[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ca-łość wzmocniono szczególnym rodzajem miejscowej gliny, wreszcie ozdobionowarstwami jaskrawej żywicznej farby.Nigdy się nie dowiedziałem, czy każdy bu-dynek w mieście został stworzony w ten pracowity sposób, ale  rośniecie pałacupozwoliło jego twórcom obdarzyć tę budowlę specyficznym żywym wdziękiem,którego kamień nigdy nie mógłby naśladować.Wnętrze było ogromne, podobnie jak sala biesiadna w Koziej Twierdzy, z po-równywalną liczbą palenisk.Były tam stoły oraz miejsce służące do gotowania,a także inne, gdzie tkano i przędzono, i następne, gdzie robiono przetwory.Rolękomnat pełniły tutaj przesłonięte kotarami alkowy lub pokoje podobne do małychnamiotów ustawionych pod zewnętrzną ścianą.Było także kilka pomieszczeń, doktórych wchodziło się po lekkich drewnianych schodach.Przypominały mi one283 namioty na szczudłach.Palami podtrzymującymi owe pokoje były, naturalnie,pnie drzew.Serce mi zadrżało, gdy zdałem sobie sprawę, jak niewiele prywat-ności będę miał tutaj, gdzie musiałem wykonać tak dyskretne zadanie.Wkrótce zostałem zaprowadzony do pokoju, czyli namiotu.W jego wnę-trzu znalazłem swoją cedrową skrzynię i worek z ubraniami, a także znów cie-płą pachnącą wodę oraz talerz owoców.Przebrałem się szybko z zakurzonychubrań podróżnych w haftowaną tunikę z pękniętymi rękawami oraz zielone ob-cisłe spodnie, które mistrzyni Zciegu uznała za odpowiednie na taką okazję.Razjeszcze zadumałem się nad wyhaftowanym na tunice groznym rogaczem, a potemwyrzuciłem go ze swoich myśli.Może książę Szczery sądził, że owo zmienio-ne godło było mniej poniżające niż poprzednie, które tak otwarcie głosiło mojenieprawe poczęcie.Z wielkiego centralnego pomieszczenia dobiegł mnie dzwięk dzwonków i bę-benków.Pośpiesznie opuściłem pokój, chcąc się przekonać, co się dzieje na dole.Na podium wzniesionym przy wielkim pniu, udekorowanym kwiatami orazgałęziami choiny, Dostojny i książę Władczy stali przed starym człowiekiem,który po bokach miał dwoje służby w prostych białych tunikach.Tłum zebrałsię wokół podwyższenia wielkim kołem, a ja szybko do niego dołączyłem.Jed-na z kobiet, które niosły moją lektykę, teraz ubrana w suknię z różowej draperii,z wieńcem z bluszczu na głowie, wkrótce pojawiła się u mego boku.Uśmiechnęłasię do mnie. Co to za uroczystość?  ośmieliłem się spytać. Poświęcenie.to znaczy.król Eyod będzie was witał.Przedstawi cór-kę, która zostanie waszym Poświęceniem.to znaczy.królową.I syna, którybędzie za nią panował tutaj. Starała się mówić wolno i wyraznie.Wyjaśniła mi, że kobieta stojąca obok króla Eyoda była jej bratanicą, a jaskwapliwie znalazłem się z komplementem, że wygląda na zdrową i silną.W da-nym momencie wydawało mi się to najuprzejmiejszą grzecznością, jaką mogłemobdarzyć tę imponującą kobietę stojącą tak pewnie u boku króla.Miała ona gę-stwę złotych włosów  do tego zaczynałem się już tutaj przyzwyczajać  z cze-go część była zapleciona i upięta wokół głowy, a część spływała luzno na plecy.Twarz tej młodej kobiety wyrażała powagę, nagie ramiona odznaczały się mocnąbudową.Mężczyzna stojący z drugiej strony króla Eyoda był starszy, ale podob-ny do niej niczym brat blizniak, tyle że włosy obcięto mu równo na wysokościkarku.Oboje mieli takie same szmaragdowe oczy, proste nosy i dumne usta.Gdyzdołałem spytać starą kobietę, czy on także jest jej krewnym, uśmiechnęła się, jakgdybym był niezbyt rozgarnięty, i odparła, że jest on, oczywiście, jej bratankiem.Potem uciszyła mnie, podobnie jak się ucisza niesforne dziecko, gdyż zaczął prze-mawiać król Eyod.Mówił wolno, wyraznie wypowiadał słowa, a mimo to byłem bardzo zadowo-lony z konwersacji z kobietami, które niosły moją lektykę, gdyż tylko dzięki temu284 zrozumiałem większą część wystąpienia.Król powitał oficjalnie nas wszystkich,łącznie z księciem Władczym, gdyż, jak powiedział, poprzednio przyjął go jedy-nie jako wysłannika króla Roztropnego, a teraz gości u siebie jako symbol obec-ności następcy tronu Królestwa Sześciu Księstw.W mowie powitalnej wspomniałrównież Dostojnego, po czym przed obydwoma złożono przeznaczone dla nichdary powitalne: sztylet wysadzany szlachetnymi kamieniami, drogocenne won-ne olejki i bogate płaszcze z futer.Gdy założono im płaszcze na ramiona, obajwyglądali, co uświadomiłem sobie z goryczą, bardziej jak niegustowne dekoracjeniż książęta, gdyż w przeciwieństwie do prostych strojów króla Eyoda oraz jegosłużących, książę Władczy i Dostojny mieli na głowach ozdobne obręcze wysa-dzane drogimi kamieniami, na palcach pierścienie, a ich ubrania zostały uszytez ekstrawagancko bogatych tkanin i skrojone bez oglądania się na oszczędnośćmaterii ani zwracania uwagi na użyteczność ubioru.Moim zdaniem obaj wyglą-dali na próżnych fircyków, ale miałem nadzieję, że nasi gospodarze przyjmą, iżtaki wygląd jest dziwaczny tylko dla nich, nie obeznanych z naszymi obyczajami.A potem, ku memu upokorzeniu, król przedstawił nam mężczyznę w białejszacie jako księcia Ruriska.Kobieta była, oczywiście, księżniczką Ketriken i na-rzeczoną naszego następcy tronu.I jeszcze na koniec uświadomiłem sobie, że wszyscy ci, którzy nieśli naszelektyki i witali nas ciastkami oraz winem, nie są służbą, lecz członkami rodukrólewskiego; ciotkami i kuzynami narzeczonej księcia Szczerego.Wszyscy byliposłuszni tradycji Królestwa Górskiego, która nakazywała im usługiwać ludowi.Zadrżałem, że rozmawiałem z nimi tak poufale, i raz jeszcze w myślach przeklą-łem księcia Władczego, że nie przypilnował, by przesłać nam więcej informacjio tutejszych zwyczajach, w miejsce długiej listy ubrań i biżuterii, które kazał so-bie przywiezć.Starsza kobieta stojąca przy mnie była więc siostrą samego króla.Myślę, że musiała wyczuć moje zmieszanie, bo poklepała mnie lekko po ramie-niu i uśmiechnęła się na widok moich rumieńców, kiedy usiłowałem wydukaćprzeprosiny. Przecież nie zrobiłeś nic, czego byś miał się wstydzić  oznajmiła, a potemkazała mi przestać nazywać ją  panią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl