[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza bardzo nielicznymi wyjątkami, Gates pragnął zatrudniać ludzi, którzy dopiero co ukończyli studia w zakresie nauk ścisłych, matematyki lub informatyki.Wywiady przeprowadzano z kandydatami zazwyczaj na terenie uczelni, a następnie zabierano ich na krótką wizytę do Microsoftu.Chociaż firma nie najlepiej płaciła, zatrudniała na ogół wszystkich tych, których chciała, a to dzięki możliwościom zakupu akcji i pracy w swobodnej atmosferze.Ingrid Rasch, która była pierwszym dyrektorem Microsoftu do spraw zasobów ludzkich, należąca do grupy nowych menedżerów, zatrudnionych w 1983 r., wspomina: „Początkowo staraliśmy się przyciągnąć ludzi z innych firm.Nigdy jednak nie mogliśmy trafić na ludzi z potrzebnym nam doświadczeniem.W tej sytuacji wróciliśmy do uniwersytetów i do rekrutacji świeżych absolwentów”.Ludzie wyszukiwani przez werbowników musieli mieć wysoki współczynnik inteligencji; musieli też być energiczni i wykazywać się inicjatywą.Podczas wstępnej selekcji przez telefon pracownicy Microsoftu zadawali pytania otwarte: „Prosiliśmy ich o opisanie typowego tygodnia pracy lub typowego dnia.Chcieliśmy wiedzieć, ile godzin potrafią nie spać i co w tym czasie robią.Pytaliśmy, jaki mają stosunek do zamierzeń, których nie udało im się zrealizować.Szukaliśmy takich, którzy odpowiadali: «Po prostu nie mogę tego znieść!» Chcieliśmy usłyszeć jak spędzają czas, a zdecydowanie w ich głosie mówiło nam to, co chcieliśmy wiedzieć, a mianowicie, czy są na tyle energiczni, by można ich było wprowadzić do naszego środowiska i by dali sobie w nim rade”.Ulubionymi terenami werbunkowymi Microsoftu były: Harvard, Yale, Mas-sachusetts Instłtute of Technology, Carnegie Mellon oraz mała uczelnia w pobliżu Toronto o nazwie Uniwersytet Waterloo, specjalizująca się w matematyce.Z czasem wytypowano 15 uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych, 4 w Kanadzie i 6 w Japonii.Werbownicy Microsoftu osobiście odwiedzali każdą z tych uczelni, poszukując błyskotliwych studentów, pilnych i energicznych, stworzonych z innego materiału, niż ich koledzy.Krótko mówiąc, Microsoft wciąż zatrudniał klony swojego przywódcy.W wywiadzie udzielonym InfoWorld w 1983 r.Ballmer powiedział: „Mamy stałą politykę: jeśli znajdziemy kogoś, kto jest pierwszorzędny, bierzemy go.Czy mamy limity zatrudnienia? W żadnym wypadku.Niektórych ludzi spotyka się tylko raz w życiu.Po co więc się bawić?”Kandydatom zadawano często pytania nie mające żadnego związku z programowaniem.Ballmer lubił szybko sprawdzić, czy ma do czynienia z bystrym człowiekiem.W trakcie rozmowy zadawał nagle kandydatowi zagadkę logiczną, starając się wyprowadzić go z równowagi.Mówił: „Nie trzeba być programistą, żeby sprawdzić, czy ktoś jest bystry”.Niekiedy zadawał pytania z teorii gier.Zaczynał od pytania elementarnego, a kończył na bardzo trudnym.Jeden ze starszych programistów Microsoftu, który w 1983 r.brał udział w wyprawach werbunkowych do uniwersytetów, opowiada: „Interesowało nas nie to, czy znają odpowiedzi na pytania, ale to, czy umieją myśleć.Wielu inteligentnych ludzi nie wypada najlepiej w trakcie wywiadów Microsoftu, bo nie wytrzymują napięcia.pierwsza osoba, która przeprowadza z tobą wywiad, podejmuje wstępną decyzję o przyjęciu cię do pracy.Jeżeli ten wywiad nie pójdzie ci dobrze, to już koniec”.Od czasu do czasu werbownicy Microsoftu musieli zmieniać pytania, gdyż studenci, którzy nie uzyskali posady, opowiadali swoim kolegom, o co ich pytano.Takie wiadomości rozchodziły się szybko z jednego uniwersytetu na drugi.Ballmer przeprowadzał wywiady ze wszystkimi projektantami oprogramowania, zatrudnianymi przez Microsoft.Często towarzyszyli mu Gates oraz starsi pracownicy techniczni, którzy zadawali kandydatom trudne pytania merytoryczne.MacGregor opowiada: „Rozrywaliśmy ludzi na strzępy.Zadawaliśmy im bardzo trudne pytania techniczne, dawaliśmy kartkę papieru i długopis, po czym mówiliśmy, żeby rozwiązali problem.Zapewne utraciliśmy trochę ludzi, ale ci, których zatrudniliśmy, potrafili w warunkach napięcia rozwiązywać bardzo trudne problemy”.Zatrzymując się 9 listopada w Uniwersytecie Carnegie Mellon, Ballmer i MacGregor realizowali planową wizytę werbunkową, zapowiedzianą w uczelni kilka tygodni wcześniej.Studenci zainteresowani pracą w Microsofcie zapisywali się na wywiad i przedkładali życiorysy.Jednym z tych, którzy nie zapisali się na to spotkanie, był Neal Friedman.Nie miał wysokiego mniemania o komputerach osobistych.Uznał, że przyszłość należy do dużych komputerów, takich jak ten, z którego korzystał na uniwersytecie.Friedman mówi: „Uważałem, że te PC to jakieś zabawki, że nie mają przyszłości.Gdy zobaczyłem zawiadomienie o tym, że Microsoft będzie w uczelni, pomyślałem soobie: «To jakaś fabryczka mieszcząca się w garażu; to mnie nie interesuje»„.Microsoft dostał jednak od uniwersytetu książkę zawierającą charakterystykę abiturientów.Na kilka dni przed przyjazdem werbowników firmy do uniwersytetu Friedman otrzymał od Steve’a Ballmera telegram z informacją, że jego charakterystyka bardzo zaimponowała Microsoftowi i że zarezerwowano czas na wywiad z nim.Zrobiło to na Friedmanie duże wrażenie.Nigdy jeszcze w życiu nie dostał takiego telegramu.Postanowił stawić się na ten wywiad.Ballmer zajmował się jedną grupą studentów, a MacGregor drugą.Wywiad z Friedmanem przeprowadzał MacGregor, ubrany w sweter i dżinsy.Friedman poradził sobie z pierwszym trudnym pytaniem MacGregora.Była to zagadka polegającą na odgadnięciu pewnej liczby.Jest to zadanie z teorii gier, w którym kandydat powinien odgadnąć wybraną przez przeprowadzającego wywiad liczbę z przedziału od l do 100.Kandydatowi mówi się tylko, czy wymieniana przez niego liczba jest większa czy mniejsza od właściwej.Trwa to do chwili odgadnięcia danej liczby.Istnieje matematyczna strategia, umożliwiająca minimalizację liczby prób.To minimum wynosi około siedmiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]