata i złych dróg, jakimi podążali moi bliźni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]