[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po blisko godzinie bezowocnego patrolowania Wacek zdecydowaÅ‚ siÄ™ zawrócić do bazy, gdy jakiÅ› podniecony gÅ‚os wykrzyknÄ…Å‚ przez radjo:— Pod nami bardzo nisko w dole maszyny.—Wacek poÅ‚ożyÅ‚ Spitfire'a na skrzydÅ‚o i poczÄ…Å‚ pikować.Na tle szarych zboczy górskich dostrzegÅ‚em pięć ciemnych punktów, szybko przesuwajÄ…cych siÄ™ w stronÄ™ warstwy chmur, pokrywajÄ…cych wÄ…skÄ… dolinÄ™ koÅ‚o jakiegoÅ› miasteczka.PostawiÅ‚em maszynÄ™ na Å‚eb, zjeżdżajÄ…c za Wackiem.Niemcy byli tuż nad ziemiÄ… i starali siÄ™ nam uciec pod chmury przez gÅ‚Ä™bokÄ… przeÅ‚Ä™cz pomiÄ™dzy urwiskami.Lecieli w dwóch dwójkach, pół mili jedna za drugÄ…, pozostawiajÄ…c piÄ…tego daleko w tyle.ByliÅ›my już niedaleko za nimi i Wacek zabieraÅ‚ siÄ™ do zaatakowania drugiej dwójki, gdy Niemcy zginÄ™li mi z oczu w chmurach, siÄ™gajÄ…cych tu niemal do samej ziemi.Lekkim skrÄ™tem dostaÅ‚em siÄ™ pod chmury, wyminÄ…Å‚em skalistÄ… Å›cianÄ™, która nagle pojawiÅ‚a siÄ™ tuż przed moim nosem i wpadÅ‚em w dolinÄ™.Na 500 yardów przed sobÄ… dostrzegÅ‚em dwójkÄ™ Messerschmittów, Niewiele siÄ™ namyÅ›lajÄ…c wziÄ…Å‚em na celownik lewego i oddaÅ‚em krótkÄ… serjÄ™.ByliÅ›my tuż nad ziemiÄ… i widziaÅ‚em jak moje pociski uderzajÄ… w skaÅ‚Ä™.Druga serja byÅ‚a ceÅ‚niejsza, ze skrzydÅ‚a Niemca posypaÅ‚y siÄ™ odÅ‚amki blachy.ZÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ do trzeciej serji, gdy tuż koÅ‚o mego silnika pojawiÅ‚y siÄ™ czerwone ogniki smugowych pocisków.— Chamy strzelajÄ… do mnie — przemknęło mi bÅ‚yÂskawicÄ… przez myÅ›l.Nie byÅ‚o chwili do stracenia.GwaÅ‚townie poderwaÅ‚em maszynÄ™, wykrÄ™cajÄ…c do tyÅ‚u.OtarÅ‚em siÄ™ niemal o poszarpane urwisko, zamykajÄ…ce dolinÄ™ i wszedÅ‚em w chmury.W ostatnim momencie dostrzegÅ‚em kÄ…tem oka goniÄ…cego mnie Messerschmitta i Spitfire'a na jego ogonie.Przez parÄ™ sekund leciaÅ‚em na Å›lepo, drżąc w obawie o zderzenie siÄ™ ze skaÅ‚ami i za chwilÄ™ przez okno w chmurach dojrzaÅ‚em koniec poÅ›cigu.Z silnika Niemca buchnÄ…Å‚ kÅ‚Ä…b ognia i Messerschmitt, zawadziwszy skrzydÂÅ‚em o jakieÅ› drzewa, zwaliÅ‚ siÄ™ na ziemiÄ™ w pÅ‚omieniach.Okno w chmurach siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o i znów otoczyÅ‚a mnie gÄ™sta szara masa.PodciÄ…gajÄ…c jak tylko można maszynÄ™, wydostaÅ‚em siÄ™ nad puÅ‚ap.— PiÄ™knie go Wacek dostaÅ‚ — mruknÄ…Å‚em.NaokoÅ‚o mnie panowaÅ‚ teraz spokój, zarówno wÅ‚asne, jak i nieprzyjacielskie samoloty gdzieÅ› zniknęły, to też zawróciÅ‚em do bazy, starajÄ…c siÄ™ nawiÄ…zać z ziemiÄ… Å‚Ä…czność radjowÄ….ByÅ‚o to jednak bezcelowe, mój aparat nie dziaÅ‚aÅ‚.WyciÄ…gnÄ…Å‚em mapÄ™ i starannie nawigujÄ…c, w kilkanaÅ›cie minut wylÄ…dowaÅ‚em w Goubrine.— No Bohdan, miaÅ‚eÅ› szczęście — skrzywiÅ‚ siÄ™ do mnie Wacek —WidziaÅ‚em jak ciÄ™ Szkop goniÅ‚ i krzyknÄ…Å‚em przez radjo.—— Mój odbiornik nie dziaÅ‚aÅ‚ — wtrÄ…ciÅ‚em.— Tak sobie pomyÅ›laÅ‚em.Nie mogÅ‚em do niego strzelać, żeby ciebie nie trafić, no i tak sobie lecieliÅ›my razem.Na przodzie dwa Messerschmitty, za nimi ty, za tobÄ… Messerschmitt a na koÅ„cu ja.Dopiero jak wyrwaÅ‚eÅ› do góry, mogÅ‚em go wykoÅ„czyć.—— To byÅ‚ pewnie ten piÄ…ty.WidziaÅ‚em jak siÄ™ rozleciaÅ‚ — dodaÅ‚em.— Tak, ale whisky musisz postawić.—Whisky oczywiÅ›cie w naszym barze nie byÅ‚o, to też Wacek musiaÅ‚ poprzestać na szklance anemicznego wÅ‚oskiego Chianti, które niewÄ…tpliwie zarobiÅ‚, Å›ciÄ…gajÄ…c mi Niemca z ogona.Serja naszych sukcesów trwaÅ‚a peÅ‚ne trzy dni.NaÂstÄ™pnego ranka eskadra nasza, pod dowództwem Karola, patrolowaÅ‚a w zatoce Tunisu, gdy Karol pierwszy dojrzaÅ‚ wielkÄ… formacjÄ™ transportowych Messerschmittów 323, osÅ‚anianych przez kilkanaÅ›cie Messerschmittów 109 i Macchi 202; nasze niższe dywizjony zaatakowaÅ‚y nieÂmieckie transportowce, polska szóstka zwiÄ…zaÅ‚a siÄ™ w walce z myÅ›liwcami.Po wylÄ…dowaniu eskadry dowiedzieliÅ›my siÄ™ o nowych zwyciÄ™stwach.Kazek byÅ‚ tak uradowany, że niemal do krwi obgryzaÅ‚ palce, wykrzykujÄ…c z triumfem:— Panie AntoÅ›, tego jeszcze nie byÅ‚o! Dwa, panie AntoÅ›, dwa dostaÅ‚em.Podstawili siÄ™, panie AntoÅ›, pod same lufy.Jeden odrazu wyskoczyÅ‚ ze spadochronem, jak mu przygrzaÅ‚em, a drugi trochÄ™ później.Jakby siÄ™ jeszcze trzeci podwinÄ…Å‚, to bym go także spruÅ‚, bo amunicji miaÅ‚em do cholery i trochÄ™.Ale heca, panie AntoÅ›! Widzisz Dziubek, twój starszy kolega pokazaÅ‚ ci, co potrafi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]