[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nigdy nie spotkałemw Elandarze kogoś, kto by o tym wiedział. Nikogo, ktoprzyznałby się do tej wiedzy, poprawił się w myślach.Alewszyscy słyszeli o ludziach, którzy przeszli międzykamieniami wartowniczymi i zniknęli na zawsze.Przeszlido innego krajobrazu.Tak mu to wyjaśnili Sebastiani Kpiarz.Czy wszystkie kamienie wartownicze działająw ten sam sposób? Takie mosty musiały przecież istniećw Elandarze przez wieki, a tylko wesołkowie pamiętali,jak one działają.Może ludzie nie chcieli pamiętać.Może nadszedłczas, żeby sobie przypomnieli. To nie jest dziwne zachowanie, Michaelu odparłYoshani. Taka jest natura Efemery. Zatrzymał sięi popatrzył przed siebie. Nie, większość ludzi nierozumie naszego świata.Są chronieni przed jego i własną naturą przez fundament serc krajobrazczyń.Aleponieważ mieszkają w części świata, która zostałanajbardziej rozbita podczas wojny Mroku ze Zwiatłem,wielu z nich rozumie prawdę. A jaka jest prawda?Yoshani odwrócił się i położył rękę na piersiMichaela. %7łe bez względu na to, ile wiesz o świecie i jegorozmiarach, jedyne krajobrazy, które możesz odwiedzić,to te, które rezonują z twoim sercem. Cofnął się.Chodz.Limes jest na końcu tej ścieżki.Michaelowi przeszedł po plecach dreszcz.SpotkałYoshaniego kilka minut po przejściu do Sanktuariumi zaufał mu natychmiast.Ale kiedy wyjaśnił cel swegoprzybycia, coś zamigotało w ciemnych oczach tegomężczyzny.Nadal mu ufał, ale czuł też niepokój,szczególnie gdy Yoshani wyjaśnił, że będzie musiałprzejść do innej części Sanktuarium, żeby kontynuowaćswą podróż.A teraz limes i kolejny kawałek świata czekał naniego na końcu tej ścieżki.Pocieszała go tylko myśl, żenie opuści jeszcze Sanktuarium. Co to? spytał, kiedy dotarli do rzezbyprzedstawiającej stworzenie podobne do wydry stojącena tylnych łapach, ubrane w rozpiętą długą szatę, cośjakby płaszcz.Posążek sięgał Michaelowi do piersi,przypomniał mu wesołka, ponieważ byli mniej więcejtego samego wzrostu.I choć stworzenie wyglądałodobrodusznie, poczuł się nieswojo, patrząc na coś, coprzypomina człowieka, ale nim nie jest. To Opiekun Rzeki wyjaśnił Yoshani. Budująswoje domy w wąwozie i odkąd sięgają pamięcią,opiekują się Rzeką Modlitw.Ich magia jest bardzo silnai stała się częścią prądów w rzece, nawet pozakrajobrazem, który nazywają domem.Zabiorą cię doswojej części Sanktuarium.Michael zawahał się. Pójdziesz ze mną?Yoshani przyjrzał mu się uważnie. Mogę ci towarzyszyć jeszcze kawałek w twojejżyciowej podróży, jeśli tego właśnie chcesz. Bardzo chcę zapewnił żarliwie Michael.Naprawdę.Yoshani uśmiechnął się, po czym minął rzezbęi zniknął.Michael pospieszył za nim, nie chcąc się zgubić, alekiedy minął rzezbę i znalazł się w innej częściSanktuarium, zapomniał o towarzyszu, zapomniał o celuswojej podróży.Zapomniał o wszystkim.Rzeka zaczęłago wabić, całą jego uwagę zaprzątnęła jej harmoniai zderzenia jej licznych pieśni.Yoshani złapał go za ramię, żeby nie podszedł bliżejwody. Rzeka przepływa przez wiele krajobrazów i nawettu, w Sanktuarium, jej brzegi nie zawsze są bezpieczne ostrzegł.Moc, pomyślał Michael, patrząc w wodę.Nigdy nieczuł tak silnego jej przepływu.Niektóre części rzekiwyglądały łagodnie, wydawały się nie głębsze niżstrumień, w którym można brodzić.Maleńkie wodospadyspływały z licznych wysepek, kojąc oczy i serce.Alereszta& To bitwa szepnął, wpatrując się w miejsce, gdzienurt walczył sam ze sobą.Pęd rzeki hipnotyzował go, ażpragnienie, by stać się jego częścią, stało się niemalnieodparte. Michaelu!Nadal nie mógł oderwać oczu od rzeki, niemal głuchyna wszystko poza jej szumem.Pozwolił jednak, byYoshani odciągnął go kawałek. Co to za miejsce? spytał. Myślę, że ma inne nazwy w innych krajobrazach,ale tu nazywane jest Rzeką %7łyczeń odparł Yoshani.Opiekunowie Rzeki mówią, że oddaje ona konflikty, jakierodzą się, kiedy potrzeby i pragnienia jednego serca sąprzeciwne potrzebom i pragnieniom innego serca.Michael zmusił się do oderwania wzroku od dzikiejenergii bystrzy i skupił uwagę na spokojnych kamiennychwysepkach, ich maleńkich wodospadach i urokliwychjeziorkach.Oczy Yoshaniego powędrowały za jegowzrokiem.Uśmiechnął się. Nie wszystkie życzeniaserca są w konflikcie z innymi. Pociągnął Michaela zaramię. Chodz.Twoja podróż jeszcze się nie skończyła,a jeśli będziesz zwlekał zbyt długo, możesz nie znalezćtego, czego szukasz.Zaniepokojony jego słowami, Michael odwrócił sięplecami do rzeki i wtedy uświadomił sobie obecnośćdziwnego dzwięku, jakby odległego, niemilknącegogrzmotu.Mgła podnosiła się znad rzeki, powietrze byłopełne tęcz.Rzeka znikała w białej wacie.Michaelpodejrzewał, że wie, co oznacza ten huk.Ale i tak nie był przygotowany na taki widok.W jednej chwili serce podskoczyło mu do gardła.Najego oczach rzeka przelewała się przez skraj świata,rozbijając się na wielkich kamieniach, a potem znówodnajdowała swoje koryto w wąwozie poniżej. Dlaczego miałbym tam schodzić? zapytał, kiedyYoshani wskazał mu ścieżkę nad rzekę. Ponieważ tam mieszkają Opiekunowie Rzeki,a tylko oni mogą ci pomóc w następnym etapie twojejpodróży.Michael przyjrzał się swojemu towarzyszowi. Zostawiasz mnie tutaj powiedział cicho. Tak.Ale mam nadzieję, że wkrótce znowu sięspotkamy, Michaelu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]